[ Pobierz całość w formacie PDF ]
poznała Hunta. Doskonale do siebie pasują.
- A ich córeczka wydaje się urocza - dodała
Abby.
Caelan roześmiał się.
- Niech cię nie zwiodą pozory. Ten mały anio-
łek już teraz potrafi zadbać o własne interesy.
Strach pomyśleć, co będzie, kiedy dorośnie!
W tle zmysłowy głos piosenkarza opowiadał
o utraconej miłości. Słony zapach morza mieszał
się z męską wonią Caelana. A jego dotyk był
miękki niczym jedwab. Dziś w nocy, pomyślała
rozmarzona, nie liczy się nic poza rozkoszą...
Abby uniosła głowę i spojrzała na jasną gwiaz-
dę widniejącą wysoko na niebie. Pomyślała o ro-
dzicach, którzy bardzo się kochali. Nie mogła
łudzić się, że podobne uczucie połączy ją i Caela-
na. To było niemożliwe.
- Jesteś zmęczona? - zapytał cicho książę.
Niecierpliwość popychała ją do lekkomyślności.
- Trochę - mruknęła.
Wykonując niewielki ruch, obrócił ją wolno,
a potem ześlizgnął dłoń po jej plecach i przytrzy-
mał za biodro. Gorączkowe uniesienie sprawiło, że
świat zawirował jej przed oczami. Przechyliła gło-
wę, spoglądając na jego ciemną twarz. Blade świa-
tło gwiazd wydobyło z niej drapieżne spojrzenie.
- W takim razie powinniśmy pójść do łóżka
- wychrypiał.
Nie mogła się odezwać, więc tylko skinęła
głową. Ale nie przestali tańczyć. Caelan oplótł ją
rękoma i pochylił głowę. A kiedy ich usta się
spotkały, Abby zdziwiła jego łagodność. Niemniej
jego pocałunki wyzwoliły w niej dziką namiętność,
której nie chciała hamować. Więc kiedy podniósł; ją
i zaniósł do sypialni, była gotowa na jego przyjęcie.
Ledwie dostrzegła, że w pokoju płonęły dziesią-
tki świec. Ich ciepły blask otulił twarz Ćaelana,
kiedy postawił ją obok ogromnego łóżka. Spojrzał
na nią i powiedział wyraźnie:
- Przy tobie pożądanie odbiera mi rozum.
Po tych słowach pocałował jej powieki, kąciki
drżących ust i szyję. Jej ciało stało się jakby obce,
domagając się zmysłowych doznań jak nigdy
przedtem. A kiedy chwycił zębami koniuszek jej
ucha, zadrżała.
- Czuję to samo - powiedziała głosem, którego
nie rozpoznała.
Wstrząsnęły nią rozkoszne dreszcze, kiedy ob-
serwowała, jak ściąga marynarkę i koszulę. Za-
schło jej w ustach. Miał taką wspaniałą oliwkową
skórę i tak doskonale zbudowaną klatkę piersiową.
Wyrzeźbione mięśnie świadczyły o wielkiej sile.
- Podnieś ręce.
Posłusznie spełniła jego polecenie, żeby po
chwili pozostać w samej bieliznie. Patrzył na nią
tak drapieżnie, że nieświadomie zrobiła krok w tył.
- Zawsze przypominałaś mi mityczne, niebez-
pieczne stworzenie z baśniowej krainy. Tak piękne
i zachwycające, że potrafiłoby każdego pozbawić
zdrowego rozsądku.
Abby potrząsnęła głową.
- Mogę cię zapewnić, że jestem tylko zwykłą
kobietą.
Caelan wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- W takim razie czemu moje ręce tak drżą?
Zafascynowana patrzyła, jak jego palce wędrują
ku jej szyi. A kiedy nie mogła dłużej znieść tej
cudownej tortury, zamknęła oczy. Jej oddech przy-
śpieszył. Narastające napięcie stawało się nie do
wytrzymania.
Bez zastanowienia zaczęła naśladować jego
ruchy, odkrywając każdy skrawek jego ciała. Na-
bierając odwagi, zsunęła ręce niżej ku spodniom
i szepnęła mu do ucha:
- Masz na sobie za dużo ubrań.
Roześmiał się.
- I co z tym zrobimy?
Uśmiechając się figlarnie, spojrzała mu głęboko
w oczy, na co on nakrył jej usta swoimi. Abby
poddała się jego pieszczotom, świadoma, że nie
ma już odwrotu.
ROZDZIAŁ ÓSMY
Abby przez kilka sekund zmagała się z zam-
kiem spodni. Caelan roześmiał się i ujął jej
dłonie.
- Ja to zrobię - powiedział. Jednak przedtem
wsunął palce w jej włosy i rozpiął spinkę. - Bur-
sztynowy jedwab - mruknął, przyglądając się spły-
wającym luźno falom. - Burza płomieni, gorących
i połyskujących. - Zamruczał seksownie, a jego
oczy rozbłysły srebrnymi iskrami. - Moje własne
źródło ciepła...
Ujął w dłonie jej piersi i obsypał je pocałun-
kami, które zadziałały niczym afrodyzjak. Roz-
koszny dreszcz przeszył jej ciało. Dopiero wtedy
oderwał usta od jej skóry i zaczął się rozbierać.
Abby spojrzała na łóżko do połowy osłonięte
moskitierą i przypomniała sobie o wszystkich nie-
bezpieczeństwach wynikających z dzielenia go
z Caelanem, jej mężem. Ale to nie miało teraz
znaczenia. Choć raz nie chciała zachować ostroż-
ności.
Cichy jęk wyrwał się jej z gardła, kiedy podniósł
ją i zaniósł na łóżko. Może i nie miała zbyt dużego
doświadczenia, ale dobrze wiedziała, czego chce.
Pragnęła sprawić mu taką rozkosz, jaką on ofiaro-
wał jej.
Spowita jego ciepłem musnęła umięśniony tors
i odszukała miejsce, w którym mogła wyczuć
przyśpieszone bicie serca. Obserwując jego reak-
cje, stawała się coraz odważniej sza w swoich po-
czynaniach, zatracając się w cudownym świecie
zmysłów.
Abby nie miała pojęcia, że może się tak czuć, że
[ Pobierz całość w formacie PDF ]