[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Minął Geronima i ruszył korytarzem, po czym biorąc przykład z Włocha,
wykonał w tył zwrot i na palcach podszedł bezszelestnie pod drzwi:  Lepiej
wiedzieć, czy ta małpia gęba powiedziała prawdę .
Dotarł na czas, żeby usłyszeć, jak Geronimo mówi:
 Pan, który był na kolacji przedwczoraj, pan z wąsami, na dole czeka na
panią.
 Co takiego?  spytała pani Hubbard z wyraznym roztargnieniem.  Ach
tak. Dziękuję, Geronimo. Zejdę za parę minut.
 Pan z wąsami, proszę, proszę  mruknął do siebie Sharpe, uśmiechając się
szelmowsko.  Założę się, że wiem, kto to.
Zszedł na dół do salonu:
 Hallo, monsieur Poirot! Dawnośmy się nie widzieli. Poirot, nie robiąc
wrażenia zmieszanego, podniósł się z klęczek przy dolnej półce regału, który stał
w pobliżu kominka.
 Aa  powiedział.  Ależ to chyba& tak jest, inspektor Sharpe, nieprawdaż?
Ale poprzednio nie był pan chyba w tym wydziale?
 Przeniesiono mnie dwa lata temu. Pamięta pan tę sprawę w Crays Hill?
 Racja. To już dawne czasy. Wciąż jest pan młodym człowiekiem,
inspektorze&
 Posuwam się, posuwam.
 & a ja jestem stary. Co robić!  westchnął Poirot.
 Ale wciąż aktywny, monsieur Poirot. Aktywny w pewnych dziedzinach, chyba
tak możemy to określić.
 Do czego pan zmierza?
 Chciałbym się na przykład dowiedzieć, czemu przyszedł pan tu przedwczoraj
wygłosić studentom pogadankę na temat kryminalistyki.
Poirot uśmiechnął się.
57
 Ależ wyjaśnienie jest bardzo proste. Zatrudniona tu pani Hubbard jest
siostrą mojej nieocenionej sekretarki, panny Lemon. Kiedy więc mnie poprosiła&
 Kiedy pana poprosiła, by przypatrzył się pan temu, co się tu dzieje, przyszedł
pan. O to przecież chodziło, czyż nie tak?
 Ma pan całkowitą słuszność.
 Ale dlaczego? Właśnie to chciałbym wiedzieć. Co to mogło pana obchodzić?
 Pyta pan, co mogło być w tym dla mnie interesującego?
 Dokładnie. Głupia mała zwędziła kilka drobiazgów. Wielkie rzeczy. Nie
pański kaliber, monsieur Poirot.
Poirot potrząsnął głową.
 Nie takie to proste.
 Czemu? Co w tym skomplikowanego? Poirot siadł na krześle. Zmarszczywszy
lekko brwi, otrzepywał kolana z kurzu.
 %7łebym to wiedział  odparł po prostu.
Teraz Sharpe się nachmurzył:
 Nie rozumiem.
 Ani ja. Te zabrane przedmioty&  potrząsnął głową  nie układają się we
wzór. Nie widać żadnego sensu. To tak, jakby zobaczyć trop, który tworzą ślady
różnych stóp. Można zdecydowanie wyróżnić tu ślady  głupiej małej , jak ją pan
nazwał, ale to nie wszystko. Zaszły inne wydarzenia, które miały pasować do tego
wzoru wskazującego na Celię Austin, ale nie pasują. Są pozbawione znaczenia,
pozornie bezcelowe. Zwiadczą również o złośliwości. A Celia nie była złośliwa.
 Była kleptomanką?
 Bardzo wątpię.
 Po prostu drobną złodziejką?
 Nie w tym sensie, o jakim pan myśli. Jeśli chce pan znać moje zdanie,
buchnęła te wszystkie drobiazgi tylko i wyłącznie po to, żeby zwrócić uwagę
pewnego młodego człowieka.
 Colina McNabba?
 Tak jest. Była rozpaczliwie zakochana w Colinie McNabbie. A Colin jej w
ogóle nie dostrzegał. Zamiast pozostać miłą, ładną, dobrze wychowaną
dziewczyną, zrobiła z siebie interesującą, młodą przestępczynię. Dopięła swego.
Colin McNabb natychmiast się w niej zakochał, jak to mówią, po uszy.
58
 Musi być kompletnym idiotą.
 Bynajmniej. Jest zapalonym psychologiem.
 O Boże  jęknął inspektor Sharpe.  Jeden z tych. Teraz rozumiem. 
Uśmiechnął się pod nosem.  Wcale sprytnie to sobie obmyśliła.
 Zadziwiająco sprytnie.
Poirot powtórzył w zamyśleniu :  Tak, zadziwiająco sprytnie.
Inspektor Sharpe spojrzał bystro:
 Co pan przez to rozumie, monsieur Poirot?
 Po prostu się zastanawiam, wciąż się zastanawiam, czy ktoś jej nie podsunął
tego pomysłu?
 Po co?
 Bo ja wiem? Z dobrego serca? W jakichś ukrytych zamiarach? Błądzimy w
ciemnościach.
 Ma pan jakieś podejrzenia, kto ewentualnie mógłby jej to zasugerować?
 Nie& chyba że& ale nie&
 Mimo wszystko  głośno rozważał Sharpe  nie do końca rozumiem. Jeśli
chciała jedynie wypróbować, czy udawanie kleptomanki pomoże jej osiągnąć cel i
ten cel osiągnęła, to po kiego diabła popełniała samobójstwo?
 Odpowiedz brzmi, że nie powinna była popełniać samobójstwa.
Obydwaj mężczyzni popatrzyli na siebie, a Poirot mruknął:
 Jest pan całkowicie pewny, że popełniła?
 To jasne jak słońce, monsieur Poirot. Nie ma powodu przypuszczać inaczej i
&
Drzwi się otworzyły i weszła pani Hubbard. Na twarzy miała rumieńce i wyraz
satysfakcji. Wojowniczo wysunęła podbródek.
 Mam  oznajmiła triumfalnie.  Dzień dobry, monsieur Poirot. Mam, panie
inspektorze. Nagle sobie uświadomiłam. Uświadomiłam sobie, dlaczego coś mi się
nie zgadza w tym samobójczym liście. Celia nie mogła napisać go wieczorem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stargazer.xlx.pl