408. Metcalfe Josie Cudowny lek 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tał. Czy coś się stało?
- Absolutnie nic - uspokoił ją z rozbrajającym
uÅ›miechem. - Pan Aldarini jest tylko jednym z powo­
dów, dla których tu jestem. Dochodzi do siebie po
zabiegu, choć zdecydowanie za dÅ‚ugo odwlekaÅ‚ ope­
racjÄ™. Przede wszystkim chciaÅ‚em powiedzieć, że od­
kÄ…d pracujemy w parach, udaje nam siÄ™ przeprowa­
dzić dużo wiÄ™cej operacji niż wczeÅ›niej, ale ja zo­
stanę tu jeszcze tylko kilka miesięcy. Potem wracam
do mojego kraju, by otworzyć nowy oddział. Muszę
więc nabrać jak najwięcej doświadczenia. Gdyby
miała pani osoby w sytuacji podobnej do stanu pana
Aldariniego, to proszę kierować je bezpośrednio do
mnie.
Kat zamrugała ze zdziwienia powiekami. Zazwy-
CUDOWNY LEK 137
czaj nie miała wpływu na to, do jakiego lekarza
trafiajÄ… jej pacjenci.
- Co na to pańscy przełożeni? - spytała.
W końcu, gdy Razak wyjedzie, ona będzie musiała
siÄ™ dogadać ze starÄ… gwardiÄ… oddziaÅ‚u ortopedycz­
nego.
- To nie problem - odparł. - Oni nadal pracują po
staremu i ich listy oczekujÄ…cych ciÄ…gnÄ… siÄ™ kilomet­
rami.
Kat podziÄ™kowaÅ‚a doktorowi Khanowi za propo­
zycjÄ™. Nie wiedziaÅ‚a, kiedy znajdzie czas, by przej­
rzeć karty pacjentów w poszukiwaniu tych, którzy
mogliby skorzystać z oferty ortopedy, choć zdawała
sobie sprawę, że musi to zrobić. Dla dobra tych,
którzy cierpią.
- To bardzo przystojny mężczyzna - powiedziała
Rose, gdy Razak zamknął za sobą drzwi. -I myślę, że
mu się spodobałaś.
- Sprawiał wrażenie miłego - zgodziła się Kat. -
Ale sÅ‚yszaÅ‚aÅ›, że za kilka miesiÄ™cy wraca do ojczyz­
ny. Więc nie nastawiaj się za bardzo, chyba że chcesz,
żebym z nim wyjechała - zażartowała Kat.
To kolejny mężczyzna, który najpierw by ją
uwiódł, a potem zostawił.
Gestem pokazała odbierającej kolejny telefon
Rose, że wychodzi. Jeśli chce mieć siły na wizytę
u Sama, musi coś zjeść. Gdy przekręcała klucz, by
zamknąć drzwi, usłyszała, że dzwoni jej prywatna
linia. Z gÅ‚upiÄ… nadziejÄ…, że usÅ‚yszy gÅ‚os Bena, ot­
worzyła drzwi i pobiegła do telefonu.
- Jest tam mój tata? - usłyszała zapłakany głos
dziewczynki.
138 JOSIE METCALFE
- To chyba pomyłka - odrzekła delikatnie. - Wiesz,
z jakim numerem chciałaś się połączyć?
- Pani to doktor Leeman, prawda? - zaszlochała
dziewczynka. - Tata dał mi ten numer.
- Jestem doktor Leeman, ale...
- To mój tata u pani pracuje - dziewczynka wpad­
ła jej w słowo. - Opowiadał, że mieszka u pani, że
nazywa się pani Kat... I ma dwóch synów, Josha
i Sama, i... staram się z nim skontaktować, ale nie
mogÄ™!
Kat przez moment tÄ™po wpatrywaÅ‚a siÄ™ w sÅ‚uchaw­
kę, a po chwili olśniło ją, że rozmawiała z córką
Bena.
ROZDZIAA DZIESITY
Dziecko dalej szlochało, a ona cały czas trawiła
pierwszą informację. Minęło dużo czasu, zanim Ben
opowiedziaÅ‚ jej o swojej żonie, ale o córce nie napo­
mknął ani słowem.
- Starałam się z nim skontaktować i powiedzieć
mu, że mam ospÄ™, ale on nie odbiera telefonu... I pie­
lęgniarka szkolna powiedziała, że mogę wracać do
domu, ale nie wiem, gdzie on jest. I on dal mi ten
numer i...
WiÄ™c obie nie wiemy, gdzie Ben siÄ™ podziaÅ‚, po­
myślała Kat. Miała jednak ważniejszy problem do
rozwiązania, a była nim zrozpaczona dziewczynka.
- Spokojnie, kochanie - powiedziaÅ‚a. - Wez gÅ‚Ä™­
boki oddech i powiedz, jak masz na imiÄ™.
- L-Laura-jęknęła dziewczynka.
- L-Laura - powtórzyła Kat, imitując jąkanie się
dziewczynki, na co ta zareagowała chichotem. - Masz
pod rÄ™kÄ… kogoÅ›, z kim mogÅ‚abym porozmawiać i do­
wiedzieć się...
- Pielęgniarka jest ze mną - przerwała jej Laura.
- Korzystam z jej telefonu.
Jej gÅ‚os zamarÅ‚, a w sÅ‚uchawce odezwaÅ‚a siÄ™ doros­
Å‚a kobieta.
- Doktor Leeman? Nazywam siÄ™ Joan Coriffis,
jestem pielęgniarką w szkole Zwiętego Bernarda.
140 JOSIE METCALFE
Czy może pani skontaktować siÄ™ z tatÄ… Laury i prze­
kazać mu, że powinien odebrać córkę? Muszę prosić
o to rodziców mieszkających najbliżej szkoły, żeby
móc dbać o dzieci tych, którzy są za granicą. Sama
mam dużą rodzinę, ale zajmowanie się dziesiątkami
dzieci może przyprawić o ból głowy.
Kat słyszała o szkole imienia Zwiętego Bernarda
- prestiżowa, z internatem, niedaleko stąd. Pewnie
dlatego Ben wybrał pracę w Ditchling.
No i mogła się domyślać, jak osamotniona czuła
siÄ™ dziewczynka, pozbawiona kontaktu z ojcem. Szyb­
ko przemyślała sprawę.
- Nie jestem w stanie skontaktować siÄ™ teraz z oj­
cem Laury. A czy ja mogłabym odebrać małą?
Nastąpiła długa, nieco krępująca cisza, absolutnie
zrozumiała w takiej sytuacji. Nagle Kat usłyszała
głos w tle informujący pielęgniarkę, że ma dwóch
nastÄ™pnych pacjentów, i najwyrazniej w tym momen­
cie decyzja została podjęta.
- JeÅ›li bÄ™dzie miaÅ‚a pani przy sobie dowód oso­
bisty i coś, co potwierdzi, że ojciec Laury faktycznie
u pani pracuje - odrzekła w pośpiechu. - Proszę
przynieść to do gabinetu lekarskiego, w sekretariacie
wskażą pani drogę. A teraz przepraszam najmocniej,
ale muszę kończyć... Do zobaczenia, doktor...
Pielęgniarka odłożyła słuchawkę zanim zdążyła
sobie przypomnieć nazwisko Kat, lecz trudno ją było
za to winić.
Kat nie wyobrażała sobie pracy z dziesiątkami
dzieci. Wystarczyło, że do jej gabinetu przychodziły
pojedynczo lub dwójkami... Trójkami w wypadku
synów państwa K.
CUDOWNY LEK
141
Reszta popołudnia upłynęła jej w natłoku zajęć.
Sprawdziła, czy wirus ospy nie jest grozny dla Sama,
który wÅ‚aÅ›nie przyjmowaÅ‚ kortykosteroidy. Jej oba­
wy okazały się nieuzasadnione, skoro jej syn miał już
tÄ™ chorobÄ™ za sobÄ….
W łóżku Bena zmieniła pościel. Poprosiła Rose,
by w razie, gdyby wróciła pózniej, zaopiekowała się
Joshem. JakimÅ› cudem wygospodarowaÅ‚a jeszcze go­
dzinę, by odwiedzić Sama. Chłopiec miał już dość
siedzenia w jednym miejscu, znudziły mu się nawet
gry komputerowe, więc rozpoczął walkę o powrót do
domu.
- Jakbym nie miała wystarczająco dużo na głowie
- mruknęła do siebie Kat, gdy przemierzała korytarze
renomowanej szkoły. - Chyba zwariowałam!
Lecz gdy przed gabinetem ujrzała małą sierotkę
spoglądającą w jej kierunku pięknymi, zielonymi
oczami Bena, uznała, że postępuje słusznie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stargazer.xlx.pl