[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Proszę za mną poleciła.
Zaprowadziła go do komnaty, w której rezydował kolejny przedstawiciel jej rasy. Był
sam, co świadczyło o pewności siebie. Niewiele istot pozwalało sobie na spotkanie z obcymi
bez ochroniarzy. Oczywiście, pomoc była niedaleko, a przeciętny dorosły Cragmoloid miał
siłę paru krzepkich mężczyzn. To był wystarczający powód, żeby nie próbować sprawiać
problemów.
Rasa Boulada znana była ze swej bezpośredniości, a gospodarz Typho nie był pod tym
względem wyjątkiem.
Skoro tu trafiłeś, najwyrazniej potrzebujesz czegoś, czego nie znalazłeś nigdzie indziej
przemówiła potężna istota.
Donośny głos wprawił w drżenie podłogę pod stopami Typho i odbił się echem od
odległych ścian. Kapitan uświadomił sobie, że ogromna komnata Cragmoloida musi
zajmować kilka pięter apartamentowca. Pomieszczenie było słabo oświetlone, skromnie
umeblowane i wystarczająco wielkie, żeby pomieścić ciężarówkę powietrzną. Wokół unosił
się słaby zapach siana.
Jesteś bardzo spostrzegawczy odpowiedział uprzejmie gospodarzowi.
Duży osobnik wydał z siebie głośne chrząknięcie, które mogło stanowić oznakę radości,
wyraz uznania albo objaw niestrawności. Typho słabo znał craigiański, ale zdecydował się
wziąć reakcję za dobrą monetę. Wskazał ręką za siebie.
To twoja partnerka? A może krewna? Równie atrakcyjna jak kompetentna pochwalił.
Maleńkie oczka Cragmoloida otworzyły się szerzej. Typho rozsądnie wybrał temat do
rozpoczęcia negocjacji. Wiedział, że przedstawiciele ras gruboskórnych uwielbiają
dyskutować o członkach swoich klanów i więzach rodzinnych. Kolejne dwadzieścia minut
upłynęło na miłej pogawędce, przy czym Typho głównie słuchał, potakując grzecznie. Kiedy
Boulad zakończył pean na cześć swojej obecnej żony, traktował już gościa jak uczciwego
kontrahenta, jeśli nie kogoś w rodzaju członka rodziny.
Stanowisz miły wyjątek wśród wątłych beztrąbowców skomplementował go Boulad.
Zdaje się, że mamy interesy do omówienia dodał rzeczowo.
Dokładnie zgodził się Typho. Szukam informacji związanych z pobytem członka
zakonu Sithów na pewnej planecie.
Chociaż przedstawiciele jego rasy cenili sobie szczerość, Boulad był wyraznie
zaskoczony. Uniósł trąbę w geście zdziwienia.
Czemu nie zapytasz o coś prostego, na przykład markę ulubionego trunku Imperatora
czy miejsce zamieszkania którejś z kochanek wiceprzewodniczącego senatu? rzucił z
przekąsem.
Kapitan przedstawił swojemu gospodarzowi szczegóły sprawy. Boulad wprowadził dane
do urządzenia o klawiaturze przystosowanej do jego masywnych palców i ponownie
chrząknął.
To wcale nie takie proste, jak się wydaje oznajmił.
Gdybym mógł, poszedłbym po prostu do Archiwum Imperialnego i poprosił o kopię akt
odparł zgryzliwie Typho.
Cragmoloid machnął trąbą.
Po czymś takim nie zostałoby z ciebie zbyt wiele. Imperator bardzo nie lubi, kiedy ktoś
wtrąca się w takie sprawy, nawet jeśli chodzi o zwykłe szczegóły podróży. Jestem pełen
podziwu, że chcesz wejść w posiadanie tych informacji sam, bez niczyjej pomocy rzucił
porozumiewawczo. Pamiętaj, nie było cię tutaj.
Czasem sam siebie zadziwiam. Typho uśmiechnął się radośnie. Rozumiał, co Boulad
miał na myśli.
A teraz sprawa, której nie można uniknąć: zapłata. Uzyskanie informacji, o które
prosisz, jest bardzo niebezpieczne, muszę cię więc podliczyć na pięć tysięcy kredytów. Jeśli
tyle nie masz, nie trać czasu i odejdz. Szanuję cię, ale nie podejmę się takiego ryzyka za
niższą cenę. A jeśli znasz zwyczaje istot z Ankusa, to wiesz pewnie również, że targowanie
się nie wchodzi w grę. Nie zmieniamy zdania.
Typho nie dysponował nieograniczonymi środkami, ale od początku misji był
przygotowany na spore koszty.
W porządku powiedział i wyciągnął portfel. Może być gotówka?
Musi! Boulad pochylił się ku niemu. Moi ludzie zdobyli już informacje, których
szukasz. A przynajmniej tyle, ile było do zdobycia.
Typho zamrugał z zaskoczeniem i wręczył zapłatę swemu gospodarzowi.
Szybko wam poszło stwierdził z uznaniem.
Byłem ciekaw przyczyn twoich poszukiwań. Jeśli mógłbyś mi zapłacić, to dobrze. Jeśli
nie, informacje mogły okazać się przydatne dla kogoś innego wyjaśnił Cragmoloid.
Kapitan poczuł ukłucie strachu. Jeżeli Sith lub któryś z jego sługusów dowie się, że ktoś
szperał w zapisach dotyczących ich podróży... Wyjawił swoją troskę Bouladowi.
Jego gospodarz nie był Jenetem, więc nie potraktował obaw Typho jak komplement.
Ranisz moje uczucia, gościu! zawołał. Jestem uczciwym kontrahentem, jak każdy w
mojej rodzinie! obruszył się. Wskazał na wchodzącego właśnie do komnaty kolejnego, tym
razem nieco mniejszego Cragmoloida. Włącznie z moim trzecim synem Arlumekiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]