[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pielęgniarkę. Pielęgniarka próbowała mi wmówić, że
najlepszym przyjacielem dziewczyny jest irygator. Zupełnie
jak w Zwiecie według Garpa...
- Podobno bywa jednak, że kiedy kobieta przestaje
kochać mężczyzną, to też jest jej lepiej w trakcie niż po.
- Nie wierzę - wyrwało mi się.
- Mówię ci, dziecko, że to bardzo mądra książka.
Bestseller. - Skubnęła guzik bluzki. - A mnie ostatnio z
tatusiem to już bawiło tylko w trakcie.
- To przykre.
- Już go nie kocham. Nasze oczy spotkały się.
- To przykre...
- No wiesz, Aniu, just sex".
- I know.
- You know? To dlaczego boli mnie to, że zostawił mnie
dla tej pudlej zdziry?! - Rąbnęła moim ukochanym kubkiem z
kaczuszką o podłogę.
Siła wyższa - nie stłukł się. Szybko go podniosłam, bo
mama najwyrazniej zamierzała poprawić butem. Na razie
jednak rozpłakała się.
- Nikt mnie nie kocha! O la la!
Kiedy zadzwonił telefon, matka poruszyła się nerwowo i
stwierdziła, żebym nie odbierała, bo to na pewno on.
- Mamo - powiedziałam głosem bardzo cierpliwego
rodzica. - To może być też ktoś do mnie. Pamiętasz, że to
moje mieszkanie?
Wydęła wargi, a la obrażona Brigitte Bardot i skrzyżowała
ręce na piersiach.
- Tak? - Podniosłam słuchawkę.
- Ona jest u ciebie?
- Tak, jest.
Matka zamachała gwałtownie rękami.
- I nie chce z tobą rozmawiać.
- Spodziewam się.
- Tato, w co wy się bawicie? Oburzenie B.B. sięgnęło
zenitu.
- Powiedz, żeby oddała mi psa - stwierdził ojciec. - Lord
zostaje ze mną! - Trzasnął słuchawką.
Przekazałam.
- Co to, to nie - napuszyła się. - Psie dziecko jest moje.
Dobrze, że przynajmniej o mnie nie muszą się kłócić.
23 LIPCA
Dzień jak co dzień. Wczoraj w ogóle nie położyłam się
spać (nie próbowałam takich praktyk od czasu studiów!), więc
kiedy matka jeszcze pochrapywała w najlepsze, wyszłam na
poranny spacer z Lordem. A kto czaił się w krzakach przed
moją klatką? Wymięty tato.
- Cześć - wybąkał. - Przyszedłem zobaczyć, co słychać.
- O piątej trzydzieści rano? - Popatrzyłam smętnie na
zegarek.
- Właściwie to o szóstej. - Złamał mamie serce, ale sam
też wyglądał bardzo nieszczęśliwie.
- Masz. - Podałam mu smycz. - Idz, ale masz wrócić.
Rzeczywiście, był za pół godziny. Szczęśliwy Lord lizał go po
ręce. Ojciec kucnął obok i cmoknął go w roześmiany pysk.
- Jak ci się teraz mieszka?
- Z mamą?
Kiwnął głową.
Jak mieszkało mi się z mamą? Strasznie. Przywiozła ze
sobą stertę psich misek i drobiazgów gospodarstwa
domowego. Zanim nakarmiła psa lub kotkę, oglądała puszkę
dziesięć razy z każdej strony. Ciągle pichciła jakieś
niesłychanie skomplikowane potrawy (co niekoniecznie szło
w parze z ich smakiem) i wyrzucała mnie sprzed telewizora,
aby oglądać Planete". A minęły dopiero dwa dni! Wczoraj
znalazła pustą folię po zabawce Whiskasa (nie wyrzuciłam jej,
bo strasznie podobał mi się zreprodukowany tam kot), a
równocześnie zabrała Lunie jej ulubioną rybkę welonkę na
wędce i z tym wszystkim przyszła do mnie.
- Pozwalasz kotce bawić się samej ze sobą, a spójrz, tu
napisali, że jest to zabawka interaktywna. Ty też powinnaś w
tym uczestniczyć!
- Mamo... - Spojrzałam na nią jak na raroga.
Ale ona już demonstrowała, na czym polega to
współuczestnictwo i obie z Luną szalały po całym mieszkaniu,
dopóki nie straciły tchu.
- Więc jak? - ojciec ponowił pytanie.
- Dobrze. - Podniosłam głowę i zabrałam ,mu smycz. -
Dlaczego jakaś Pudlica?! - Nie wytrzymałam.
- A czemu twoja matka w ogóle nie ma do mnie
zaufania?! - zadudnił. - I to miał być związek?!
Jestem bardzo ciekawa, co tatko ostatnio porabiał,
oprócz... Oprócz tamtego...
- Poproś ją, żeby jednak oddała mi Lorda. Pies bardzo
tęskni.
Wszyscy tęsknimy.
W domu czekała na mnie mama z owsianką.
24 LIPCA
Cholera! Muszę wstawać w środku nocy, jeśli nie chcę, by
moja matka budziła mnie dyskretnym stukaniem we framugę,
połączonym z nieznoszącym sprzeciwu rykiem:
- Mleczna zupa!
Kiedy rozczochrana wchodzę w piżamie do kuchni, ona
już tam siedzi umalowana i ubrana. Na dodatek w butach na
obcasie - moja matka nie zna gorszej hańby niż chodzenie po
domu w rozdeptanych kapciach.
- Chyba powinnam zrobić sobie lifting - mruczy, a ja
pochylam się jeszcze niżej nad mlecznym świństwem, które
wmuszam w siebie jedynie dla zachowania dobrych
stosunków. - Ty też powinnaś o siebie zadbać.
- Mamo, mam dopiero dwadzieścia dziewięć lat. - Czy
naprawdę przez moje usta przeszło to dopiero"?
- No właśnie. Nie jesteś już nastolatką, której wszystkie
ekscesy uchodzą bezkarnie. W tym wieku życie odciska swoje
piętno...
Phi! Jakie ekscesy? Marzenie...
- Nie możesz ciągle siedzieć w domu. To cię niszczy.
Napisz jakieś CV, poszukaj czegoś. Może dobry byłby Avon.
- Przygląda mi się bacznie.
- Jako krem?
- Jako praca.
- Mamo, ja pracuję.
- Dłubiesz coś tam i nic z tego nie wyciągasz. Gdybym ja
miała twoje lata...
No tak, przy okazji zupy połknęłam też żabę.
- Wiesz - matka ciągnie swój monolog, podkarmiając pod
stołem psa szynką. - Jeśli nie możesz się sama zebrać, napiszę
ci to CV. Potem napiszę powieść. Już dawno chciałam... -
rozmarzyła się.
- Dobrze, mamo - mruczę.
- Dobrze co? - Patrzy zdziwiona.
- No, z tą powieścią. CV nie jest mi potrzebne.
- Kochanie - nachyliła się do mnie - mam prośbę.
Mogłabyś pójść na przeszpiegi i obejrzeć tę, no - prostuje się
jak wielka cesarzowa Wszechrosji, Katarzyna - tę Pudlicę.
Nawet Luna otwarła pyszczek ze zdumienia.
- Aniu, zawsze ci powtarzałam: zamknij buzię, bo
pszczółka tam wleci. Pamiętasz?
25 LIPCA
[ Pobierz całość w formacie PDF ]