[ Pobierz całość w formacie PDF ]
książek, które jej przynosiłam, i sama wymyślała te historie na poczekaniu. Nigdy nie
chodziła do szkoły, nie znała nawet roku swych narodzin.
Zawsze prosiłam babkę, by nigdy nie mówiła ojcu o książkach z biblioteki. Zdarzyło się raz,
że zachlapałam stronę herbatą. Powiedziała mu wtedy, że sama mnie poprosiła o
przyniesienie książki z gabinetu.
Matka mnie strofowała. „Dlaczego chodzisz do gabinetu ojca i zabierasz jego książki?
Przecież masz w pokoju własne", mówiła. Ale moje wydawały mi się nudne, bo już
wiedziałam, co w nich jest. Zresztą nie przejmowałam się jej narzekaniem. Była stale
nieobecna albo zajęta, a głos babki liczył się w domu bardziej.
Jej opowieści wypełniały mi dni. Mówiła o królach, którzy rządzili Afganistanem,
torturowali i zabijali swych poddanych. Opisywała dyeje wielu różnych plemion tworzących
Afganistan - historycy nie mogą się zdecydować, czy kraj, który jest muzułmański, lecz nie
arabski, należy bardziej do Azji Środkowej, subkontynentu indyjskiego czy może Bliskiego
Wschodu.
Opowiadała mi o plemieniu Pasztunów, do którego należę, nadmieniając przy tym, że choć
dało ono Afganistanowi wielu władców, nie ma powodów do dumy. Wielu pasztuńskich
monarchów nie chciało bić się o niepodległość kraju: poddawali się każdemu, kto najeżdżał
go w owym czasie. Emir^Abdurrahman na przykład był sławny z dwóch powodów: miał
ogromny harem i pragnął za wszelką cenę zniszczyć plemię Hazarów, którego członkowie,
jak utrzymywała babka, mieli twarze o chińskich rysach. Król ten wzniósł wieżę z głów
wrogów, których pozabijał. Babka nie wiedziała, jak wysoka była ta wieża.
Jej opowieści bawiły mnie, ale miały też walor edukacyjny. W jednej z nich rodzice
nakazują małej dziewczynce, by nigdy nie otwierała drzwi domu przed rosyjskim żołnierzem
- „...możesz ich łatwo rozpoznać, bo mają płowe włosy, białą skórę i zielone oczy" - lecz
żołnierz mimo wszystko wdziera się do domu i próbuje porwać małą dziewczynkę. Ta wzywa
głośno pomocy i jej rodzina przybiega w ostatniej chwili.
Opowiadała mi historie o bogatych i biednych, kończąc zawsze tak samo: „Niektórzy ludzie
są bogaci, inni biedni, i oni właśnie muszą walczyć, by przetrwać i bronić swych praw.
Pewnego dnia i ty będziesz musiała walczyć", powiadała.
Lubiłam jej historie, lecz gdy babka zaczynała mówić o mojej przyszłości, przestawałam
słuchać. Spoglądała na mnie i nakazywała surowo: „Córko, słuchaj tego, co mówię. Być może
dzisiaj moje słowa nie mają dla ciebie znaczenia, ale pewnego dnia przekonasz się, jak były
ważne".
Wiem teraz, że powinnam była słuchać jej uważnie i że była dobrym nauczycielem. Choć
sama nie walczyła z nakazami obyczaju, to w przeciwieństwie do wielu kobiet owych czasów
żywiła nadzieję, że ja, a także inne kobiety mego pokolenia, będziemy czerpać wiedzę z jej
błędów.
ROZDZIAŁ III
Pewnego ranka, kilka dni przed moimi siódmymi urodzinami, matka wezwała mnie do siebie.
Siedziała Skurat przed toaletką. Kiedy przybiegłam, podniosła mnie i posadziła sobie na
kolanach. Uwielbiała takie chwile. Prosiłam ją wtedy o kilka kropel jej perfum albo żeby
przynajmniej pozwoliła mi przysunąć się do siebie i poczuć ich woń. Chciałam koniecznie
wiedzieć, skąd pochodzi zapach tych perfum. Na toaletce leżała serweta w kwiaty
wyhaftowana przez babkę, a na niej, obok innych przyborów toaletowych, matka trzymała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]