[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zamienili się w Frabbe'a i Oyle'a. - Dzięki temu odkryliśmy, że Drago nie był
Dziewicą Zlizgorybu, a do tego tlenił włosy.
Pusty wzrok Aona powędrował ponad ramieniem Barry'ego ku siedzącemu na parapecie
ptakowi. Barry parę razy pstryknął głośno palcami.
Nie rozpraszaj się, Lon. Czuję, jak powoli tracę pamięć.
Hau - powiedział cicho Lon, próbując być posłuszny. Ptak odleciał i Lon znów
skupił się na Barrym.
- Bla, bla, bla. - Barry przerzucał kolejne stronice, czując, że jego
zainteresowanie także słabnie. Czemu ilustrator Rollins nie dorysował mu trochę
muskułów? Magiczny plan zajęć Vielokonta. Pająk Aragrog. Nigdy nie zrozumiem,
Lon, jakim cudem mogłeś się go bać?
To był wielki pająk, Barry! Nie cierpię pająków.
Owszem, ale ten miał na głowie czapkę Zwiętego Mikołaja!
- Dalej był straszny.
Lon zaszczekał ponownie, tym razem głośniej, ten sam ptak wrócił, tyle że teraz
miał na dziobie sztuczny nos i okulary. Włożył je w nadziei, że Lon go nie
pozna.
- Ciii syknęła madame Pons.
- Czemu ciągle szczekasz? - spytał Barry. - Chcesz wyjść?
To był inny ptak odparł Lon. Już go nie ma.
- Och. - Barry nie do końca zrozumiał. - Aha. Czytanie i pisanie było prawdziwym
nudziarstwem.
Podczas pisania parodii bawił się dużo lepiej. Ja podawałem
194
pomysły, dodał w myślach, a murzyn oblekał je w, jak brzmiało to słowo? Słowa.
Barry zamknął książkę.
- Resztę dopiszę pózniej. Jeśli w ogóle będzie jakieś jeszcze, pomyślał.
Zakończ w ten sposób: i tak, rozbiwszy ostatnią płytę Judy Garland, zdjąłem z
Hokpoku zaklęcie bazyliszki. Lecz moja walka z lordem Vielokontem dopiero się
zaczęła.
Obaj wstali i przeciągnęli się, po czym sięgnęli po kolejny tom. Lon opadł na
czworaki i wygiął plecy. Czasami brakowało mu tylko ogona.
- No dobra, tom trzeci - zaczął Barry. - Ten jest spory. Nie potrzebujesz
zaostrzyć ołówka?
- Nie - odparł Lon.
- Jeśli chcesz, mam jedno z tych modnych piór kulkowych - dodał Barry.
- Nie, wszystko w porządku, Barry.
- W takim razie wyjmij ołówek z dziury w głowie - poprosił Barry. Sam jego
widok sprawia, że dostaję migreny.
- Dobra. Trzymam go tam po to, żeby go nie zgubić. Barry odchrząknął i znów
zaczął przewracać kartki.
- O, to pamiętam. Już myślałem, że zginę, po tym jak zobaczyłem Flegmaka. To
omen zwiastujący śmierć, coś w rodzaju bryły ektoplazmy, którą widzisz, gdy masz
wkrótce umrzeć. Znalazłem go pod ławką w klasie pani Tralala.
- Kiedyś przewidziała, że ją ugryzę - wtrącił Lon. -1 cały czas próbowała mnie
sprowokować. Właśnie miałem to zrobić, kiedy profesor Sinatra złapał mnie i
ogłuszył.
- Jedyną zaletą jego zajęć z astronomii było martini, które podawał ostatniego
dnia semestru mruknął Barry.
195
I pozwalał nam pluć z Północnej Wieży przypomniał Lon.
Tralala nigdy nie zgadzała się na nic fajnego. Pamiętasz, jak mieszaliśmy jej
krople do oka wewnętrznego z ostrym sosem? - Barry roześmiał się. - Po co komu
przepowiadanie przyszłości, jeśli nie potrafi przewidzieć czegoś takiego?
Ja też jej nie lubiłem. Kazała Genny nosić okulary. - Tralala była przekonana,
że Genny Gwizzley cierpi na astygmatyzm trzeciego oka.
Pamiętasz, jak przed całą klasą przewidziała pierwszy okres jednej z
dziewczyn? To było wredne. Mało nie posi-kałem się wtedy ze śmiechu.
Okres?
Cieczkę, Lon. Wtedy, kiedy zaczyna jej się ruja. Mniej więcej.
Aa. Lon pokiwał głową i zachichotał. Barry wrócił do książki.
Dobra. Tu pierwszy raz spotkałem Sknerusa. Siedział w Aztalanie za zwrócone
podatki. Nie niezapłacone, Aonie, zwrócone, podkreśl to. Zaczarował swój
formularz tak, by dostać zwrot szesnastu miliardów galonów.
Barry odchylił się w fotelu.
Oskarżyli go o rzucanie wszystkich zakazanych zaklęć*, ale Sknerus nie jest
taki zły. Po prostu naciągnął mnóstwo ludzi na swój pomysł z Hindenware. To
naczynia podobne do Tupperware, tyle że w plastiku pozostały bąbelki
* Są to następujące zaklęcia: Aveda Neutrogena - śmierć przez nawilżenie;
Cruciverba śmierć przez krzyżówkę; Muppetoza, poddająca człowieka całkowicie
władzy innej osoby.
196
wodoru. Muy wybuchowe. A zresztą komu są potrzebne szybujące w powietrzu
resztki?
Wow mruknął Lon; wyraznie nic nie rozumiał. -Właśnie. Jednym z jego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]