Weston Sophie Książę pustyni 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

liczyłam tylko na siebie.
- Nie ufałaś nawet Izzy? - Kazim zbladł.
- Izzy zachowała się świetnie, działałyśmy razem. Na
mój sygnaÅ‚ skoczyÅ‚yÅ›my w zaroÅ›la, potem w gÅ‚Ä…b dżun­
gli. Wiedziałam, jak zmylić tropy, udało się. Wiele dni
szłyśmy na południe, do cywilizacji. - Wzdrygnęła się.
- Pokochałam Izzy, jest dla mnie jak siostra. Ale wiem, że
gdyby jej nie było, też dałabym sobie radę. Podstawowa
sprawa, to liczyć na siebie.
- Wiara w siebie to wspaniała rzecz, ale czy wynika
z niej, że nie możesz nikomu zaufać?
- Tak - odparła z uporem.
- Rozumiem cię, choć podchodzę do życia inaczej. Ale
dlaczego uważasz, że nie warto cieszyć się życiem?
- Ależ ja się nim cieszę.
- Od świtu do nocy praca, samotne noce... Jakoś mnie
nie przekonałaś.
Mruknęła coś niezrozumiale.
- Natasho, dlaczego nie chcesz dać sobie szansy?
- Jakiej szansy?
- Oderwij się choć na trochę od codziennego młyna.
Pozwól, by twój asystent się wykazał, a sama potrenuj
techniki flirtu.
- Takie tam gadanie. - Machnęła lekceważąco ręką.
- %7ładne takie tam gadanie - uśmiechnął się - tylko
najprawdziwszy konkret. ProponujÄ™ ci darmowÄ… lekcjÄ™.
Wiesz, że potrzebujesz wakacji. Wyjedz ze mną.
- Z tobÄ…?
- ZabiorÄ™ ciÄ™ nad ciepÅ‚e morze. Palmy, sÅ‚oneczne pla­
że... i największe gwiazdy na świecie. Co ty na to?
- Z tobą? - powtórzyła z naciskiem.
- Zapragniesz samotnoÅ›ci, proszÄ™ bardzo. Zechcesz zo­
baczyć się ze mną, będę do usług. Mówiłem ci już, jestem
rycerski.
Propozycja była kusząca. Gdyby wziął ją w ramiona..
Gdyby wyszeptaÅ‚ czuÅ‚e sÅ‚owo... Za jedno miÅ‚osne zaklÄ™­
cie pojechałaby z nim na koniec świata. On jednak jej
nie kochał. Lubił z nią flirtować, ale o miłości nie było
mowy.
Po raz pierwszy od lat żaÅ‚owaÅ‚a, że tak skÄ…po i ostroż­
nie obdarza innych cieplejszymi uczuciami. Dzięki temu
czuła się bezpieczna, ale ceną była samotność.
- Dziękuję, ale to nie w moim stylu - odparła sztywno.
- Muszę wracać do Londynu - ruszyła w stronę furtki.
Nie obejrzała się za siebie. Wiedziała, że przekonałby ją
jednym swym spojrzeniem. WiedziaÅ‚a też, że gdyby wyje­
chała z Kazimem, jej życie zupełnie by się odmieniło.
Kazim wolno ruszył za nią. Był na siebie wściekły. Co
w niego wstÄ…piÅ‚o? Czy tak zachowuje siÄ™ wytrawny ne­
gocjator? Zagnał ją do rogu, osaczył, zmusił, by obnażyła
przed nim swojÄ… duszÄ™. Czy kiedykolwiek mu to wyba­
czy? Nigdy!
A na dodatek ten idiotyczny pomysł z lekcją flirtu!
Miała rację, zachował się jak tandetny donżuan z filmu
klasy C... Co ona sobie o nim pomyśli?
- Gratulacje, Kazim - mruknÄ…Å‚ pod nosem.
Mógł za nią pobiec i wszystko jej wyjaśnić, ale zre-
zygnował. Powinna odetchnąć, dojść do ładu ze swoimi
myÅ›lami i emocjami. ByÅ‚ jeszcze inny problem. Nie po­
winien narażać Natashy na niebezpieczeÅ„stwo terrory­
stycznego zamachu.
Odezwała się komórka. Dzwonił Tom.
- ZÅ‚a wiadomość, Kazim. ZdjÄ™cia zrobione przed re­
stauracjÄ… wreszcie ujrzaÅ‚y Å›wiatÅ‚o dzienne. Co gorsza, wy­
ciekły z jednej z agencji bezpieczeństwa, która wcześniej
przechwyciÅ‚a je od paparazzi. Panna Lambert zostaÅ‚a sko­
jarzona z tobą. Terroryści w każdej chwili mogą wziąć ją
na cel. Grozi jej porwanie. Wywiez jÄ… gdzieÅ›, i to jak naj­
szybciej.
Kazim zamknął oczy. Zwietnie. Właśnie przed chwilą
mocno siÄ™ postaraÅ‚, żeby Natasha nigdzie z nim nie wy­
jechała. Może zrobić tylko jedno. Ona nigdy mu tego nie
wybaczy, ale przynajmniej będzie bezpieczna.
- Jest tylko jedno miejsce, w którym mogę ją chronić
- oznajmił ciężkim głosem. - Przylecę dziś w nocy.
- Chcesz ją zabrać do zamku dziadka?
- Nie. ZabiorÄ™ jÄ… na pustyniÄ™. Powiedz Martinowi, że­
by zadzwonił do pałacu sułtańskiego i kazał przygotować
kilka pokoi.
Nawet jeÅ›li ta podróż bÄ™dzie oznaczaÅ‚a koniec wszyst­
kiego, Natasha na pewno zapamięta gwiazdy. Nigdzie nie
są tak piękne jak na pustyni.
- I jeszcze jedno, Tom.
- Tak?
- Zorganizuj dla niej jakieÅ› ubrania.
- Hm... takie jak zwykle?
- Cholera, Tom... Chodzi o ubrania odpowiednie do
klimatu, a nie do sypialni.
Zwabienie Natashy na lotnisko było dziecinnie proste.
Kazim przesÅ‚aÅ‚ jej list z wiadomoÅ›ciÄ…, że Izzy zapomnia­
Å‚a swojej walizki. Czy Tash mogÅ‚aby przywiezć jÄ… na lot­
nisko? Stał ukryty, patrząc, jak ubrana w suknię druhny
wsiada do samochodu. Przedtem zdjęła z głowy wianek
i rzuciła go w krzaki.
Kiedy samochód odjechaÅ‚, odszukaÅ‚ go i delikatnie wy­
gÅ‚adziÅ‚ pÅ‚atki. WiedziaÅ‚, że bÄ™dzie miaÅ‚ ogromne szczęś­
cie, jeśli po tym, co zrobił, Natasha w ogóle zamieni z nim
choć jedno słowo.
Tak, znienawidzi go. Ale będzie żyła.
Natasha byÅ‚a tak zmÄ™czona, że zasnęła w samocho­
dzie. ObudziÅ‚a siÄ™ dopiero wtedy, kiedy wjechali na nie­
równą drogę.
- Gdzie jesteśmy? - Wokół stało mnóstwo samolotów.
Auto zatrzymało się przy jednym z nich. Wyskoczyła na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stargazer.xlx.pl