[ Pobierz całość w formacie PDF ]
upadła. - Urodzi mi dziedzica. Ten kraj należy teraz do mnie.
Służba, która wyszła na dziedziniec, żeby go powitać, słuchała tych słów z
milczącą dezaprobatą.
- Zajmijcie się nią! - zawołał, wchodząc do pałacu. - Musi mieć wszystko, że-
by urodzić zdrowe dziecko.
W oczach służby malowało się przerażenie, pogarda, a może i litość.
Teraz jednak było inaczej. Służących było niewielu, ale wszyscy byli
uśmiechnięci.
- Ellen! - zawołał Matty, biegnąc w kierunku pulchnej kobiety stojącej na
końcu szeregu.
Kiedy go uściskała, pobiegł witać się z pozostałymi przyjaciółmi.
Posiwiały i przygarbiony Crater, sprawujący funkcję sekretarza stanu, którego
Kelly pamiętała z dawnych czasów, przywitał się z Rafaelem.
- Jak to dobrze, że pan wrócił - powiedział, ściskając jego rękę.
- Ja też się cieszę. - Rafael obrócił się, by uściskać starszą panią w długiej
spódnicy i swetrze, na który narzucony był pochlapany farbą fartuszek. Jej siwe
włosy były uczesane w kok. Ona także się uśmiechała, wycierając nos w po-
brudzoną farbą chusteczkę.
- Nie waż się teraz płakać, mamo. - Rafael uniósł ją w górę i zakręcił w kółko
tak jak dziecko. - Nie było mnie tylko tydzień. Kelly pomyśli, że jesteś zbyt senty-
mentalna.
- Kelly - szepnęła matka.
Rafael postawił ją na ziemi.
- Mamo, oto Kelly - powiedział. - Słuchajcie wszyscy, to nasza księżniczka
Kellyn Marie de Boutaine. Wyrządzono jej krzywdę, ale zgodziła się wrócić, żeby
zająć należne jej miejsce. Jestem szczęśliwy, że nasza Kelly wróciła do domu.
S
R
Przez krótką chwilę Kelly żałowała, że nie wygląda bardziej jak księżniczka.
Nie chciała uchodzić za ubogą krewną. Nie przewidziała jednak takiej sytuacji.
Nie miała czasu dłużej się martwić, bo Laura z okrzykiem zachwytu zbliżyła
się do niej.
- Nareszcie wróciłaś - szepnęła. - Tak nam przykro, że w tym kraju wiele
przecierpiałaś. Wybacz, proszę, i zapomnij o tym. Witaj w domu, droga Kelly!
Wzięła Kelly za rękę i uniosła ją w górę.
- Nasz Matty odzyskał mamę - rzekła do zebranych - a my odzyskaliśmy na-
szą księżniczkę. Dziękuję, Rafael, że przywiozłeś ją do domu.
Oczywiście nie była żadną naszą księżniczką". Nigdy nie była naprawdę
członkiem rodziny królewskiej i nie miała zamiaru zajmować nagle tego miejsca.
Kiedy Matty pobiegł przywitać się z dawno niewidzianymi kolegami, Laura i
Rafael pokazali Kelly jej pokoje. Ku swemu przerażeniu dowiedziała się, że ma
zajmować ten sam koszmarny, urządzony z przepychem apartament, w który spała,
kiedy była w ciąży. W łazience dostrzegła swój dawny szlafrok złożony starannie
na stoliku. Wszystko czekało na jej powrót?
Nie!
Rafael uniósł brwi ze zdziwieniem, gdy się cofnęła.
- To nasz najlepszy apartament - oświadczył - przeznaczony dla królewskiej
narzeczonej.
- To znajdz sobie taką narzeczoną - odparła szorstko, spoglądając z pogardą
na żyrandole, złocenia i purpurowy aksamit. - Czuję się tutaj jak relikt z dawnej
epoki.
- Nie wyglądasz jak relikt.
- Jeśli Kelly nie chce złoceń, to nie - rzuciła stanowczo matka. - W moim
domku nie ma żadnych złoceń.
- Mama właśnie maluje dom - wyjaśnił Rafael, patrząc z czułym uśmiechem
na matkę. - Tam jest pięć pokoi. W jednym z nich stoi łóżko mojej matki. - Zawa-
S
R
hał się, widząc zmartwioną minę Kelly. - Ona chce mieszkać na poddaszu, mamo.
Czy mamy tam na górce jakiś ładny pokój?
Ellen oprowadziła Kelly po pałacu.
Matty miał do dyspozycji prawie całe skrzydło zamku. Nad jego pokojami
znajdował się strych - dwa pokoje z oknami wychodzącymi na południe. Wyblakłe
meble były przykryte koronkowymi serwetkami.
- Wydaje mi się, że kiedyś mieszkała tu jakaś niezamężna ciotka - powiedzia-
ła Laura, spoglądając na małe wąskie łóżko i zagłówki oraz podłokietniki na fote-
lach.
- Podoba mi się - oświadczyła Kelly.
- Ale musimy kupić nowe łóżko - mruknął Rafael.
Kelly poprosiła jeszcze o biurko i przyzwoitą lampę do czytania. Cieszyła się,
że Laura, Rafael - jak również Marguerite, Ellen i wszyscy pozostali mieszkańcy
pałacu - uważali, że powinna mieć nieograniczony dostęp do dziecka. Kiedy po raz
pierwszy czytała synkowi bajkę na dobranoc, chłopczyk usiadł jej na kolanach i
wkrótce zapadł w sen.
Kelly była zachwycona.
Kiedy przyszła pora kolacji, bała się, że będzie musiała zasiąść w wielkiej ja-
dalni i znów spożywać posiłki w grobowej ciszy. Jutro postara się zrobić sobie
grzanki, na które miała ochotę. Jednak Ellen zaprowadziła ją bocznymi schodkami
do kuchni. Stał tam wielki drewniany stół wyblakły od szorowania.
Laura siedziała przy stole, smarując chleb. Rafael stał przy kuchence, szyku-
jąc... grzanki?
- Chciałam zaprosić cię do siebie na kolację - powiedziała z uśmiechem Lau-
ra. - Moja kuchnia jest przytulniejsza. Ale pomyśleliśmy, że najlepiej, żebyś była
blisko Matty'ego.
- Blisko? - zdziwiła się Kelly, przypominając sobie korytarze, którymi wę-
drowała.
S
R
Rafael uśmiechnął się, kładąc grzanki na talerzu.
- Blisko w kategoriach wielkości tego zamku. Niecały dzień marszu. Zjesz
grzanki z serem?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]