[ Pobierz całość w formacie PDF ]

powinniście pozostać na terenie mieszkania.
- Przedstawiciel? - Adwokat.
- Nie mam adwokata.
Możesz poczekać tu albo chodzić za nami. Jak chcesz. Tak czy
inaczej przedstawimy ci listę wszystkich rzeczy, które zabierzemy.
- %7łądam prawnika.
- Możesz go wezwać, oczywiście. Zadzwoń do kogoś. Jednak
mamy prawo zacząć przeszukanie już teraz,
bez konieczności czekania na prawnika.
Chodziła wiec za nimi po mieszkaniu, powstrzymując rozptczliwe
okrzyki, gdy grzebali w jej rzeczach. Dotykali ich, oglądali, czasem
wymieniając ciche uwagi.
Otoczyła się ramionami. Czuła się zbezczeszczona, było jej
niedobrze. Bała się, że już nigdy nie poczuje się dobrze w twoim
domu.
Zaczęli od salonu, potem przeszli do obu sypialni i łazienki.
Przeszukując szuflady toaletki, znalezli żel antykoncepcyjny i
paczkę prezerwatyw. Kiedy młody policjant Guidry spojrzał na
nią katem oka, zesztywniała i uniosła dumnie brodę.
Mogła sobie wyobrazić, co o niej pomyślał. Kim jego zdaniem
była.
Dziwka. Prostytutka.
A niech sobie myśli, co chce.
Stacy ze swoją załogą zostawili kuchnię na koniec. Dopiero gdy
tam weszli, przypomniała sobie o schowku z napiwkami. Z sercem
w gardle przyglądała się, jak przeszukują lodówkę i zamrażarkę.
Zaglądali do każdego kartonu, pojemnika i pudełka. Czego oni
szukają? - myślała, czując, że zaczyna wpadać w histerię. Ręki
Toni?
Wstrzymała oddech, gdy Stacy wyciągnęła pojemnik po lodach i
wyjęła ze środka plastikową torbę. Oszołomiona przyglądała się,
jak rozwija pakunek i przelicza banknoty.
Mogli przecież uznać, że to jest dowód i skonfiskować
pieniądze. Zegnajcie trzy tysiące dolarów. Stacy podniosła wzrok i
spojrzała na nią pytająco. - To moje napiwki - szepnęła Yvette.
Policjantka kiwnęła głową, owinęła banknoty folią aluminiową i z
powrotem włożyła paczkę do pojemnika.
- Lepiej znajdz jakiś lepszy schowek. Ten nie jest tak bezpieczny,
jak ci się wydaje.
Skończyli z lodówką i wzięli się za szafki. Stacy uklękła przed
szafką pod zlewozmywakiem, przeglądając butelki, słoiki i puszki
ze środkami czyszczącymi. I znów można było odnieść wrażenie,
że szuka czegoś konkretnego.
Po chwili wyciągnęła wielki pojemnik.
- Co to jest? - spytała Yvette. Wydawało jej się, że nigdy wcześniej
go nie widziała.
- Nie wiesz? To odmrażacz.
- W takim razie to nie jest moje.
- Więc co tutaj robi?
- Nie mam pojęcia! Nawet nie wiem, do czego to służy. - Uniosła
rękę do czoła, bo zakręciło jej się w głowie.
- Nic pani nie jest? - spytał funkcjonariusz Guidry.
- Maszę... Chyba usiądę. Wszedł za nią do salonu. Opadła na
kanapę i ukryła
twarz w dłoniach.
- Może coś pani przynieść?
Pokręciła głową, próbując się opanować. Odmrażacz? Skąd mógł
się wziąć w jej szafce? I czemu policja interesowała się właśnie...
Samson... "Ktoś podał mu hamburgera nafaszerowanego
odmrażaczem".
- Skończyliśmy.
Podniosła głowę i nieprzytomnie spojrzała na Stacy, która podała
jej jakiś papier.
- To lista rzeczy, które zabierzemy. Chcę, żebyś ją
sprawdziła i podpisała. Zostawię ci kopię, którą pokażesz
swojemu prawnikowi.
Prawnikowi?
Zamrugała gwałtownie i przebiegła wzrokiem spis rzeczy.
Wyciągi z kart kredytowych. Stary T-shirt. Kilka
zdjęć. Kalendarz. Dziennik. Odmrażacz.
Niewiele. Dziwaczna kolekcja pozornie niezwiąza-nych ze sobą
rzeczy.
Podpisała kartkę, policjanci dali jej kopię. Odprowadziła ich do
wyjścia, zamknęła drzwi i ukryła twarz w drżących dłoniach. Jak
to możliwe? Przecież była ofiarą, a nie przestępcą.
Tyle że policja może robić, co tylko zechce.
Możliwe, że sami podrzucili ten pojemnik. No jasne. Przecież
Stacy tu mieszkała. Patit wchodziła i wychodziła. Spencer pewnie
też. Mieli klucze.
Tylko czemu jej to robili? I co z Artystą? Przecież on istnieje. Zabił
Jessicę Skye. Ją też zabije.
Z przerażenia zakręciło się jej w głowie, więc usiadła na kanapie,
włożyła głowę między kolana i zaczęła głęboko oddychać.
Pozbądz się strachu. Uspokój się. Myśl. Jak się z tego wyplątać?
Musiała im uciec. Wydostać się z miasta. Tylko jak?
Za drzwiami czuwał Guidry. Sama zgodziła się, żeby go tam
zostawili. Tak na wszelki wypadek.
Jeśli cofnie zgodę, zaczną podejrzewać, że zamierza uciec i dopiero
wtedy się na nią rzucą.
Nie była aresztowana. Nie mogli zakazać jej chodzić do pracy. Ani
gdziekolwiek indziej.
A więc funkcjonariusz Guidry będzie jej dzisiaj towarzyszył w
drodze do "Hustle". Tak jak wcześniej ustalili. Tyle że teraz ona
miała własne plany.
Jeszcze im pokaże. Myśleli, że ją przechytrzyli. %7łe zmusili ją do
udziału w jakiejś chorej grze.
No to grubo się pani myli, kapitan Patti O'Shay.
Najłatwiej będzie uciec z  Hustle". Tłum ludzi, mnóstwo ruchu,
kilka wejść. Wyjdzie od razu po występie, w tym, co będzie miała
na sobie. Zabierze tylko pieniądze.
Podniosła się z kanapy. Była ożywiona i odzyskała jasność
umysłu. Tak samo czuła się, gdy w końcu podjęła decyzję, żeby
opuścić Greenwood. I jeszcze potem, przed uderzeniem Katriny.
Tylko że wtedy postanowiła zostać i walczyć. Stawić czoła i
krzyknąć:  No to spróbuj, dziwko!".
Chodziło o inny rodzaj wyzwolenia, ale uczucie było równie
ożywcze i porywające.
Zaczęła krążyć po pokoju. Będzie musiała wybrać pieniądze z kont
i przynajmniej na razie posługiwać się wyłącznie gotówką. W
innym razie wyśledzą ją poprzez transakcje bankowe.
Z Dzielnicy Francuskiej z pewnością wydostanie się bez trudu, ale
pózniej trzeba będzie wyjechać z miasta. I to jak najszybciej. Kiedy
zorientują się, że uciekła, będą sprawdzać wszystkie dworce
autobusowe i kolejowe. Z kolei wynajęcie samochodu było zbyt
ryzykowne.
Riley. Nikogo innego nie miała.
Jego numer zapisała w kalendarzu, który jej skonfiskowali. Ale
również w komórce, uświadomiła sobie nagle. Przecież wysyłał jej
SMS-y.
Sięgnęła po komórkę, odnalazła jego numer i zadzwoniła.
Natychmiast włączyła się poczta głosowa. Bała się zostawić
wiadomość, więc przerwała połączenie.
I co teraz? Mogłaby zadzwonić do galerii...
A jeśli odbierze jego siostra? June nie mogła się dowiedzieć, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stargazer.xlx.pl