[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zabójczynią Adarlan i jak dokładnie wylądowałaś w tym zamku - i jakie są szczegóły tego
absurdalnego konkursu. - Celaena uśmiechnęła się lekko, kiedy Fleetfoot merdała ogonem i
polizał ramię Nehemii.
Uratowała jej życie - jakimś cudem. O tym, jak to się stało, mogła dowiedzieć się
pózniej. Więc Celaena zaczęła mówić.
"
Następnego ranka, Celaena szła obok Chaola, wpatrując się w marmurową
podłogę korytarzy. Znieg w ogrodzie odbijał promienie słoneczne, przez co w zamku światło
było niemal oślepiające. Powiedziała Nehemii prawie wszystko. Były pewne rzeczy, o
których nigdy nikomu by nie powiedziała. Nie wspominała o Kainie i stworze. Nehemia nie
pytała już, co ją ugryzło w dłoń, lecz została z nią, kuląc się na łóżku, gdy rozmawiały całą
noc.
Celaena, niepewna, jak teraz będzie mogła kiedykolwiek zasnąć po tym, gdy się
dowiedziała, do czego zdolny jest Kain, była wdzięczna za jej towarzystwo. Otuliła się
szczelniej płaszczem. Poranek był nienaturalnie chłodny.
- Jesteś dzisiaj jakaś cicha - powiedział Chaol patrząc się wciąż przed siebie. -
Pokłóciłaś się z Dorianem?
Dorian. Zatrzymał się wczorajszej nocy przy jej komnatach, jednak zanim wszedł do środka,
Nehemia go przegoniła.
- Nie, nie widziałam go od wczorajszego poranka. - Po tych wszystkich
wydarzeniach, wydawało się, jakby minęły lata od wczorajszego poranka.
- Podobało ci się tańczenie z nim na balu?
Kiedy jego słowa zaczęły być nieco ostrzejsze? Odwróciła się do niego, kiedy
skręcali za róg, kierując się do prywatnej sali treningowej.
- Wyszedłeś dość wcześnie. Myślałam, że chciałeś mnie pilnować całą noc.
- Nie potrzebujesz już mojego nadzoru.
- Nie potrzebowałam go od początku.
Wzruszył ramionami.
- Teraz wiem, że nigdzie się nie wybierasz.
Na zewnątrz, wyjący wiatr wzniósł chmurę śniegu, wysyłając iskrzącą się falę w
powietrze.
- Mogłabym wrócić do Endovier.
- Nie wrócisz.
- Skąd to możesz wiedzieć?
- Po prostu wiem.
- Tak, to mnie bardzo przekonuje.
Zaśmiał się, kontynuując marsz w stronę pokoju treningowego.
- Dziwię się, że twój pies za tobą nie przybiegł, zważając na to, jak marudzisz.
- Jeśli miałbyś psa, to byś się nie śmiał - powiedziała ponuro.
- Nigdy nie miałem zwierzaka. Nigdy nie chciałem.
- To jest prawdopodobnie błogosławieństwo dla każdego psa, który mógłby być
twoim towarzyszem.
Dzgnął ją łokciem. Uśmiechnęła się i odwzajemniła gest. Chciała mu powiedzieć
o Kainie. Chciała mu to powiedzieć w momencie, gdy zobaczyła go przy swoich drzwiach.
Chciała mu powiedzieć o wszystkim.
Ale on nie mógł o tym wiedzieć. Ponieważ, jak uświadomiła to sobie zeszłej
nocy, jeśli by mu wszystko powiedziała - o Kainie i istocie, którą wypuścił, chciałby
zobaczyć pozostałości po bestii. A to oznaczało, że musiałaby go przeprowadzić przez
sekretne przejście. Chociaż mógł jej ufać na tyle, żeby zostawić ją sam na sam z Dorianem,
tego, że ma dostęp do niestrzeżonej drogi ewakuacyjnej, nie była gotowa mu wyjawić.
Poza tym, zabiła to. To koniec. Tajemnicze zło Eleny zostało pokonane. Teraz po
prostu pokona Kaina w pojedynku, a potem nikt o tym nie będzie musiał wiedzieć.
Chaol zatrzymał się przed nieoznakowanymi drzwiami do ich pokoju ćwiczeń i
odwrócił się w jej stronę.
- Zamierzam zapytać cię o to tylko raz, więcej juć nie będę pytał - rzekł, patrząc
na nią tak intensywnie, że zaczęła się wiercić. - Czy wiesz, w co się pakujesz z Dorianem?
Roześmiała się, wydając z siebie ostre, kraczące dzwięki.
- Udzielasz mi romantycznej porady? Ze względu na mnie czy na Doriana?
- Oboje.
- Nie zdawałam sobie sprawy, że obchodzę cię na tyle, żebyś się o mnie martwił.
Albo chociaż zauważał.
Nie złapał przynęty. Zamiast tego po prostu otworzył drzwi.
- Tylko pamiętaj, żeby używać mózgu, dobrze? - powiedział przez ramię, po czym
wszedł do pomieszczenia.
"
Godzinę pózniej, pocąc się i wciąż dysząc przez ćwiczenia z szermierki, Celaena
wytarła czoło rękawem, gdy szli z powrotem do jej pokoju.
- Niedawno widziałem, jak czytasz Erlic and Emide - powiedział. - Myślałem,
że nienawidzisz poezji.
- To co innego. - Wzruszyła ramionami. - Epicka poezja nie jest nudna... albo
pretensjonalna.
- Och? - Krzywy uśmiech pojawił się na jego twarzy. - Wiersze o wielkich
bitwach i bezgranicznej miłości nie są pretensjonalne? - %7łartobliwie uderzyła go w ramię, a
on się zaśmiał.
Zaskakująco zachwycona jego śmiechem, zachichotała. Lecz wtedy skręcili za
róg, stając twarzą w twarz ze strażnikami. Wtedy go zobaczyła.
Król Adarlan.
TAUMACZENIE: Dominika
Rozdział 44
Król.
Serce Celaeny załomotało i przyległo do kręgosłupa. Poczuła każdą z małych
blizn na dłoni.
Podszedł do nich, jego wyniosła postawa była zbyt ogromna na ten wąski
[ Pobierz całość w formacie PDF ]