[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wiedziała, że zakochała się w obojgu. Z czasem Finley dorośnie i opuści dom,
ale Shannon doskonale mogła sobie wyobrazić swoją starość u boku
Rory ego.
Fatalnie. Wycofała się do kuchni, chcąc zostać na chwilę sama ze
swoimi myślami.
Zajęta przygotowywaniem kakao, beształa sama siebie. Trudno byłoby
nie zakochać się w mężczyznie tak dobrym dla swojej córki, mądrym,
przystojnym, i który w dodatku okazał jej uczucie.
Drzwi kuchni otworzyły się z rozmachem i Rory wszedł do środka,
 Rozmawiasz sama ze sobą?
Zamarła. Oto konsekwencje samotnego życia. Rzeczywiście
wypowiedziała swoje myśli na głos.
Miała nadzieję, że nie słyszał słów, tylko mamrotanie.
 Stare przyzwyczajenie.  Lekceważąco machnęła dłonią. 
Zresztą to nic ważnego.
Niechcący spojrzała mu w oczy i zobaczyła w nich pożądanie, któremu
usiłowała zaprzeczyć, i jej puls przyspieszył. Odwróciła się, żeby umknąć, ale
jakby odczytał jej myśli, postąpił krok do przodu i przytrzymał ją za łokieć.
 Dziękuję ci za dzisiaj. To był cudowny czas dla nas obojga.
Nie wiadomo jak, ich ciała przylgnęły do siebie i nie chciały się
rozdzielić. Pragnęła tak trwać w jego objęciach, wszak desperacko tęskniła za
tym od roku.
 Nie sądzisz, że powinniśmy porozmawiać o tym, co powiedziałem ci
na plantacji?
Nie była w stanie odpowiedzieć. Rozum podpowiadał, że powinna się
wycofać, ale na to też nie mogła się zdobyć.
96
R
L
T
Przyciągnął ją jeszcze bliżej, tak że piersiami oparła się o jego pierś.
Musiała w końcu jakoś zareagować. Powiedzieć coś, może się tylko
uśmiechnąć.
 Czuję, że ci się podobam  powiedział z uśmiechem.
 Jeszcze nie zapomniałem, jak to jest. Ty też mi się podobasz.
Bardzo.
Wciąż trzymał ją bardzo blisko, czuła, że zaraz ją pocałuje i bała się
tego. Jednak kiedy ich wargi się zetknęły, ogarnęło ją niczym niezakłócone
szczęście i przez chwilę rozkoszowała się tym zakazanym owocem, jaki jej
ofiarował. Zatęskniła gwałtownie nie tyle za fizycznym spełnieniem, co za
wszystkim tym, co ono ze sobą niosło: miłością, zobowiązaniem, rodziną.
Ale przecież nie mogła dać mu rodziny. A udawanie, że może,
zwodzenie go, było złe.
Z bólem w sercu, niechętnie wysunęła się z jego objęć. Rozbiegany puls
uspokajał się powoli. Jakby z oddali usłyszała głos Rory'ego:
 Dlaczego z tym walczysz?
Oparła się o blat, a w jej oczach pokazały się łzy.
 Niepotrzebnie martwisz się na zapas. Nawet jeżeli kupię Raleigh s,
zawsze możesz tu zostać i pracować dla mnie.
Przeszył ją ból i mocno zacisnęła powieki, by nie pozwolić łzom
wypłynąć. Widocznie zależało mu na niej na tyle, że był gotowy na
kompromis.
 Nawet gdybym musiał zostać w Wirginii, to tylko cztery godziny
jazdy. Będziemy się odwiedzać na zmianę, raz ty, raz ja.  Roześmiał się,
zadowolony z pomysłu.  Będę ci dawał wolne piątki. To tylko jedna z
korzyści ze spotykania się z szefem.
Zależało mu na niej na tyle, by planować przyszłość. Nie potrafiła już
97
R
L
T
dłużej powstrzymać łez. Prawdziwą przyszłość. Z dziećmi, psem,
pobielonym płotem wokół domu, byliby mężem i żoną, którzy będą się
kochać i szanować aż do śmierci.
Kiedy nie odpowiedziała, stanął za nią i objął ją w talii.
 Shannon?
Azy popłynęły strugą, jej serce rozprysło się na milion kawałków, wargi
zadrżały.
 Dlaczego się smucisz, skoro już wszystko ułożyłem?  zaśmiał się
miękko.  Rozumiem, że masz jakieś obawy po tym, co przeżyłaś z twoim
byłym, ale ja jestem inny. Nie zraniłbym nikogo, no i bardzo mi na tobie
zależy. Bardziej, niż kiedykolwiek sądziłem, że to jeszcze możliwe...
Przerwała mu, obracając się gwałtownie w jego ramionach. Przełykając
łzy, przez chwilę wpatrywała się w ciemne oczy i wargi, które tak pięknie ją
całowały. Pragnęła na zawsze zapamiętać chwilę, kiedy mężczyzna marzeń
wyznaje jej uczucie.
Zwiadomość, że będzie musiała wyznać mu prawdę o swoim defekcie
i pogodzić się z odrzuceniem, była niewyobrażalnie bolesna. Wątpiła, by po
tym doświadczeniu zdołała jeszcze kiedykolwiek zbliżyć się do kogoś.
Dlatego pragnęła zapamiętać go na zawsze. Nigdy nie zapomni, jak to jest
być pożądaną. Nawet jeżeli tylko przez krótki czas.
Próbował znów wziąć ją w objęcia, ale cofnęła się zdecydowanie. Nie
zniosłaby, gdyby jego ramiona opadły, kiedy wyzna mu prawdę. A ich
wzajemne uczucie zobowiązywało ją do uczciwości i nie mogła postąpić
inaczej.
Cofnęła się jeszcze o krok, odkaszlnęła i powiedziała najspokojniej, jak
mogła:
 Nie mogę mieć dzieci.
98
R
L
T
Na jego twarzy pojawił się wyraz całkowitego zaskoczenia.
 Co takiego?
Chcąc jak najszybciej mieć to za sobą, wzięła głęboki oddech i
dokończyła:
 Mąż zostawił mnie w dniu, kiedy przeszłam histerektomię.
Musiałam mieć tę operację. Nie było innego wyjścia.
Współczucie zmiękczyło jego rysy.
 Ogromnie mi przykro.
 A ty tak kochasz dzieci...  Z trudem powstrzymywała łzy. 
Widzę, jak wspaniałym ojcem jesteś dla Finley. Zresztą rozmawialiśmy o tym
tamtego dnia na sankach... Wiem, że chciałbyś mieć więcej dzieci.
Znów stanął za nią i spróbował ją objąć.
 To tylko słowa...
 To prawda  odparła ostro.
Nie chciała, żeby powiedział coś, czego pożałuje już następnego rana.
Odwróciła się, żeby spojrzeć mu w oczy.
 Kochasz dzieci. Nawet nie musiałeś tego mówić. Wystarczy
popatrzeć, jak się odnosisz do Finley. Zresztą powiedziałeś mi, że jeżeli
ożenisz się ponownie, będziesz chciał mieć więcej dzieci.  Przerwała, by
znów wziąć głęboki oddech.  Jeżeli przerwiemy to wszystko teraz, nikt nie
zostanie zraniony. Przecież ledwo się poznaliśmy.
Otarł łzy wiszące jej na rzęsach.
 Shannon...  szepnął.
Jej imię było pytaniem, na które nie potrafiła znalezć odpowiedzi.
Odsunęła się więc znowu, strząsając z siebie jego dłonie.
 Daj spokój. Poradzę sobie.
Nie przyciągnął jej bliżej, ale wciąż stał na tyle blisko, by otrzeć kolejne
99
R
L
T
łzy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stargazer.xlx.pl