[ Pobierz całość w formacie PDF ]

samozwańcze, złodzieju dusz, co się ze mną stało?! W co się przemieniam?!
Wyciągnął do mnie spękaną granitową dłoń. Stawał się tym, czym się czuł i czym był
w gruncie rzeczy. Ot, i cała sprawa.
 Nie wiem, gdzie jest księga  powiedziałem.  Całe to polowanie nie ma sensu. Dopiero
niedawno domyśliłem się, o jaką księgę wam chodzi. Michał ją znalazł, zapewne. Ale nie wiem,
co z nią zrobił. Pewnie oddał swojemu przeorowi. Był służbistą.
 Nieważne!  krzyknął, z wyraznym tonem histerii w głosie.  Nie oddał przeorowi.
Nieważne. Powiedz mi, co się ze mną dzieje? Staję się demonem? Jestem Prezbitrem! Jestem
strażnikiem czyśćca! Nie potępieńcem! Należę do oświeconych. Przeżyłem moją gnozę
i wszystko na nic. Wszedłem tu sam! Sam z siebie! Nie tak miało być!
 Witamy w świecie Pomiędzy  rzuciłem kąśliwie.
 Jesteś diabłem? Uwięziłeś mnie?
 Jestem przewoznikiem. I dobrze o tym wiesz.
 Szykowałem się do tego przez całe życie  powiedział starczo skrzypiącym, granitowym
głosem. Nagle uszła z niego cała buta.  Miałem zrobić to, czego nie osiągnął przede mną żaden
Prezbiter Bractwa Cierni. Przejść do czyśćca po śmierci i podjąć służbę tutaj. I osiągnąłem to.
Ale jestem wciąż zmęczonym starcem. Starcem, który kamienieje. Wszystko, czego dotknę,
rozpada się w popiół. Jestem tu sam. Sam, wśród ciemności, popiołu i kurzu. Najpierw
dowiedziałem się o tobie, złodzieju dusz, i wiedziałem, że byłeś przyjacielem tego klechy, który
ukradł księgę. Nie chcę cię już zniszczyć. Chciałem cię tu uwięzić i dać ci to, na co zasługuje ten,
kto dla mamony odwraca wyroki Najwyższego. Chciałem dać ci cierniowy krzyż. Ten sam, który
wysłałem ci we śnie. Ale kamienieję. I jestem uwięziony w kamieniu. W odrażającym,
materialnym świecie. To miał być świat ducha, a wciąż jest kloaką materii. Wciąż jest dziełem
kalekiego Demiurga. Dlatego przychodzę do ciebie, złodzieju dusz i proszę. Nie  błagam,
uwolnij mnie stąd! Uwolnij mnie od kamienia. Uwolnij mnie z tego piekła. Błagam! Ja, Prezbiter
Bractwa Cierni, błagam cię, przewozniku. Uwolnij mnie. Uwolnij moją iskrę i pozwól jej wrócić
do Ducha.
Pochylił kamienną głowę i siedział tak przez chwilę, a ja patrzyłem na niego, osłupiały.
Sięgnąłem do kieszeni ortalionowej kurtki i znalazłem Ka fajranta. Zapaliłem. W świecie
Pomiędzy smakował tak samo jak w realnym.
Starzec siedział z pochyloną głową i wydawał z siebie dziwne, zgrzytliwe dzwięki. Zmiał się?
Zadrwił sobie ze mnie. Dopiero po jakimś czasie dotarło do mnie, że kamienny mnich usiłuje
płakać.
 Myślałem, że spotkam tu Teofaniusza.  powiedział stłumionym głosem.  Jednak on
odszedł. Napisał w księdze, co zrobić, by nie trafić do czyśćca, ale go nie posłuchałem. Zabiła
mnie pycha. Chciałem tu wejść tak, jak wchodziłem za życia. Ale po śmierci jest inaczej. Jestem
uwięziony. Skazany. Dotarło do mnie, czym jest wieczność. Błagam, uwolnij mnie.
 Najpierw pozwól mi przeprowadzić partyzantów  zażądałem.
 Przecież ich zabiliśmy.
 W czyśćcu? Albo raczej w świecie Pomiędzy? Wolne żarty. Może kilku przeszło, ale reszta
zaraz się pozbiera. Poharatani, rozpieprzeni, ale będą się zbierać. Chcę ich przeprowadzić.
Zapłacili mi i jestem im to winien.
 No to co, że ci zapłacili? Przeprowadz mnie! Też ci zapłacę.
 Jeszcze nie zapłaciłeś. Najpierw oni.
 Przecież już dostałeś swoje, złodzieju dusz.
 Ta wiedza już ci się na wiele nie przyda, starcze, jednak zapamiętaj sobie, że najemnicy
miewają więcej honoru niż ideowi fanatycy. I tak zresztą nie zrozumiesz. Chcesz, żebym ci
pomógł? To współpracuj. Kazałeś mnie pogrzebać żywcem, sukinsynu!
Zwiesił głowę i milczał przez chwilę. Kapitulacja to trudna rzecz.
 Zgoda.
 Idz na górę i powiedz swoim kolegom w szlafrokach, jaka jest sytuacja. Ja tu czekam.
Partyzanci wchodzili pojedynczo, czasem po dwóch, wspierając się jeden o drugiego,
wyglądali jakby zeżarł ich i wysrał tygrys.
 Zwinek carskich złotych pięć, pod gruszą na polu...
 Ja nic nie mam, panie poruczniku. Zupełnie nic.
 To nic, chłopcze. Rotmistrz już za was zapłacił. Długo to trwało.
 Przeprowadzisz mnie teraz, przewozniku?
 Obol, starcze. Musisz zostawić za sobą tamten świat.
 Moi bracia wystawili mi na grobie Cierniowy Krzyż. Znak naszej wiary. Nie należy do
katolików. Jest nasz. Zabierz go. Pod warstwą żelaza jest ze złota. To grób Prezbitra. Złoto
wewnątrz. W duszy. To symbolizuje. Wez go. Jest twój.
 Nie jestem cholerną hieną cmentarną. Nie będę okradał twojego pieprzonego grobu, choćbyś
miał w nim koh-i-noora. Kombinuj lepiej.
 Wszystko, co miałem, należało do zakonu...
 Którego tym razem? Kombinuj.
Zwiesił głowę. Postanowiłem mu pomóc. Może i miałem lepszą pozycję przetargową, ale
każdy blef się gdzieś kończy, a mnich był silniejszy.
 Chcę księgę.
Uniósł spękaną, granitową twarz.
 Przecież mówiłeś, że nie wiesz, gdzie jest!
 Bo nie wiem. Ale znajdę. Człowiek ukrył, człowiek znajdzie. Chcę księgę. Jeżeli nie
będziesz szczery, to nie przejdziesz. Musisz uznać, że jest moja. Chcę ją mieć.
 Ale bez niej... zakon...
 Będzie niczym. I dobrze. Nie chcę was tutaj. To jest łacha rozbitków. Niepotrzebne mi tu
jeszcze amatorskie diabły, które będą to zmieniać w piekło. Zostaw boskie wyroki Bogu, dziadu
jeden! Taka jest moja cena. Oddajesz księgę i rozkazujesz panom w strojach skrzatów, żeby
zostawili mnie w spokoju i spadali. Mają zapomnieć o księdze i zjeżdżać z mojego kraju.
Ewentualnie każ mnie wykończyć, zrób mi z dupy kosmodrom i siedz sobie tutaj. I baw się
dobrze. Będziesz miał kupę czasu dla siebie. Cały popiół i kurz, wszystko twoje.
Siedzieliśmy w półmroku, milcząc. Bardzo długo.
 Zakon sięga początkami trzeciego wieku po Chrystusie  powiedział.  Czerpie z wiedzy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stargazer.xlx.pl