[ Pobierz całość w formacie PDF ]
że cię nienawidzi? Zapamiętaj to, Nicky. Zapamiętaj to sobie dobrze. Wypijesz swój kielich
goryczy. Załuję tylko, że mnie przy tym nie będzie.
- Nie chciałbym, abyś przeżyła kolejny zawód, ale Eleonora nie należy do kłótliwych.
- Jest oziębła? Biedny Nicholas ... Ale czego się można było spodziewać? Jeden brat ją zgwałcił, a
drugi porzucił. Współczuję jej jak kobieta kobiecie.
Nicholas znieruchomiał.
- SkÄ…d o tym wiesz? - Po chwili sam sobie odpo¬wiedziaÅ‚: - Naturalnie, sir LioneI.
- Ależ skÄ…d - zaprzeczyÅ‚a, uÅ›miechajÄ…c siÄ™ z satys¬fakcjÄ…. - Sama to wszystko wymyÅ›liÅ‚am. Zdolna
je¬stem, nieprawdaż? DopomógÅ‚ mi przypadek. Chcia¬Å‚am znalezć na ciebie jakiÅ› haczyk,
pomyÅ›laÅ‚am wiÄ™c, że wykorzystam do tego perwersyjne skÅ‚onnoÅ›ci twe¬go brata. - NapeÅ‚niÅ‚a jego
pusty kieliszek. - Pij, mój drogi. Nieprędko trafi się taka okazja. - Zabrzmiało to dość złowieszczo. -
Twój brat siÄ™ spisaÅ‚ - wyjaÅ›nia¬Å‚a dalej - a lord Deveril miaÅ‚ w nagrodÄ™ dostać Ele¬onorÄ™. Niestety,
uciekÅ‚a. Kiedy dowiedziaÅ‚am siÄ™, że wyszÅ‚a za ciebie, pomyÅ›laÅ‚am, że to fascynujÄ…ce. Fa¬scynujÄ…ce
i intrygujÄ…ce... ZastanawiaÅ‚am siÄ™, czy po takim doÅ›wiadczeniu staÅ‚a siÄ™ oziÄ™bÅ‚a. Czy napa¬waÅ‚eÅ› jÄ…
obrzydzeniem? To dość sroga kara dla m꿬czyzny z takimi talentami i apetytem.
Nicholas upił trochę wina. Wyrwała mu kieliszek z furią. - Cóż to? Nie podzielisz się sekretami
waszej al¬kowy? UnikaÅ‚eÅ› małżeÅ„skiego Å‚oża, zresztÄ… po spotkaniach ze mnÄ… nie stanÄ…Å‚byÅ› na
wysokoÅ›ci zada¬ma.
Strzegący jej mężczyzni uśmiechali się ironicznIe.
Rozbawiona, napeÅ‚niÅ‚a kieliszek, wychyliÅ‚a go jed¬nym haustem, a nastÄ™pnie oblizaÅ‚a jÄ™zykiem
karmi-
nowe usta.
Na twarzy Nicholasa pojawił się szyderczy uśmieszek.
_ Wątpisz, że potrafię w dowolnej chwili zaspokoić każdą kobietę?
Zacisnęła mocno usta, ale po chwili powiedziała
ze spokojem:
- Niestety, nie wÄ…tpiÄ™" NajchÄ™tniej za¬trzymaÅ‚abym ciÄ™ dla siebie, ale w obecnoÅ›ci uzbrojo¬nych
strażników byłoby nieciekawie.
_ Nie dla strażników - odparł, wywołując salwy śmiechu wśród wspomnianych mężczyzn. - Po co
ta szopka, Tereso? Co zamierzasz ze mną zrobić?
_ JesteÅ› zbyt pewny siebie, Nicky. Wiem, że potra¬fiÅ‚byÅ› odzyskać wzglÄ™dy nawet najbardziej
skrzyw¬dzonej przez siebie kobiety. Czy wszystko zawsze ukÅ‚ada siÄ™ po twojej myÅ›li? Czy to nie
nudne? Naj¬wyższa pora to zmienić. Obawiam siÄ™, że bÄ™dziesz musiaÅ‚ zniknąć. Ile czasu upÅ‚ynie
zanim twoja żona pogodzi siÄ™ z wdowieÅ„stwem? Ciekawe, który z two¬ich przyjaciół jÄ… pocieszy.
Lord Arden?
Choć wiedział, że jego opór na nic się nie zda, dzielnie walczył, gdy wiązano mu ręce i kneblowano
usta.
RozdziaJ XIII
Przez cały następny dzień Eleonora czekała na powrót Nicholasa. Spragnieni informacji Francis i
Lucien pojawili się u niej sześć razy, choć wiedzieli, że gdyby ich przyjaciel wrócił, zostaliby o tym
niezwłocznie zawiadomieni.
Eleonora zachowywała się bardzo dzielnie, ale wraz z upływem czasu stawała się coraz bardziej
nie¬spokojna; nie mogÅ‚a sobie znalezć miejsca i zupeÅ‚nie straciÅ‚a apetyt. Jej zdenerwowanie
udzieliło się dziecku, które wierciło się i kopało jak nigdy dotąd. Na każdy odgłos kroków zrywała
się z nadzieją, że tym razem w drzwiach stanie Nicholas.
W okolicach obiadu po raz kolejny zjawiÅ‚ siÄ™ Fran¬cis. Na widok jego przestraszonego, pytajÄ…cego
spoj¬rzenia nie wytrzymaÅ‚a i rzuciÅ‚a mu siÄ™ w ramiona, za¬noszÄ…c siÄ™ niekontrolowanym pÅ‚aczem.
- Dlaczego go jeszcze nie ma, Francis? - szlocha¬Å‚a. - A jeÅ›li nie żyje?
- Cicho, cicho - uspokajał ją i głaskał po plecach.
- Nicholas lubi ryzyko. Nic mu siÄ™ nie stanie.
- Dobra passa kiedyś może się skończyć. - Odsunęła się od niego, ocierając łzy chusteczką.
- Nie przejmuj siÄ™ - powiedziaÅ‚ z wymuszonÄ… we¬soÅ‚oÅ›ciÄ…. - CoÅ› go widocznie zatrzymaÅ‚o.
- Czy ktoś poszedł do domu tej kobiety?
- Leigh i Miles tam byli. Madame i jej świta wyjechali niespodziewanie nocą, nie zapłaciwszy
zalegÅ‚e¬go czynszu.
- A Nicholas?
Wzruszył ramionami. - Ponoć wyjechał z nią.
- Taki był plan - rzekła, zaniepokojona smutkiem malującym się na twarzy Francisa.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]