[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niespełnionych marzeniach i tęsknocie, której nigdy nie zaspokoiła.
- Tak.
Odsunął się. Nagle zrobiło jej się chłodno. Teraz spojrzy na nią ze
współczuciem i powie, że wszystko skończone.
- Widzisz to? - Dalej leżał obok niej i nie wyglądał na kogoś, kto ma
zamiar odejść. Zabłysła iskierka nadziei. - Tutaj - powiedział, wskazując na
swój prawy bok.
Nachyliła się, podziwiając jego wspaniale umięśnione, gładkie i opalone
ciało. Kilkucentymetrowy ślad zakłócał ten idealny obraz.
- 62 -
S
R
- Ty też masz bliznę. - Oczywiście ten drobny ślad nie mógł się równać z
jej tragicznymi wspomnieniami.
- Od szkła. - Oczy miał zamglone. - Wyszedłem z tego z kilkoma
odłamkami szkła. Gdyby twoja mama siedziała tam gdzie ja, nic więcej by jej
się stało.
- Rico - przekonywała poruszona. - To był wypadek. Moja matka zginęła
na skutek głupoty jakiegoś pijaka. Nie mogłeś temu zapobiec.
Pogładził ją po żebrach tak delikatnie, że gardło jej się ścisnęło.
- Zamieniliśmy się miejscami, bo chciała usiąść na przednim fotelu. To ja
powinienem był zginąć, a wyszedłem z tego cało, podczas gdy twoja matka
umarła, Jim został ciężko ranny, a rany na twojej duszy pozostały na wiele lat.
Po raz pierwszy od dawna ktoś przypomniał jej Jima Dembo. To on
prowadził tamtego feralnego dnia. Był ranny, miał wylew. Nigdy już nie był w
stanie wrócić do pracy.
Wsunęła rękę pod jego ramiona i zaperzyła się:
- Czujesz się odpowiedzialny. Winny! To nie była twoja wina.
- Twoja matka zmarła. Ty byłaś uwięziona w tym wraku przez wiele
godzin. - Odwrócił wzrok. - Boże, potem przez wiele miesięcy milczałaś jak
duch.
Naszły ją wspomnienia jego miłych uśmiechów i prób przemówienia do
niej. Teraz wiedziała dlaczego. A ona brała jego troskę i poczucie winy za coś
innego, coś, co sprawiało, że jej serce biło szybciej na dzwięk tego z utęsknie-
niem oczekiwanego głosu. Myślała, że on zauważył, jak wydoroślała, że stawała
się kobietą. A to wszystko było tylko współczuciem dla biednej dziewczynki
bez mamy, za której śmierć czuł się odpowiedzialny. Była małą idiotką.
Teraz jest inaczej. Teraz on jej potrzebuje, bo chce potomka. Do licha,
czy to nie wszystko jedno, dlaczego jej potrzebuje? Wystarczy, że potrzebuje.
Rozluzniła uścisk i powędrowała palcami w zagłębienie jego ręki.
- Za dużo gadamy.
- 63 -
S
R
- Czy mam cię zamiast tego pocałować?
- Proszę - mruknęła i przyciągnęła go do siebie.
Miał delikatne usta, a ona reagowała jak pąk kwiatu na słońce. Położyła
się i widziała już tylko nagie ciało Rica obok swojego. Jego ręka znowu gładziła
jej ciało, wzniecając płomień, który już przygasł, a teraz ponownie się rozpalał.
Jego noga przesunęła się po jej nodze i po chwili spoczęło na niej jego silne udo.
- Za ciężkie?
- Nie!
Czy on nie rozumie? Ona chce więcej, chce, żeby ją okryło jego ciężkie
ciało. Pociągnęła go, aż znalazł się na niej, a jego ciepła i gładka skóra
przylgnęła do jej skóry. O tym marzyła. Pasował, jakby to było jego miejsce.
Było to jednocześnie uspokajające i podniecające. Czuła jego erekcję.
Niecierpliwie rozsunęła nogi, a on się uniósł, próbując znalezć sobie miejsce.
Oddzielała ich tylko cienka warstwa bielizny.
- Zabijasz mnie. Powoli, ale skutecznie mnie zabijasz - jęknął w jej szyję.
Kolejny ruch uwolnił ich od reszty ubrań i poczuła, jak wcisnął się w nią
po raz pierwszy, napotykając wilgotną miękkość.
Na moment opanowała ją panika. A jeżeli popełnia błąd? Zaraz jednak
powrócił spokój. Pragnęła tego.
Zawstydziła się, gdy poczuła, gdzie dotyka jej palcami, ale opanowało ją
niezwykłe uczucie, jakiego jeszcze w życiu nie doznała. Wierciła się pod nim,
nie wiedząc, jak osiągnąć ten palący szczyt, który gdzieś na nią czekał.
- Powoli, dojdziemy. - Wsunęła rękę między nich, żeby i ona mogła jego
dotykać. Jęknął. - Powoli, nie robiłem tego od dawna.
Przepełniała ją radość. Pragnął jej. A ona da mu taką samą rozkosz, jakiej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stargazer.xlx.pl