[ Pobierz całość w formacie PDF ]

było dziwne, biorąc pod uwagę, że był nim Brian Page - zbuntowany
nastolatek, którego Summer poznała pierwszego dnia pracy.
- Gdzie jest moja filiżanka? - Randall z hałasem otwierał szafki. - A,
tutaj! To pewnie nowa sprzątaczka ją schowała.
- Usiądz, Randall - zaproponowała Summer, widząc, że stoi nad
ekspresem do kawy. - Dopiero go włączyłeś.
- Co? A, rzeczywiście.
- Miałeś ciężki ranek?
RS
49
- Tak. - Usiadł z westchnieniem na krześle i patrzył przed siebie
nieobecnym wzrokiem. - Mało brakowało... Poziom cukru sięgnął niemal
tysiąca.
- O Boże!
- Zanim dojechałem do szpitala, lekarz dyżurny wpadł w panikę i podał
mu zbyt dużą dawkę insuliny, co spowodowało wstrząs. Jeszcze nie
odzyskał przytomności.
- Uszkodzenie mózgu? - spytała, marszcząc czoło.
- Nie, na pewno nie!
Mimo kategorycznego zaprzeczenia, w głosie Randalla zabrzmiała
niepewność. Summer podświadomie poczuła, że coś jest nie w porządku.
- Aby uniknąć niedocukrzenia, podałem mu dożylnie
pięćdziesięcioprocentowy roztwór glukozy. Kiedy wychodziłem, poziom
cukru był jeszcze wysoki, ale bezpieczniej jest obniżać go stopniowo.
- Oczywiście...
- Nie można ryzykować następnego wstrząsu. Jeszcze trzeba zmniejszyć
poziom acetonu w moczu i przywrócić równowagę płynów. Myślę, że
wkrótce odzyska przytomność. Summer...
- Tak?
- Problem w tym - wstał i ujął ją za ręce - że to John.
- O Boże, nie! - Wyrwała dłonie i oparła się o blat.
- Nie bardzo wiedziałem, jak ci to powiedzieć. W każdym razie
niebezpieczeństwo minęło.
- Dziękuję.
- Ciągle ci na nim zależy, prawda? - spytał cicho.
- Oczywiście - odparła automatycznie, po czym, zrozumiawszy intencje
Randalla i zobaczywszy jego spojrzenie, dodała: - Ale nie w sposób, o
którym myślisz.
- Nie? - Zdziwiła się, że jedno krótkie słowo może wyrazić tyle uczuć i
nadziei.
- Boję się o Johna jak o przyjaciela i pacjenta. Powiedz mi, w jaki sposób
doprowadził się do tego stanu?
- Miałem nadzieję, że ty mi powiesz.
- Nie wiem, nie widziałam go ostatnio. Dwa dni po... kolacji z tobą
przeprowadziłam się do mieszkania Angeli. Z Johnem rozmawiałam tylko
przez telefon.
- Nie widywaliście się...
Zabrzmiało to jak stwierdzenie, nie pytanie.
RS
50
- Nie - przyznała. - Ale to chyba naturalne, prawda? Skinął z namysłem
głową.
- Miałem nadzieję, że powiesz mi coś, czego nie wiedziałem. - Dotknął
delikatnie jej policzka - Przepraszam, Summer. Myślę, że powinienem
raczej porozmawiać ze Steve'em.
- Jestem pewna, że zrobiłeś wszystko...
- Technicznie i medycznie - tak. Ale sama wiesz, że w leczeniu cukrzycy
to nie wystarczy. Czy będziesz w stanie go odwiedzić?
- Oczywiście. Pójdę dziś po pracy.
- Nie byłem pewny, czy nie będzie to dla ciebie trudne. No dobrze, a
teraz powiedz mi, co się tu działo.
Opowiedziała mu o wizycie Penny i jej postanowieniu, aby rozpocząć
badanie poziomu cukru we krwi zamiast łatwiejszego, lecz mniej
dokładnego badania poziomu glukozy w moczu.
- Bardzo dobrze! - rzekł Randall. - A pomyśleć, że jeszcze niedawno
uciekała na widok lekarza...
- Myślę, że jest to kwestia dodatkowej motywacji - uśmiechnęła się
Summer, opowiadając Randallowi o przyjacielu Penny. Nie wspomniała
jednak o jej obawach.
- Hm, szczęściarz! Mam nadzieję, że jest jej wart. Summer wiedziała, że
mówiąc to, Randall chciał wyrazić
obawę, czy Penny nie zostanie odrzucona przez swego przyjaciela, gdy
ten dowie się o jej chorobie.
- Zachowujesz się jak troskliwy ojciec - roześmiała się Lesley,
podchodząc do nich. Summer musiała przyznać jej ragę; Randall zawsze tak
reagował, kiedy widział, że ktoś w jakikolwiek sposób dyskryminuje
chorych na cukrzycę. - Dzwoniła pani Page - ciągnęła Lesley. - Sama
zamykała za Brianem drzwi, kiedy wychodził do nas, a przed chwilą
znalazła go w jego pokoju, oglądającego film na wideo. Kazała cię
przeprosić.
- To nie jej wina. Brian jest na tyle dorosły, że musi odpowiadać za
siebie.
- Zadzwonię do nich i umówię go - wtrąciła Summer, zadowolona ze
zmiany tematu.
Oczy Johna były zamknięte i nie zauważył wejścia Summer. Stała w
progu bez ruchu, czując napływające do oczu łzy. Wyglądał jak tego dnia,
gdy zobaczyła go po raz pierwszy w angielskim szpitalu.
- John - szepnęła, lecz nie usłyszał.
RS
51
Wyglądał bardzo zle. Powoli otworzył oczy, a gdy dostrzegł Summer,
wyszeptał jej imię.
- Tak, to ja - odpowiedziała, podchodząc do łóżka i biorąc go za rękę.
- Dzięki.
- Co się stało, John?
- Pomyślałem, że jak przestanę brać insulinę, trzustka zacznie działać. -
Wzruszył ramionami. - Przed twoim przyjazdem dawała sobie radę sama.
- John!
- Dobrze, to nie było zbyt mądre. Ale nie mogę sobie poradzić z tymi
ciągłymi zastrzykami. Alex chciała mi pomagać, ale to... - Roześmiał się i
nie skończył zdania.
- Myślę, że powinieneś skorzystać z jej oferty - zasugerowała ostrożnie
Summer.
- Nie bądz głupia!
Umilkł. Po chwili Summer spytała:
- Chcesz, żebym poszła?
- Cóż, nie masz po co zostawać.
- W porządku, John. Zadzwoń, gdybyś mnie potrzebował.
- Dziękuję. Wpadnij może za kilka dni, pewno jeszcze tu będę.
- Dobrze. Czy Alex już cię odwiedziła?
- Nie, i nie mów jej o moim stanie! Myśli, że jestem w Nowym Jorku,
więc...
- W porządku - przerwała mu szybko. - Jeśli nie chcesz, to nie. Ale
wydaje mi się, że powinieneś...
- Daj spokój, Summer - poprosił słabym głosem. Najwyrazniej rozmowa
go wyczerpała.
Summer pożegnała się i wyszła. Miała wrażenie, że jej związek z Johnem
istniał bardzo dawno i trwał kilka chwil. Po raz kolejny uznała, że decyzja o
rozstaniu była słuszna.
W ośrodku czekał na nią Randall. Prócz niego był tylko Steve, który
ślęczał nad papierkami w gabinecie. Na widok Randalla Summer
przygotowała się do odparcia pytań, które jednak nie padły. Spojrzała na
niego z wdzięcznością.
- Chciałabyś pożeglować? - spytał wprost.
- Teraz?
- Czemu nie? Prognozy pogody są dobre.
- Naprawdę? A jakie jeszcze czynniki powinniśmy wziąć pod uwagę?
- Może ty mi powiesz?
- Hmm...
RS
52
- Więc dobrze. Kolację zjemy na pokładzie - oznajmił takim tonem,
jakby decyzja o wspólnej wyprawie została dawno podjęta.
Cienie wydłużały się, lecz niebo ciągle zachowywało błękitny odcień.
Lekki wieczorny wiatr chłodził twarz Summer, wchodzącej na drewniane [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stargazer.xlx.pl