[ Pobierz całość w formacie PDF ]

oczy musiała zadrzeć głowę do góry.
- A to dopiero - mruknął pod nosem. - Najpierw zostawiasz drzwi
otwarte, choć przecież tyle razy mówiłem ci, żebyś tego nie robiła.
Pózniej porywasz fretkę Tony'ego. A wreszcie pozwalasz sobie
czynić nieprzyzwoite uwagi na mój temat.
- To nie były wcale nieprzyzwoite uwagi - zaperzyła się Sara. -
Mam słabość do tej części twojego ciała. I wcale nie porwałam
Fawcetta. Znalazłam go pod zlewozmywakiem.
Brett niespodziewanie zainteresował się jednym z modeli,
których tu nie brakowało.
- Aha, rozumiem - rzekła Sara. - To ty go wypuściłeś, prawda? I
miałeś czelność mnie oskarżać?
Brett roześmiał się i objął ją.
- Tak, przyznaję. To ja jestem wszystkiemu winien. Tony poszedł
do Joego, a Fawcett był taki smutny, że chciałem poprawić mu jakoś
nastrój. Zapomniałem, że fretki zawsze mają smutne ślepki, taka już
ich uroda. A potem wdały się w to psy...
- I Fawcett skorzystał z okazji i uciekł? Nic dziwnego, bo Tony go
terroryzuje. A ty, zdaje się, jesteś jeszcze gorszy.
- Wcale nie - odrzekł Brett, całując czubek jej nosa. - Ale jest
faktem, że ciebie Tony nie spuszcza z oka.
Sara zmarszczyła brwi.
- Co przez to rozumiesz?
Brett przytulił ją do siebie jeszcze mocniej i oparł podbródek na
jej głowie.
- Przez te wszystkie miesiące, kiedy się do mnie nie odzywałaś,
tylko dzięki niemu wiedziałem, co się z tobą dzieje. Bez jego
szczegółowych relacji chybabym zwariował. A tak wiedziałem, że
ciągle nosisz te swoje brązowe kostiumy. Mogłem spać w miarę
139
RS
spokojnie. Bo gdyby mi powiedział, że widział cię w czymś takim jak
to, co masz na sobie teraz - pogładził ręką po jej czerwonym nowym
kostiumie - pewnie bym przyszedł tu natychmiast. %7łeby połamać
kości twojemu nowemu mężczyznie. Bo wiedziałem, że stary, dobry
John Marlowe nim nie jest.
- Gdybym wiedziała, że tak zrobisz, kupiłabym go już dawno -
roześmiała się Sara.
-Naprawdę? No, to znaczy, że byliśmy głupcami oboje. Prawda,
Królowo Zniegu?
- Uhm. - Sara potarła policzkiem o ramię Bretta. - Och, Brett. Tak
bardzo cię kocham. Jak mogłam kiedykolwiek pomyśleć, że życie bez
ciebie ma sens?
- No tak - odpowiedział głaszcząc jej włosy. - Jeżeli jeszcze kiedyś
coś takiego przyjdzie ci do głowy, to wtedy...
- Co zrobisz? - Sara uśmiechnęła się i spojrzała na niego.
Brett popatrzył na nią czule.
- To wtedy cię pocałuję. O tak.
- Jak? - pisnęła Sara, bo coś białego i włochatego poruszyło się
między nimi.
Brett westchnął.  O tak - odrzekł.
I jedną ręką przytrzymując Fawcetta, pokazał jej, co miał na myśli.
140
RS [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stargazer.xlx.pl