026. Peake Lilian Niebezpieczna gra 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zanotowała jedynie numer wewnętrzny do Derka Wintertona w
,,Star and Journal". Numer londyńskiej centrali gazety znała na
pamięć.
- Może - odparła z niepewnym uśmiechem. - Gdybym miała
całą listę, czy to by nie dowodziło, że na żadnym z nich mi nie
zależy? - Z wyjątkiem ciebie, miała chęć dodać.
Pełną napięcia ciszę przerwał dzwonek telefonu, Będąc
najbliżej aparatu Max podniósł słuchawkę. - Pokój Sarah
Dearlove, słucham?
- Czy zastałem Sally? - słysząc dochodzący z odległości
tysięcy mil wyrazny głos, Sally omal nie zemdlała. - Proszę jej
przekazać, że dzwonił D...
Sally w panice wyrwała Maxowi słuchawkę z ręki.
- Skąd się pan dowiedział, gdzie jestem?
RS
78
- Proszę się kontaktować z ,,Evening Rocket". Na miłość
boską, jeśli nie chce pani mieć nieprzyjemności, proszę
natychmiast się wyłączyć. - Trzask w słuchawce omal jej nie
ogłuszył.
- Musiał chyba zemdleć - wyjaśniła, próbując się uśmiechnąć,
ale była zbyt roztrzęsiona.
- Gerald? Dlatego, że natknął się na mężczyznę w twoim
pokoju? - zapytał Max z drwiącym uśmiechem. - A może był to
Derek?
- To mógł być... Derek - zgodziła się bez przekonania. Z
pewnością był to Derek, który słysząc, kto podniósł słuchawkę
w pokoju Sally, skończył rozmowę najszybciej, jak to było
możliwe.
Wychodząc z pokoju, Max zatrzymał się w drzwiach.
- Na którym miejscu umieściłabyś mnie na swojej liście? Na
końcu? - zapytał ze złośliwym uśmieszkiem.
- Max, na pierwszym - odparła zgodnie z prawdą, odrzucając
do tyłu potargane włosy i czując, że kiedy już minęło najgorsze,
na jej czole pojawiły się kropelki potu.
RS
79
ROZDZIAA SIÓDMY
- Rozkład zajęć wyrzucam do kosza - oświadczył Max w trzy
dni pózniej.
Niemal bez przerwy byli zajęci, a dla urozmaicenia czasu
zwiedzali okolice. Obwiózł ją po terenie usianym parującymi,
urwistymi skałami, obok których znajdowały się kipiące
wodospady i płynęły gorące strumienie wpadające do
zbiorników wodnych, z których unosiła się biała mgiełka.
- Max, dzięki tobie jestem z siebie dumna - stwierdziła po
wielogodzinnej wędrówce po cudownej krainie ciepłych zródeł.
Max pokazał jej zimne i gorące sadzawki, które parując
mieniły się tęczą kolorów. Dotarli do sadzawki noszącej nazwę
Szampan, ponieważ unosiły się z niej bańki powietrza, a pózniej
do następnej, nazywającej się Paleta Artysty, której barwna
powierzchnia nieustannie zmieniała odcienie.
- Max - powiedziała, nie spuszczając z niego wzroku
- tak się cieszę, że jestem w twojej ojczyznie. Bardzo ją
pokochałam. - Także dlatego, że jesteś ze mną, przemknęło jej
po głowie.
- Jeszcze - mruknÄ…Å‚ przytulajÄ…c siÄ™ do Sally
- niczego nie widziałaś. Czekają cię większe wrażenia.
Chociażby Południowa Wyspa z rozległymi zielonymi łąkami,
na których jedna przy drugiej tłoczą się owce. Albo Alpy
Południowe ze szczytami w śnieżnych czapach, lodowcami i
polami lodowymi, a poniżej z lasami i bagnami, na których
rosną tropikalne drzewa. Jednak w najbliższym czasie chyba
tego wszystkiego nie zobaczysz. Dzwoniłem do wydawcy w
Auckland, żeby odwołać kilka następnych spotkań z
czytelnikami.
- Dokąd więc chcesz teraz pojechać?
- Odwiedzić krewnych. Zabierze ją do swojej rodziny?
- Rodziców? - zapytała.
RS
80
- Nie. Ciotkę, wujka, dziadka i znajomych. Matka wróciła do
starej ojczyzny, gdzie wybudowałem sobie dom. Ojciec umarł,
kiedy byłem chłopcem.
- Przykro mi. - Jak mało wiedziała o nim, o jego życiu.
- Czy ja...? - Zwilżyła sobie wargi. - Czy mam czekać w
samochodzie, kiedy będziesz ich odwiedzał?
- Przez kilka dni? - zapytał śmiejąc się.
- To aż tak długo tam będziesz...
- Będziemy. Dwa, trzy dni. To zależy.
- Ale czy oni wiedzą, jaka jest naprawdę sytuacja między
nami?
- Sally, powiedz mi, jaka jest ta prawda? Obrzuciła go
przenikliwym spojrzeniem, odczuwając lekkie ukłucie pod
żebrami. Co miał na myśli?
- Wiesz dobrze, Max. Oboje tylko gramy swoje role. Pola
wokół nich wznosiły się przechodząc w pasma
wzgórz, wśród których kryły się wiejskie domy.
- Czy o tym udawaniu - zapytał w końcu - mogłabyś nic nie
mówić moim krewnym?
- To znaczy, żebym udawała, że cię kocham i że się kochamy
nawzajem? A czy ty mógłbyś postępować podobnie wobec ludzi
znających cię o wiele lepiej niż ja?
Spojrzawszy jej w oczy, zagadkowo się uśmiechnął. Ale jego
odpowiedz była brutalnie szczera.
- Dla normalnego mężczyzny z krwi i kości to nic trudnego
udawać, że się kocha atrakcyjną kobietę. A ty jesteś taką
kobietą, chociaż może o tym nie wiesz.
- Kobiecie też nie jest trudno - odcięła się.
Słowa Maxa sprawiły jej ból - udawać, że adoruje sławnego
pisarza, którego książki czyta cały świat i który posiada
fantastyczne konto.
- Oho - odparł - kiedy ta nauczycielka się uniesie, jest gotowa
niemal na wszystko! Powiedz mi, panno Dearlove, czy jakiÅ›
RS
81
twój uczeń nie wracał przypadkiem do domu utykając na nogę
po wysłuchaniu reprymendy?
Sally odwróciła się z zaciśniętymi ustami, urażona jego
napaścią. Ale czyż nie było głupotą, skarciła się, wierzyć w to,
że pocałunki i pieszczoty Maxa mogły znaczyć coś więcej? Poza
tym, że podniecała go jej kobiecość?
- Sądzę, Sarah, że mamy remis - powiedział, wjeżdżając w
końcu na wijącą się między łąkami brukowaną szosę. -
Doszliśmy do porozumienia, że będziemy dalej udawać, iż
jesteśmy narzeczonymi, aż do momentu kiedy, jak już
postanowiliśmy, zerwiemy ze sobą. Tak?
- Tak - odparła Sally z uczuciem dziwnej ulgi. A więc miał
jeszcze do niej należeć, mogła patrzeć na niego, czuć jak ją
całuje, mogła trzymać go za rękę i dać się obejmować.
Dom nosił nazwę Totara Lodge, która pochodziła, jak
wyjaśnił Max, od nazwy nowozelandzkiego drzewa. Jak
większość wiejskich domów, był zbudowany z drewna i pokryty
dachem z falistej blachy, w którym kryły się mansardowe okna.
Przyjęto ich bardzo serdecznie i Sally z przyjemnością
chłonęła pogodny spokój domu, w którym się znalazła.
- Max, mój drogi - ciotka rzuciła się z otwartymi ramionami,
by go uściskać - jak się cieszę, że cię widzę! Wuj Ron nie daruje [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stargazer.xlx.pl