[ Pobierz całość w formacie PDF ]
komorniczej zagrody. Christa pozwoliła mu odejść, lecz w oczach miała łzy.
- Tak, no to wygląda, że tutaj mamy dwa groby - stwierdził lensman. - A gdzie trzeci?
- To właściwie nie jest grób - wyjaśniła Christa. - Ale to tam.
Wszyscy podeszli do stosu gałęzi i lensman podniósł kilka leżących na wierzchu.
- Aha - bąknął. - Christo, Abel Gard powiedział mi, że twoim zdaniem to tutaj leży Per
Nygaard. I że on wstaje z grobu, żeby zemścić się na ludziach, którzy jakoby wyrządzili mu
krzywdę. Tylko że my dzisiaj znalezliśmy Pera Nygaarda. W jeziorze. Od pięciu lat leżał na
dnie. A ponieważ zaginął przed pięcioma laty, więc musimy przyjąć, że właśnie wtedy utonął.
Kim, w takim razie, jest ten tutaj?
Christa drżącymi rękami podała mu arkusz.
- Cała historia została tutaj opisana.
Wziął od niej papier i długo obracał go w rękach.
- To przecież pieśń za szylinga. Ballada o Lindelo . Chyba wszyscy słyszeliśmy to
niezliczoną ilość razy. Miał ją jakoby napisać Lars Sevaldsen, choć, jak się okazało, to nie
on.
- To niedokładnie ta sama wersja, którą ludzie śpiewają. Proszę przeczytać tę. To jest
oryginał.
Lensman pospiesznie przejrzał pierwsze zwrotki. O Lindelo, który pracował w pocie czoła
we dworze pana Pedera, i o tym, że spotykały go nieustannie wyzwiska i razy.
- Pan Peder to by miał być Per Nygaard, tak? - mruczał lensman.
- Tak, to on.
- Ale żadnego Lindelo to ja nie pamiętam.
172
- Proszę czytać dalej!
Lensman czytał głośno o rodzeństwie Lindelo, o tym, jak pan Peder pohańbił jego siostrę, a
potem zamordował i ją, i małego brata. O tym, jak Lindelo wrócił do domu i znalazł
pomordowane dzieci, o tym, jak osiwiał w ciągu jednej nocy i jak sam pragnął śmierci.
Lecz najpierw pomszczę te dzieci,
Biedactwa moje niewinne,
Pan niech ma litość nade mną,
Niech Bóg do nieba je przyjmie .
- Tej zwrotki nigdy nie słyszałem - powiedział jeden z grabarzy.
- Ani ja - rozległy się głosy wśród zebranych.
Christa z trudem powstrzymywała płacz. Starała się myśleć o czym innym. Patrzyła w ślad
za Linde-Lou, ale jego już nie było.
Lensman czytał dalej:
Rodzeństwo w lesie pochował,
Na grobach posadził kwiatki,
Potem do dworu kroki skierował,
Pomścić śmierć dzieci, cześć matki.
Ale pan Peder czekał nad wodą,
Z kijem do walki gotowym.
Och, umrze Lindelo młody,
Ciosem mordercy zwalony.
Dobiegł Lindelo do grobów,
Tam się na ziemię osunął,
I został ze swoim rodzeństwem,
A mrok plac walki otulił.
173
Do nieba ich wezmie Bóg dobry,
Niech kwiecie na grobach się pleni.
Tak to, najmilsi, się kończy,
Ballada o młodym Lindelo .
Panowała kompletna cisza.
- Ale kto pochował Lindelo? - spytał doktor.
Odpowiedziała Christa:
- Parobek Bent Nilsen z Nygaard. On był świadkiem morderstwa.
- Bent Nilsen? - spytał proboszcz sceptycznie. - Przecież on umarł przynajmniej dziesięć lat
temu. Ludzie mówili, że coś go przestraszyło na śmierć.
- To prawda - potwierdziła Christa.
Lensman szeleścił arkusikiem.
- Tutaj jest napisane, że pieśń spisał Parobek Bent Nilsen . A niżej jest jeszcze coś: Ta
pieśń została wydrukowana w Christianii w 1899 roku .
W ciszy słychać było stłumione szlochy Christy.
- Zatem Per Nygaard popełnił to przestępstwo w młodości? - spytał Andre.
- Niekoniecznie - powiedział doktor. - Ja nie jestem już młody i od dawna mieszkam w tej
okolicy. A o ile pamiętam, to zagroda komornicza w Zamulonym Jeziorze stoi opuszczona co
najmniej od trzydziestu lat. Wtedy Per Nygaard mógł mieć... niech no policzę... miał prawie
siedemdziesiąt lat, kiedy zginął pięć lat temu...
- No to wtedy mógł mieć jakieś czterdzieści pięć - wtrącił lensman, który biegle liczył w
pamięci.
- Albo on mnie, albo ja jego - szepnęła Christa. - Tę walkę Linde-Lou musiał przegrać. On
nie umiał się bić, nie był gwałtownym człowiekiem.
- Po śmierci się nauczył - wtrącił lensman z przekąsem, a Christa skuliła się jak od
uderzenia.
174
- Ja tego mimo wszystko nie rozumiem - powiedział proboszcz, a tymczasem zaczął padać
ciepły, wiosenny deszcz. - O tym morderstwie na trójce rodzeństwa powinniśmy byli przecież
słyszeć.
- Nie - tłumaczyła Christa, ocierając łzy, ale one nie przestawały płynąć. - Rodzeństwo
mieszkało w Zamulonym Jeziorze, a to nie jest w naszej parafii.
- Christa ma rację - powiedział doktor.
Abel zaś dodał:
- Zamulone Jezioro leży też daleko od centrum tamtej parafii i musiało pewnie minąć wiele
czasu, nim ktokolwiek zauważył, że komornicza zagroda opustoszała.
- A my w ogóle się tym nie interesowaliśmy - zakończył doktor.
Och, drogi, samotny Linde-Lou, zapomniany przez cały świat! Christa odwróciła się. Las
wokół nich trwał w ciszy, tylko krople deszczu szeleściły wśród liści. Nawet ptaki umilkły,
szukały schronienia pod gałęziami.
- Zatem jedynym człowiekiem, który cokolwiek wiedział, był ów Bent? - zapytał Andre.
- Tak. I chciał ochronić swojego pana - wyjaśniła Christa. Czuła pustkę w sercu, jakby
wszystkie uczucia w niej umarły. Najchętniej poszłaby sobie stąd i ukryła się gdzieś ze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]