[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Milesowi prawie było go żal. W gazetach leżących na stole
konferencyjnym pełno było wiadomości na temat ataku Byrne'a
na prasę i telewizję podczas spotkania. Jeszcze gorsze były na
grania video, łącznie z telewizyjnym reportażem, ukazującym
jego wystąpienie. Catherine i Miles stracili niezłe widowisko.
Cathenne siedziała naprzeciw niego, stonowana i cicha, lecz
prześliczna w jasnozielonym kostiumie. Tylko ona może nosić
oficjalnie stroje w pastelowych kolorach" - pomyślał. Wiedział,
że była zdenerwowana i niepewna swojej przydatności na stano
wisku prezesa Wagner Oil. Lecz on był pewien i nigdy jeszcze
nie był z niej tak dumy, jak teraz. Walczyła z nim na każdym
kroku, lecz to się skończyło i teraz należała do niego. Wciąż je
szcze czuł się ogłuszony, jak po silnym ciosie w głowę, lecz jed
nocześnie kamień spadł mu z serca. Catherine była wyjątkową
kobietę. Miles zrozumiał, że zawsze ją kochał dopiero w chwili,
gdy jej to powiedział.
Zebrani patrzyli na niego wyczekujÄ…co. On i Catherine spÄ™
dzili dwa dni, przeprowadzajÄ…c w oddzielnych pokojach rozmo
wy z krewnymi i namawiajÄ…c ich na to spotkanie. Wszyscy
149
chcieli, aby było ono krótkie, lecz owocne. Będąc dyrektorem,
który zwołał zebranie, Miles odchrząknął i dokonał otwarcia.
- Jest oczywiste, że nie możemy zarządzać Wagner Oil w do
tychczasowy sposób. Musimy zmienić taktykę i sposoby robie
nia interesów i potrzebujemy kogoś, kto zna się na tym - zaczął.
- To jest oczywiste już od dłuższego czasu - powiedział oj
ciec Catherine.
Miles ukrył krzywy uśmieszek. Kiedy ten mężczyzna już na
coś się zdecydował, to robił to rzetelnie. Nie był wciąż jeszcze
przekonany, że jego własna córka jest najlepszą kandydatką, lecz
był przekonany, że to bank pociąga za sznurki.
- Stracimy na tym - powiedział Byrne, uderzając pięścią
w stół.
- Już wiele straciliśmy - odparła chłodno Catherine.
- A Wagner Oil nie może sobie pozwolić na większe straty -
dodał Miles, zwracając się do Byrne'a: - Przykro mi, Byrne, ale
nie mam innego wyboru, jak tylko zgłosić twoją rezygnację.
- Nie! Nie! - zawołał Byrne, waląc w blat rękami.
- Tak będzie dla ciebie najlepiej - powiedziała współczująco
Sylwia. - Sam wiesz, że mamy kłopoty, a my wiemy, że chcesz
jak najlepiej dla firmy.
- Po prostu zazdrościcie mi, ponieważ to nasz ojciec powie
rzył mi to stanowisko. - Oczy Byrne'a ciskały błyskawice. - Za
wsze mi zazdrościliście.
Miles potrząsnął głową.
- Allan nie był moim ojcem, Byrne. Mnie to nie dotyczy. A to
ja zgłaszam twoje usunięcie ze stanowiska w radzie.
Odezwało się kilka głosów. Miles odetchnął z ulgą, ciesząc się,
że było ich więcej niż jeden. Za to pózniej będzie mniej animozji.
- Wszyscy za? - spytał.
Wniosek przyjęto zdecydowanie i prawie jednomyślnie. Byr
ne oklapł jak przekłuty balon. Nikt nie patrzył na niego. Nikt nie
wyrzekł słowa. Byrne wstał i opuścił salę, w końcu zyskując tym
uznanie, którego tak potrzebował będąc prezesem. Miles wie-
150
dział, że było to jedyne rozwiązanie, a mimo to nie mógł pozbyć
siÄ™ uczucia winy.
Catherine siedziała smutna, więc uśmiechnął się do niej, aby
podnieść na duchu. Ku swemu zdziwieniu dojrzał w jej oczach
łzy. Rozumiał, że cała ta historia mogła ją martwić, lecz nie spo
dziewał się takiej reakcji. Nie mógłby znieść, gdyby obciążyła
go winą za to, co się stało.
- Wuj Byme będzie nadal otrzymywał swoją pensję, odsetki
od kapitału oraz udziały w zyskach - powiedziała Catherine.
- Zgoda - przytaknÄ…Å‚ Miles.
Zaraz się okaże, czy zrujnowałem sobie życie" - pomyślał,
stwierdzając, że nadszedł czas na ogłoszenie nominacji.
Otworzył usta.
- Proponuję Sylwię na stanowisko prezesa - usłyszał nagle.
Miles oniemiał; to nie był jego głos, a imię też nie było takie,
jakie miał zamiar wypowiedzieć. Propozycja wyszła od Catheri
ne. Poczuł, że robi mu się zimno,
- Popieramy wniosek! - odezwały się szybkie, zdecydowane
głosy.
Miles rozejrzał się dookoła, oszołomiony szybkim tempem
wydarzeń i niezdolny do sprzeciwu. Nikt nie patrzył wprost na
niego. Wszyscy, jakby umyślnie, odwracali wzrok.
- Wszyscy za? - spytała Catherine.
- Tak. - Słowo to padało z ust każdego.
- Catherine! - krzyknął Miles, zdając sobie sprawę, że za
aranżowała to za jego plecami.
Nie cofnęła się przed jego spojrzeniem, podczas gdy reszta
rodziny stosowała uniki.
- Musiałam to zrobić, Milesie. Chciałeś zarządzać firmą po
przez moją osobę. Nie mogłam na to pozwolić.
- Nieprawda! - Poderwał się na nogi, odpychając krzesło. -
Nigdy nie zrobiłbym czegoś tak podstępnego! Ale ty nie możesz
przestać myśleć o mnie w ten sposób, prawda?
- Milesie, sam nie wiesz, co mówisz - odparła spokojnie. -
Dziękuję ci za to, co planowałeś dla mnie...
151
- Dla twojego dobra!
Uśmiechnęła się smutno.
- Brałbyś w tym udział, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi o swoich obawach odnośnie
zarzÄ…dzania firmÄ… poprzez ciebie?
Catherine nie odpowiedziała.
- Konsorcjum tego nie zaakceptuje - dodał.
- Owszem, zaakceptuje - odrzekła śmiało. - Sylwia jest
o wiele bardziej kompetentna i doświadczona niż ja. Rozumie
też potrzebę ochrony środowiska i poszukiwania nowych zródeł
paliw. Jest najlepszÄ… kandydatkÄ… na prezesa. I zgodzisz siÄ™ na
prolongatę spłaty, ponieważ konsorcjum naprawdę nie może so
bie pozwolić na stratę w efekcie naszej przegranej. Dobrze o tym
wiesz, Milesie. Wiesz również, że cię kocham. Musiałam się
przekonać, czy ty kochasz mnie dla mnie samej, bez związku
z Wagner Oil.
Te słowa były jak policzek.
- Zrobiłaś mi cholerny test, co? - spytał wściekły.
- Ja... ja muszę wiedzieć - odparła, unosząc brodę.
Taka piękna, a taka perfidna" - pomyślał. Zrobiła z niego
durnia. No cóż, po raz ostatni.
- Karmiłaś mnie tymi bzdurami o zaufaniu i zobowiązaniu,
a sama jesteś osobą, której nie można ufać i która nie dotrzymuje
zobowiązali. To ty nie zdałaś tego testu, Catherine.
Wyrzuciwszy to z siebie, opuścił salę.
Teraz już wiedziała.
Catherine ocierała wciąż napływające łzy, niezadowolona, że
nie może powstrzymać płaczu. Tym razem to Miles nie odpowia
dał na telefony. Albo nie było go w domu, albo jego gospodyni
tak twierdziła, gdy Catherine pytała. Miles był nieuchwytny.
Może to i lepiej" - pomyślała, turlając się po łóżku. Cóż mo
głaby mu powiedzieć? Musiał ją znienawidzić za to, co zrobiła.
A przecież nic innego nie mogła zrobić. Nie miała dość wiedzy
i doświadczenia, aby go utrzymać z dala od Wagner Oil, jeśli te
go właśnie chciał. No i musiała się upewnić, że interesy nie mia-
152
ły wpływu na jego propozycję małżeństwa. Dlaczego nie potrafił
tego zrozumieć?
Nagle zadzwonił telefon. Catherine rzuciła się do słuchawki
z bijÄ…cym sercem.
-Halo!
- Mój wnuk zaginął. Od dwóch dni nie można go odnalezć -
powiedziała Lettice. - Dzwonili z banku. Szukają go.
Catherine była rozczarowana.
- Nie wiem, gdzie on jest. My... my się pokłóciliśmy.
- Na zebraniu rady - mruknęła Lettice z dezaprobatą. - Sły-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]