[ Pobierz całość w formacie PDF ]
doskonale zdawali sobie sprawę z więzi, jaka się
między nimi wytworzyła. Serce Lise biło żywiej,
kiedy go dotykała. Wystarczyło spojrzeć mu w oczy,
by wiedzieć, że Steve, tak samo jak ona, nie może
zapomnieć tamtych chwil spędzonych w grocie.
Oczywiście Lise pamiętała, że ma do czynienia
z wrogiem swego ojca, który zjawił się tu tylko po
to, by go zniszczyć. A jednak jakoś się tym nie
przejmowała. Ukradła kilka dni z rzeczywistego cza-
su i z radością udawała, że na świecie jest tylko ona
i jej ukochany.
Nie istniały podstępy, nie było tajemnic ani
kłamstw, tylko Steve Trace, amerykański kowboj,
w którym Lise się zakochała. Nic więcej się nie
liczyło. Będzie jeszcze dość czasu, by zadzwonić do
ojca i opowiedzieć o wszystkim, co się tutaj stało. Ale
nie wcześniej, niż Steve całkiem wydobrzeje.
Czas prędko mijał. Piątego dnia po ich przyjezdzie
Córka zdrajcy 181
na farmę Lise nie mogła już dłużej nie zauważać, że
Steve wrócił do dawnej formy. Owszem, sińce stały się
jeszcze bardziej kolorowe, ale i one z czasem znikną.
Uparł się, żeby wstać z łóżka, a potem przez cały dzień
pomagał jej w pracach domowych i jeszcze narzekał,
że nie ma nic do roboty. Lise musiała przyznać, że
naprawdę jest już gotów wrócić do pracy.
Była zrozpaczona. Miała go stracić i nic nie mogła
na to poradzić. Lojalność i miłość do ojca kazały
ostrzec go przed zdrajcą, który czaił się w jego
własnym domu. Lise wiedziała, że kiedy to zrobi,
będzie musiała na zawsze pożegnać się ze Steve em.
Ojciec wyrzuci go z pracy i Lise znów zostanie sama.
Jak zwykle.
Nie potrafiła zwalczyć ogarniającego ją smutku.
Pod koniec dnia marzyła już tylko o tym, by pobiec do
swego pokoju i sobie popłakać. Jednakże dumna Lise
Meldrum nie zwykła użalać się nad sobą, dlatego
zmusiła się do radosnego uśmiechu i udawała, że
bardzo się cieszy z powrotu Steve a do zdrowia
i z tego, że oboje wreszcie będą mogli zająć się swoimi
obowiązkami.
Rozmawiałam z Tuckiem powiedziała podczas
obiadu. Chłopcy już prawie zakończyli spęd. Przyja-
dą jutro po południu. A pojutrze przyleci tata. Zawsze
bierze udział w przyjęciu, jakie wydajemy po zakoń-
czeniu dorocznego spędu. Potem będziesz mógł wró-
cić do pracy.
Nie widać było w niej entuzjazmu, lecz Steve nie
mógł jej za to winić. On także nie chciał, by ich
182 Linda Turner
wspólny czas dobiegł końca, ale skoro Simon miał
przylecieć pojutrze, to i tak wszystko się skończy.
Należało zadzwonić do Belindy i powiedzieć jej,
co się dzieje, ale Steve jakoś nie mógł się do tego
zmusić.
Potem zadzwonię, postanowił. Po obiedzie.
Ale po obiedzie pomagał Lise sprzątać ze stołu
i zmywać. Myślał tylko o tym, że to jest ich ostatni
wspólny wieczór. Kiedy jednocześnie sięgnęli po
ściereczkę, Steve natychmiast skorzystał z okazji
i przytulił do siebie Lise. W tej chwili nic nie było
ważniejsze od dotykania, przytulania i całowania.
Pragnę cię powiedział.
Nie powinniśmy... wyjąkała Lise, zdumiona
jego szczerością. Steve...
Uwielbiam, kiedy w ten sposób wymawiasz
moje imię. Przyciągnął ją do siebie. Powiedz to
jeszcze raz.
Och, Steve.
Oszukiwał się, że chodzi mu tylko o jeden pocału-
nek, ale ledwie dotknął wargami ust Lise, zrozumiał,
że pragnie dużo więcej. Wsunął palce w gęstwinę jej
włosów i całował coraz mocniej. Wciąż nie miał dosyć.
Pokój gościnny znajdował się o kilka kroków stąd.
W kilka chwil mógłby ją tam zanieść, lecz chciał się
z nią kochać w jej sypialni, w jej łóżku, żeby pamiętała
go jeszcze długo po tym, jak się rozstaną.
Chodzmy do twojego pokoju szepnął. Chcę
się z tobą kochać.
Lise pragnęła go jak powietrza... Wzięła go za rękę
Córka zdrajcy 183
i zaprowadziła na górę do sypialni. Zamierzała włączyć
światło, ale Steve ją powstrzymał.
Jest pełnia, nie trzeba nam innego światła.
Steve...
Tyle tylko mogła powiedzieć, ale on zrozumiał, za
czym tęskniła. Wziął ją na ręce i położył na łóżku. Nim
zdążyła powtórzyć jego imię, całował ją jak szalony.
Lise uwielbiała dotyk jego dłoni. Był taki delikat-
ny, taki czuły... Nie zauważyła, kiedy Steve ją roze-
brał. Leżała skąpana w świetle księżyca, czuła na
sobie jego promienie i łagodne pieszczoty kochanka.
Pocałowała go. Ona także chciała go dotykać,
zapamiętać każdą chwilę tej cudownej, a zarazem
jakże bolesnej, bo ostatniej nocy.
Serce ścisnęło się na tą myśl, więc ją od siebie
odpędziła. Nie chciała teraz o tym myśleć, nie chciała
pozwolić, by wizja samotnego życia zniszczyła tę
czarowną noc. Mieli ją tylko dla siebie i niczym innym
nie należało się teraz przejmować.
Zdjęła z niego ubranie, żeby dotykać nagiego ciała
Steve a. Był bardzo wrażliwy na jej pieszczoty. Wy-
starczyło, że przesunęła dłonią po jego plecach, by
wydobyć z niego cichy jęk. Pocałunek w szyję przy-
prawiał go o drżenie. Uszczęśliwiona Lise chciała go
pocałować w serce, lecz powstrzymał ją, przewrócił się
na plecy i wciągnął Lise na siebie.
Steve!
Znowu... jak pięknie... powtórz.
Nie mogła mu odmówić. Leżała na nim, a Steve
pieścił delikatnie całe jej ciało. Dotykał miejsc,
184 Linda Turner
o których sądziła, że wcale nie są wrażliwe. Potem
tych samych miejsc dotykał ustami...
Steve. Och, Steve!
Prędko się uczyła. Muśnięciem delikatnym jak
płatek róży, leciutko, powoli przesunęła palcami po
brzuchu Steve a. Po chwili do tej pieszczoty dołączyły
usta.
Steve!
Westchnęła, gdy się w nią wsunął.
Jeszcze nigdy żadna kobieta nie doprowadziła go
do orgazmu, wypowiadając jego imię. Poruszała się
razem z nim, sprawiając mu coraz większą rozkosz.
Pędzili przez ciemności, w blasku księżyca, a gdy
zdawało mu się, że już ani sekundy nie wytrzyma,
poczuł, że zadrżała. Krzyknęła z rozkoszy i Steve
podążył za nią. Chciał jej powiedzieć, jak cudowne
jest to, co razem zrobili... Ale jedyne, co mógł wyrzec,
to jej imię.
Lise.
Steve patrzył na wychodzącą z sypialni Lise. Ubra-
na tylko w jego koszulę, poszła przynieść coś do
jedzenia. Czuł się jak najgorsza gnida. Kiedy Simon tu
przyjedzie, Steve jednym ruchem zrujnuje jej życie
i życie jej ojca. I choć wiedział, że musi to zrobić dla
dobra ludzkości, to jednak nie poczuł się od tego ani
trochę lepiej. A wszystko przez to, że uczynił jedyną
rzecz, jakiej pod żadnym pozorem nie wolno mu było
zrobić: zakochał się w Lise Meldrum i z tego powodu
cierpiał katusze.
Córka zdrajcy 185
Nie miał pojęcia, jak do tego doszło. Chciał wie-
rzyć, że to ona podstępem go w sobie rozkochała, ale
kiedy dzień po dniu przypomniał sobie swój pobyt na
farmie, musiał przyznać, że zakochał się w Lise
z własnej i nieprzymuszonej woli. Od pierwszego
wejrzenia.
Teraz wszystko miało się skończyć, ponieważ
niedługo zjawi się Simon.
Gdyby Steve mógł wybierać, czy zniszczyć tego
drania, czy nie, to zapewne coś by się zmieniło, ale
nie miał wyboru. Nie w sprawie Simona. Ten
człowiek był niebezpieczny nie tylko dla Jonasza
i dla SPEAR. Stanowił zagrożenie dla dobra i spra-
wiedliwości. Dlatego trzeba było z nim skończyć
raz na zawsze, bez oglądania się na koszty. Nawet
jeśli ceną za pojmanie Simona miało być złamane
serce szlachetnej kobiety.
Steve wiedział na pewno, że Lise jest niepo-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]