[ Pobierz całość w formacie PDF ]

i przeniosła do pokoju.
Rozmawiały może kwadrans. Głównie o codziennych sprawach, bieżących wydarzeniach i Marysi.
Wreszcie padło pytanie, na które czekała Tamara:
 A co tam u ciebie w pracy?
Matka, chociaż nigdy nie powiedziała tego wprost, nie uważała pracy córki za ważną czy potrzebną.
Chciała, żeby Tamara została lekarzem, jak ona. Niestety, od dziecka dziewczyna mdlała na widok krwi,
więc planów dotyczących jej przyszłości nie dało się wcielić w życie. Ewie udało się namówić ją na
studia prawnicze, ale córka na drugim roku poznała tego nicponia Grześka i zakochała się bez pamięci.
Emerytowana lekarka westchnęła na wspomnienie tamtego czasu.
Córka doskonale wiedziała, co to westchnienie oznacza. Postanowiła jednak, że tym razem nie da się
wyprowadzić z równowagi. A nawet więcej  zrobi wszystko, żeby wprawić matkę w dobry nastrój.
 W pracy jak w pracy. Szef się wydziera, Andżela wszystkich śledzi i mu donosi. A zespół stara się
nie zwariować i robić swoje.
 Patrz, a jego matka to taka porządna kobieta. I jakoś syna nie umiała wychować na kulturalnego
człowieka. Wszystko mieli, bo przecież ojciec na kontraktach siedział  Ewa Dobrosz znała rodziców jej
szefa. Mieszkali przecież na jednym osiedlu, spotykali się w szkole podczas wywiadówek.  Ja tam
zawsze mówiłam, że pieniądze to nie wszystko. Można skromniej, biedniej, ale z kulturą i klasą. Mnie nie
było stać, żeby ci wszystko kupować, a jakoś wyszłaś na ludzi. %7łeby nie ten&
 Bez przesady, Marek jak chce, to umie się zachować  przerwała matce w pół zdania. Nie mogła
dopuścić, żeby tamta rozpoczęła temat jej małżeństwa. Tego nie przełknie gładko i znowu się pokłócą. 
Zresztą nie każdy, kto ma pieniądze, od razu musi być prostakiem. Mam w pracy kolegę, Dominika, który
pochodzi z zamożnej rodziny, a nawet ty niczego nie mogłabyś mu zarzucić. Byłam z nim na kolacji
i zachowywał się jak prawdziwy dżentelmen starej daty.
 Byłaś z nim na kolacji?  błysk w oku matki nie uszedł uwadze Tamary.
Przynęta chwyciła. Dobra nasza  pomyślała.  Teraz powolutku skracamy żyłkę.
 Tak, w tej hiszpańskiej restauracji. Było bardzo miło i myślę, że zgodzę się na powtórkę.
 A pewnie, córko, nie odmawiaj. Jesteś jeszcze młoda, masz prawo trochę się rozerwać. Marysia
przecież jest już duża, może zostać sama wieczorem.
Tak, a on jest z zamożnej rodziny  pomyślała z nutką rozżalenia Tamara.  To go łap, zanim będzie za
pózno.
Stłumiła westchnienie. Cel był ważniejszy, nie ma się co roztkliwiać.
 I właśnie Dominik zaproponował, że pomoże mi w naprawieniu tej nieszczęsnej kampanii, co ją
robię dla tego kandydata na wójta. Dominik jest dyrektorem handlowym, więc zna się na kontaktach
z ludzmi. Myślę, że stworzymy dobry zespół.
 Miło z jego strony, że tak bezinteresownie chce ci pomagać. I ta kolacja& Chyba mu się podobasz,
co?
 Chyba tak  Tamara poczuła, że się rumieni. W wieku czterdziestu jeden lat! Sama nie wiedziała,
czy to przez badawczy wzrok matki, czy na wspomnienie Dominika.
 Nie ma się co wstydzić  matka była łaskawa.  Zresztą, z tego, co mówisz, wydaje się porządnym
człowiekiem.
 Też tak uważam. I właśnie on mi zasugerował, żebym cię dopytała o pewne rzeczy.
Ewa Dobrosz wyprostowała się, jakby poczuła zagrożenie. Wbiła w córkę badawcze spojrzenie.
 O co konkretnie?
 Już cię pytałam, ale chcielibyśmy się upewnić, bo to ważne dla konstruowania planu
marketingowego  próbowała jakoś usprawiedliwić swoją dociekliwość i nieco zamydlić matce oczy. 
Chodzi o to posądzenie o zaniedbywanie rodziny. %7łe niby ją zaniedbuję, wiesz?
 Nie rozumiem? Ja mam coś wspólnego z planem marketingowym?
 Niezupełnie. Pytałam cię o tę Marciszową z Borowej koło Jagodna. O niej mówię. Jakiś człowiek
zarzucił mi, że nie opiekuję się nią, a to moja rodzina. Jeżeli to prawda, to może mieć fatalny wpływ na
wynik wyborczy. Wartości rodzinne i te sprawy, rozumiesz? Dlatego muszę wiedzieć z całą pewnością,
czy to nasza krewna, bo od tego zależy dalsze postępowanie.
Matka słuchała wywodu Tamary z kamienną twarzą. Ręka, w której trzymała filiżankę nawet nie
drgnęła. Tylko delikatne drżenie w kąciku lewego oka było oznaką, że coś czuje. Tamara znała ten stan.
Dokładnie tak samo matka wyglądała, gdy dzwoniono ze szpitala i musiała natychmiast podjąć decyzję,
od której zależało ludzkie życie. Maksymalne skupienie, jakby jej organizm ograniczał wszystkie inne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stargazer.xlx.pl