[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 A czy to nie może być po prostu pióro młodego łabędzia?
 W żadnym wypadku  stwierdził Ballester, poruszając w górze palcem wskazującym. 
Aabędziątka mają jasnoszare upierzenie.
 Naprawdę podziwiam pańską znajomość tematyki zoologicznej.
 Zawsze miałem słabość do łowiectwa. Dla mnie to była i jest zabawa ponad wszystko.
Zabawiać się& Cóż innego nam pozostaje w obliczu nieuchronności śmierci?
 Zabawa, powiada pan?
 Zabawy dla dorosłych.  Zaczął ściągać skórę z szyi wiewiórki, aż po podstawę czaszki. 
Zabawa nie jest wyłącznym przywilejem dzieci.
 Ciekawy punkt widzenia. Z drugiej strony, wiele osób po prostu nie ma czasu na zabawy.
 Nonsens. %7łycie towarzyskie przecież też jest zabawą. Głupią, to prawda, ale wciąż nią
pozostaje.
Dotarłszy na wysokość oczu zwierzątka, zaczął pracować z najwyższą ostrożnością, tak aby
nie uszkodzić powiek. Potem oprawiał dalszą część głowy, docierając do noska i warg. Mówił
dalej:
 Jeżeli będziemy postępowali w pełni tak, jak nam mówią, jeśli będziemy dosłownie
przestrzegali reguł gry towarzyskiej, życie stanie się przewidywalne, nie można bowiem
wówczas czynić rzeczy, których inni by od nas nie oczekiwali. Aowiectwo, przeciwnie, jest
emocjonujące, bo dzikiej zwierzynie nie można narzucić żadnych norm. A w życiu, jak na
polowaniu, prawdziwą nagrodą jest zdobyta znajomość rzeczy oraz zadowolenie, jakie daje
walka. %7ładnych reguł.
 To przesada, nie wydaje się panu? Zawsze postrzegałem istotę ludzką w łaskawszym
świetle, jako byt społeczny, który poszerza własne terytorium za pomocą inteligencji i siły
perswazji.
 Pan w to na serio wierzy czy pan w to wierzyć chce?
Pułkownik wywrócił skórę na drugą stronę, aby przepłukać ją w wodzie i usunąć plamy krwi.
Skończywszy, zaczął wyprawiać ją alkoholem.
 Proszę nie być naiwnym, drogi inspektorze. Może jako ludzie sprawiamy wrażenie, że
jesteśmy towarzyscy, ale jesteśmy tacy tylko z pozoru i jedynie częścią naszego ja, tą, która
potrafi się maskować i zajmuje się zachowywaniem taktu. Druga część nas samych bada teren,
ocenia i niestrudzenie opracowuje plan działania. Jeśli człowiek potrafi patrzeć, słyszeć i węszyć,
to tylko po to, aby wywierać wpływ na otoczenie. Pragnie dominacji. Takt i dyplomacja stanowią
swoistą witrynę, ale gdzieś w cieniu za ladą czają się ambicja i inteligencja i cichutko ostrzą
pazury.
 To już nigdy się nie relaksujemy, nie bawimy, nie kochamy?
 Owszem, ale zachowując czujność, bo śmierć nigdy nie śpi.
 Naprawdę ciekawe podejście. A czy to aby nie jest usprawiedliwianie się człowieka, który
ze śmierci uczynił swój zawód?
 To? Chodzi panu o to, co robię?  zapytał, wskazując zakrwawionym palcem zabitą
wiewiórkę.  To tylko zamiłowanie, nic więcej. Ludzie chcą mieć trofeum z upolowanej
zwierzyny, bo kiedy już jest martwa, jej siła i żywotność są niczym więcej niż tylko rozmazanym
wspomnieniem.  Na twarzy pułkownika zagościł uśmiech.  Ja tylko odtwarzam owo
wspomnienie i zamieniam w dzieło sztuki.
 Powiem panu szczerze, że nigdy nie czułem pociągu do myślistwa.
 Jak pan może tak mówić? Pan, myśliwy par excellence, łowca zabójców? A może w
akademii policyjnej nie uczyli pana najbardziej wyszukanych metod chwytania w zasadzkę?
Juanito się uśmiechnął.
 Po tym, co mi pan powiedział, trudno mi sobie pana wyobrazić spokojnie siedzącego w
Klubie Lolity i rozprawiającego o literaturze.
Pułkownik wybuchnął śmiechem, czyszcząc dłonie koszmarnie zużytym ręcznikiem.
 Tak już między nami, przyznam się panu, że lektura Lolity to dla mnie nudy, flaki z olejem.
Nabokov jest przyciężki i straszny z niego cyzelator. W ogóle mi się nie podoba. Ale za to film
Adriana Lyne a naprawdę mnie poruszył, chociaż mówi się, że nie ma tej świeżości, która
cechuje powieść. Niemniej, wolę Hemingwaya czy Londona. Zawsze uważałem, że literatura
powinna być nasycona przeżyciami. Inni jednak uważają, że ma ona polegać na upartym
wracaniu do starych czasów. Dla nich prawdziwa literatura pojawia się wtedy, kiedy pisarz
mierzy się z białą kartką, nie wiedząc, co odnajdzie na kolejnym zakręcie swej wyobrazni. W ten
sposób on sam jest równie zaskoczony efektem jak czytelnik.
 To ciekawe  odparł Juanito  bo ja zawsze czytałem książki, żeby się rozerwać, a nigdy
nie zaczynałem oceniać przyjemności odczuwanej, gdy oddaję się jakiejś lekturze. Ale skoro tak,
to dlaczego należy pan do klubu czytelniczego, zamiast zabawiać się w tej chwili w polowanie na
tygrysa?
 Moje utykanie to cena, którą przyszło mi zapłacić za zbyt intensywne zabawianie się w
myślistwo, chociaż muszę ze wstydem przyznać, że nie spowodował tego tygrys, lecz
wierzgająca rozszalała zebra.
Ballesterowi zatrzęsła się głowa, gdy próbował powstrzymać śmiech.
 Inna sprawa, że lubię też oddawać się inteligentnym rozmowom, a nie wszędzie pan to
uświadczy. W klubie poznałem ciekawe osobowości. Czy miał pan okazję oglądać staruszków w
tych patetycznych salach balowych, którzy tańczą w swym smutnym złudzeniu, przybierają
figury i gesty bohaterów filmów romantycznych? Coś podobnego widziałem tylko na
cmentarzysku słoni.  Oczy błyszczały mu w uniesieniu.  Zapewniam pana, że przyjęcia, jakie
czasem organizujemy sobie w Klubie Lolity, w niczym nie przypominają tych, które proponują
organizacje dla seniorów.
Juanito już miał powiedzieć pułkownikowi kilka słów w obronie osób w podeszłym wieku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stargazer.xlx.pl