[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Kate, a jeśli były, to raczej przyjazne. A więc taki jest ten dom. Nie dziwiła
się, że Leon jest tak do niego przywiązany. Sama mogłaby zakochać się w
nim...
Kiedy się obudziła, pokój tonął w odbitym świetle. Podeszła do okna i
odsunęła kotary. Ujrzała pejzaż spływający w dół zalesionej doliny i dalej,
do odległego morza. Drzewa, żywopłoty i osamotniony budynek
RS
48
gospodarski rzucały długie, błękitne cienie na śnieżny kobierzec. W nocy
przeszła zamieć, pozostawiając magiczny, arktyczny spokój.
Po umyciu się i ubraniu zbiegła na dół, podążając za hipnotyzującym
zapachem smażonego boczku, który dobiegał z kuchni.
Helen stała przy kuchence.
 Dobrze spałaś? To świetnie. Mogą być jaja na boczku i pomidory? 
Wręczyła Polly obładowany talerz.  My zjemy teraz. Mężczyzni pózniej,
gdy nakarmią zwierzęta.
 Macie tu gospodarstwo, tak?  spytała Polly, opychając się
posiłkiem.
 Niezupełnie.  Helen potrząsnęła głową.  Mamy kilka kóz i kur
oraz parę emerytowanych kucyków, ale najwięcej pracy jest w lecznicy
dzikich zwierząt, którą Leon założył kilka lat temu.  Wcisnęła Polly
naleśnika, po czym ciągnęła:  Zaczęło się to, przez przypadek, od jeża
potrąconego przez samochód. Potem zbiór zaczął rosnąć. Okoliczna ludność
zaczęła przynosić osierocone lub ranne zwierzęta, z których większość po
kuracji jest przenoszona do innych placówek lub wypuszczana na wolność.
Zawsze więc jest tu zmienna populacja chorych i rannych zwierząt, które
wymagają opieki.
 Muszę to zobaczyć  powiedziała Polly. Helen roześmiała się.
 Nawet gdybyś nie chciała  rzekła  zostałabyś tam zawleczona
siłą. Leon zmusza do tego wszystkich gości, choćby po to, żeby im
uświadomić, jaka rzez dzikich zwierząt ma miejsce codziennie na naszych
drogach.
 A ty i Paul pomagacie Leonowi w tym wszystkim?
Skinęła głową.
 W pewnym sensie, my też tu przyszliśmy jak do lecznicy.  Pijąc
kawę, uśmiechnęła się z zadumą.  Jestem daleką krewną Leona z ubogiej
gałęzi rodziny. Mieszkaliśmy blisko siebie, gdy byliśmy dziećmi, i zawsze
lubiliśmy się. Chyba dlatego zresztą Leon przyszedł nam z pomocą, gdy
wpadliśmy w kłopoty.
Odstawiła filiżankę na spodek i patrzyła w nią nie-widzącym wzrokiem.
 Trzy lata temu, gdy tylko się pobraliśmy, Paul prowadził mały
warsztat samochodowy. Tęskniliśmy do większej rodziny i gdy zaszłam w
ciążę, byliśmy w siódmym niebie. Ale potem wszystko się zawaliło.  Jej
oczy pociemniały z bólu.
RS
49
 Wracaliśmy pieszo z kina  ciągnęła  w pewien ciemny, zimowy
wieczór, gdy potrącił nas samochód. Nikt nie widział wypadku. Sami nawet
nie zdążyliśmy zobaczyć tego samochodu. Cóż, mówiąc krótko, Paul został
ciężko ranny, a ja straciłam dziecko. Paul przez miesiące nie był sprawny i
interes na tym ucierpiał. I wtedy właśnie Leon zaproponował nam dom,
pracę i całkiem nowe życie tutaj.  Wymknęło jej się westchnienie.  To
było nasze wybawienie. Byłam już na granicy załamania nerwowego. Paul
bardzo wolno odzyskiwał sprawność, a nawet i teraz ból w nodze sprawia
mu kłopoty.
 To okropne  szepnęła Polly. Helen uśmiechnęła się.
 Było okropne kiedyś. Ale dzięki Leonowi spędziliśmy cudowne dwa
lata w Old Radbourne. Może kiedyś będziemy musieli pomyśleć o odejściu.
Teraz nie moglibyśmy, bo ktoś musi doglądać tego miejsca, gdy
Leon wyjeżdża. Ale jeśli się powtórnie ożeni, to nowa pani Hammond
może sobie nie życzyć, byśmy się tu szwendali.
Polly ostrożnie poczęstowała się kolejnym naleśnikiem.
 Co się stało z pierwszą panią Hammond?
 To młodzieńczy wybryk Leona  powiedziała Helen szorstko. 
Była częścią trybu życia, które zaczął prowadzić po śmierci ojca. Jak
pewnie wiesz, o-dziedziczył mnóstwo pieniędzy. Uderzyły mu do głowy,
jak i uderzyła Celia  młoda, piękna i uparta. %7łyli w szalonym wirze
przyjęć, nocnych klubów i rozrzutności.  Wzruszyła ramionami.  Ale
myślę, że to nie wystarczało Leonowi. To był bardziej świat Celii niż jego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stargazer.xlx.pl