[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Henryko, to pani zostawiła swoją niebieską nylonową chustkę u Krajewskiego?
Spojrzała na niego zdumiona.
Niebieską chustkę? Ja? Nic takiego nie pamiętam. Jak dokładnie wyglądała?
Niestety nie wiem Szymański wzruszył ramionami. Nie widziałem jej. Adamczykowa jednak
powiedziała, że taką chustkę widziała pod fotelem tamtego wieczoru.
Nowacka starała się sobie coś przypomnieć, ale po chwili też wzruszyła ramionami.
Nawet nie pamiętam, czy ja w ogóle miałam kiedyś niebieską nylonową chustkę. Nie lubię ani ny-
lonu, ani tym bardziej niebieskiego koloru.
Wyszli z niczym. Przed powrotem do Piasków Szymański pojechał do Adamczykowej, która już pra-
cowała u swoich nowych chlebodawców w Lublinie. Właściciele mieszkania byli jeszcze w pracy, Adam-
czykowa przygotowywała obiad. Pieniądze miała ze sobą, postanowiła bowiem do chwili uzyskania rozwo-
du nie wpłacać ich na książeczkę PKO. Numery serii zgadzały się. Dostała pieniądze Nowackiej.
Szymański powrócił jeszcze raz do jej anonimu.
Czy pani dokładnie pamięta tamtą chustkę? Nikt jej oprócz pani nie widział.
Ale była. Przecież pan widzi, że mówię wszystko jak na spowiedzi. Pieniądze nawet pokazuję, choć
nie wiem. czy mi nie zabierzecie.
Ale jeśli Jaśka ktoś zabił, to wolę stracić wszystkie pieniądze niż kryć mordercę. Była, na pewno była.
Podniosłam ją i położyłam na tym stoliku. Pamiętam nawet, że była jakby wilgotna, a tamtego wieczoru lało
jak z cebra. Mogła to być chustka tej aptekarki, bo innej kobiety tego dnia nie było.
Pani Nowacka mówi, że nie miała niebieskiej nylonowej chustki.
No to może nie jej... A może kłamie?
Wydaje mi się, że nie kłamie. Wieczorem w tym pokoju nie jest zbyt jasno, może pani mylnie opi-
sała tę chustkę?
Oj, panie komendancie żachnęła się kobieta. Jasno tam nigdy nie jest, ale tę chustkę dobrze
widziałam. Jak ją podnosiłam, to się jej jeszcze debrze z bliska przyjrzałam, bo zastanowiło mnie, skąd tam
się wzięła. I w pierwszej chwili pomyślałam właśnie o tej aptekarce. Położyłam za pamięci...
Zaraz, zaraz przerwał jej Szymański mówiła pani, że chustka była nylonowa i jakby trochę
wilgotna, a przecież pani Nowackiej nie było już od co najmniej dwóch godzin. W tym pokoju jeszcze rano
było bardzo ciepło, a nylon schnie chyba szybko, co?
Adamczykowa speszyła się.
Pan mi nie wierzy, pan myśli na pewno, że to ja, a ja przecież byłam ostatnią osobą, która zle ży-
czyła Jaśkowi. Nie była mokra, ale tylko tak jakby wilgotna, bo to był ten grubszy, taki lejący się nylon. A
jak to jeszcze leżało pod fotelem, to i nie mogło tak szybko wyschnąć.
Szymański rozejrzał się po kuchni i zobaczył parę niebieskich talerzy.
Niech mi pani pokaże, jaki to był mniej więcej kolor. Jasnoniebieski czy ciemniejszy?
Adamczykowa zaczęła się rozglądać po kuchni szukając właściwego koloru.
Podobny trochę do tego wskazda na emaliowany niebieski kubek i do tego dotknęła za-
słonki w oknie.
Szymański miał tak bardzo zdziwioną minę, że Adamczykowa aż się przestraszyła.
Co, panie komendancie, coś zle mówię?
Pokazuje mi pani przecież zieloną zasłonkę wyjąkał zdumiony. Pani jest daltonistką?
Czym? zdziwiła się teraz Adamczykowa.
Daltonistką. Taką osobą, która nie rozpoznaje zielonego albo czerwonego koloru.
Niemożliwe zaprzeczyła zdumiona.
Szymańskii nie musiał jednak iść z tą sprawą do okulisty. Pokazując Adamczykowej różne kolory
upewnił się, że kobieta wdziała albo czerwoną albo zieloną chustkę. I najbardziej prawdopodobne było, że
widziała zieloną.
Wie pani co? Sprawdzimy jeszcze ten pani nylon. Może mi pani przynieść coś, co by było podobne
do tamtego nylonu?
Mogę zgodziła się chętnie. Profesorowa ma z takiego samego nylonu bluzkę, parę dni ternu
prałam ją. Zaraz przyniosę.
I po minucie przyniosła jasnobeżowy bluzkę wizytową, uszytą z syntetycznej tkaniny, której nawet
Szymański nie nazwałby nylonem.
Na pewno ten materia!?
Na pewno potwierdziła Adamczykowa. Taki sam jest w dotyku. I niech pan zobaczy, jak się
ładnie układa.
W tym właśnie momencie przyszła chlebodawczyni Adamczykowej. Szymański, widząc jej zdumienie
na widok trzymanej przez niego bluzki, od razu wyjaśnił cel swojej wizyty.
Ach tak uspokoiła się natychmiast. Wiem o wszystkim od pani Adamezykowej.
Czy pani może mi powiedzieć, co to za tkanina? wskazał na bluzkę.
Dederon. Bardziej elegancka odmiana nylonu. Zwietnie się nosi, doskonale pierze, nie zmienia ko-
loru, nie kurczy się słowem same zalety.
Tę bluzkę kupowała pani w Lublinie?
Szyłam ją. A materiał kupiłam w sklepie, ale to nie nasz materiał. W NRD produkują dederon. Mo-
że teraz już i u nas, ale przed paroma laty materiały te sprowadzane były z NRD.
A czy widziała pani chustki dederonowe?
A jakże. Teraz chustki są w modzie, wszystkie moje uczennice, czy jest im dobrze, czy nie, wiążą
tak na styl wiejski różne chustki na głowie. Czasem noszą nawet dwie i tę drugą skręcają na kształt grubego
sznura zawiązując nad czołem. Zmieszna moda, nawiasem mówiąc. Ale właśnie najlepiej nadają się do tego
celu chustki z tkaniny syntetycznej albo z bardzo dobrego jedwabiu, a bardzo dobry jedwab jest trzy razy
droższy od syntetyku, więc noszą z reguły te dederonowe.
I widzi pani?. zwrócił się z wyrzutem do Adamczykowej.
Chciałam jak najlepiej próbowała się usprawiedliwić, a Szymański nie mógł mieć do niej pre-
tensji. Bo i rzeczywiście chciała jak najlepiej.
Mimo że zrobiło się już dość pózno, a o drugiej musiał być w Piaskach, postanowił wrócić jeszcze do
szpitala. Dyżurny lekarz nie pozwolił jednak na rozmowę. Stan zdrowia Nowackiej nagle się pogorszył i
mogło być to wynikiem przedpołudniowej rozmowy.
Zawiadomił więc tylko kapitana o rozmowie z Adamczykową i wrócił do Piasków. Dopiero tuż przed
wyjściem z komendy znalazł trochę wolnego czasu i zaczął dokładnie czytać list Nowackiego do żony.
Przeczytał go parę razy i za każdym razem wydawało mu się, że jest to jakiś bardzo szczególny list.
Zawołał Wacka.
Wiesz, mały, kto jak kto, ale ja jestem, daleki od różnego rodzaju przeczuć. Czytam jednak ten pio-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]