[ Pobierz całość w formacie PDF ]

powinien zachowywać się tak brzydko. Nauczyciel zwrócił mu uwagę, mówiąc, \e jest
pozbawiony uczucia najbardziej elementarnej wdzięczności. Naprawdę nale\ał do ni\szego
gatunku. Czytelnik mo\e pomyśleć, \e piszę oto parodię Serca Amicisa, ale przysięgam: to
wierne wspomnienie moich prze\yć.
Podczas sobotniej zbiórki, w momencie składania przysięgi, kiedy wszyscy mieli
wykrzyknąć:  przysięgam! (lo giuro), Bruno, który stał obok mnie, mogłem go więc
doskonale słyszeć, krzyknął:  Arturo! To był jego bunt. Oto mój pierwszy nauczyciel
antyfaszyzmu. Dziękuję, Bruno!
1992
ILE DRZEW WYRZUCAM CO ROKU DO KOSZA
Konferencja w Rio zakończyła się w sposób nie budzący nadmiernego entuzjazmu.
Poniewa\ jednak tak wielu uczestników zabrało głos, nie da się ju\ udawać, \e nie istnieje
naglący problem ratowania planety. Niestety, jeden z najpowa\niejszych kłopotów polega na
tym, \e reakcje na dramatyczną sytuację Ziemi są bardzo zró\nicowane. Istnieją rozmaite
odruchy ekologiczne, nie ma ekologicznego rozumu. Zwa\ywszy ponadto, \e rozum
absolutny istnieje tylko w mrzonkach filozofów, wystarczyłoby, \eby utrwalił się rozsądek
ekologiczny. Ale jedną z najbardziej niepokojących spraw jest to, \e często ów rozsądek
ulega osłabieniu wskutek wprowadzenia do dyskursu ekologicznego wszystkich wad
charakterystycznych dla tradycyjnego dyskursu politycznego: narodowych egoizmów i pychy,
maksymalizmów i kompromisów, a zwłaszcza prób sztucznego tworzenia konfliktów
ideologicznych.
Poczuwając się do obowiązku uczestniczenia w jakiś sposób w tym, co dzieje się w Rio,
wraz z innymi ludzmi nauki podpisałem manifest, w którym wzywano do wystrzegania się w
dyskusji irracjonalizmu, uto\samiającego walkę o planetę ze zwalczaniem nauki i techniki
tout court; spostrzegłem jednak, \e ten i ów natychmiast spróbował odczytać manifest jako
narzucone konferencji ograniczenie. Powiedziałbym, \e chodzi o coś wręcz przeciwnego,
gdy\ szkodę inicjatywom na rzecz ratowania planety mogą przynieść irracjonalne postawy,
które pozwalają zachować czyste, maksymalistyczne sumienie paru mistykom, ale
uniemo\liwiają osiągnięcie rzeczywistych celów.
Wyjaśnię to na przykładzie. Gazety donoszą o powstawaniu we Włoszech nowych
młodzie\owych ugrupowań ekologicznych, i mo\na tylko cieszyć się z tego, \e te
młodzie\owe  bandy przedkładają dą\enia ekologiczne nad kult motocykla, rasizm i totalne
pogrzebanie samych siebie w dyskotekach. Ale przeczytałem równie\, \e wśród
pierwszoplanowych celów jednej z tych grup znalazła się walka z telefonami na karty
magnetyczne i komputerami. Sądzę, \e jest to typowy przypadek błędu w określaniu celów,
który pojawił się wskutek tego, \e za punkt wyjścia obrano mylne rozumowanie: poniewa\
planecie zagra\a nie kontrolowany rozwój, trzeba się przeciwstawić rozwojowi naukowemu i
technicznemu. Zapomina się, \e ratując planetę, trzeba ratować tak\e miliony istot ludzkich, a
temu słu\ą między innymi laboratoria produkujące aspirynę.
Naprawdę nie rozumiem, jakie zagro\enia niesie telefon na kartę, ale rozumiem, \e
łatwiejsze i mniej męczące jest zniszczenie telefonu w eleganckiej dzielnicy Parioli ni\
zablokowanie statku poławiaczy fok w Arktyce. Rozumiem, \e komputer to najwy\szy
symbol rozwoju technologicznego, ale chciałbym poświęcić parę słów korzyściom, jakie
przynosi sprawie ekologii.
Istnieje urządzenie zwane faksem  szkodliwe, gdy\ podwajające liczbę ścinanych drzew.
Kiedyś bowiem pisało się na kartce i ta sama kartka docierała do adresata. Teraz nadawca
zapisuje kartkę, wkłada ją do faksu i adresat otrzymuje tekst na drugiej kartce. Podwójne
zu\ycie papieru, a sprawa jest tym powa\niejsza, \e faks zachęca do wysyłania listów
liczących dziesiątki stron (podwajając ich liczbę). Istnieje natomiast urządzenie podłączane
do komputera, które pozwala zapisać tekst, wybrać numer adresata i przekazać tekst jego
komputerowi (a jeśli nie ma odpowiedniego komputera  zapisać go za pomocą faksu).
Zmniejsza się w ten sposób o połowę zu\ycie papieru, a nawet redukuje się je do zera. Skąd
więc ta wrogość wobec komputera zamiast wobec faksu? Poniewa\ padamy ofiarą
wizerunków symbolicznych, a komputer wydaje się od faksu grozniejszy. Naiwny
maksymalizm, niepotrzebny luddyzm. Dla ekologii  zero.
Codziennie wyrzucam dziesięć darmowych ulotek i rozmaitych publikacji, wydawanych
przez najbardziej nieprawdopodobne organizacje i prawie zawsze o treści bez znaczenia dla
kogokolwiek. Po skandalu z próbkami dowiedzieliśmy się, \e wiele z tych publikacji (nie
twierdzę, \e wszystkie) zostało wymyślonych tylko po to, by uzasadnić istnienie agencji,
których celem jest zbieranie składek. Nie mam pojęcia, ile drzew wyrzucam osobiście w
ciągu roku, jeśli jednak uwzględnimy, \e ka\dy z tych zbędnych druków rozsyła się w
nakładzie paru tysięcy egzemplarzy, mamy ju\ całą puszczę. Wystarczyłoby tu prawo
zakazujące wydawania druków rozsyłanych za darmo (i bez zamawiania); jeśli ktoś chce
wydawać czasopismo, powinien udowodnić, \e jakaś minimalna liczba obywateli byłaby
skłonna płacić abonament. Chłopcy, pikietujcie siedziby organizacji trwoniących papier,
zostawcie zaś w spokoju telefony na karty magnetyczne.
Ale sprawa wymaga szerszego omówienia. Wróć do niej za tydzień.
TUTAJ POTRZEBNY JEST KOMPROMIS EKOLOGICZNY
Wracam do kwestii ekologicznego maksymalizmu. Do nieprzyjaciół ratowania planety
trzeba zaliczyć konsumpcyjny egoizm, ale nieprzyjacielem tak samo groznym mo\e być
pewnego rodzaju maksymalizm, który lekcewa\y właściwe cele, gdy\ wybiera sobie inne, o
wartości czysto symbolicznej.
Istnieje ekologizm fanatyczny, dla którego istotą wymagającą ratunku jest planeta, a jeśli
trzeba przy tym zniszczyć zadręczających ją ludzi, niech nasz gatunek zginie, przepadnie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stargazer.xlx.pl