[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nicholas?
- Coleman - dodała i podniosła do ust kryształową szklankę. - Z pewnością słyszałeś o fabryce nazwanej
jego nazwiskiem. Uniósł brwi w geście zdziwienia. - Niezłe towarzystwo. - Mężczyzna uśmiechnął się sztu-
cznie. Zdawał sobie dokładnie sprawę, że chociaż w Ashton uchodził za bogatego człowieka, ów Coleman
mógł za wszystko co ma, za cały jego majątek, zapłacić od ręki gotówką i w ogóle nie poczuć tego
wydatku w swoim budżecie.
- Czy on jest twoim kochankiem? - zapytał niby obojętnie, ale Keena wiedziała, że zżera go ciekawość.
Niespokojnie błądził oczyma po jej twarzy i nerwowo bawił się szklanką. Uśmiechnęła się tylko. - A
jak się tobie powodzi? - Zupełnie zignorowała jego pytanie.
Wzruszył ramionami wiedząc, że po tym, co usłyszał o Colemanie, jego własny business z pewnością
nie wyda się atrakcyjny.
- Chodzi ci o fabrykę? Cóż, mogłoby być gorzej. A może myślałaś o mnie? - Zaśmiał się cicho. -
Ostatnio czuję się trochę samotny.
- Naprawdę? Ja nie mam czasu, by się czuć samotnie. Jestem zawsze bardzo zajęta.
- Nie masz zamiaru wrócić do Ashton, Keeno? - zapytał niespodziewanie.
Spojrzała mu prosto w oczy i nagle wróciła pamięć tamtych dni. Czas, kiedy James wyśmiewał się z niej,
dokuczał. Jego pierwsze pocałunki, długie spacery po lesie. I ten wieczór, kiedy stała się kobietą, jego
okrutne nieczułe ręce...
- Wiesz, Keeno, tęskniłem za tobą - powiedział łagodnie, delikatnie głaszcząc jej rękę.
 Nie wierz w to - upominała samą siebie. - Nie słuchaj tych bzdur".
Ale wspomnienia były zbyt silne, a James taki przystoi ny. Jak mogła się powstrzymać od słuchania tych
miłych słów.
- Ja... także za tobą tęskniłam - odparła z wahaniem w głosie.
Stojący cierpliwie kelner zdołał wreszcie uchwycić spojrzenie Jamesa i zaczął zdejmować z tacy
zamówione dania.
Były to ostrygi, wyszukana sałatka, filet z soli i grzanki] z masłem.
James chrząknął, jego twarz zdradzała aż nadto wyraznie zainteresowanie Keena. Kobieta dostrzegła, że
patrzy na nią w zupełnie nowy, ekscytujący sposób. Uśmiechnęła się. Ten wieczór był pełen
niespodzianek.
- Czy nie zechciałabyś po kolacji pojechać nad jezioro.
Było to jedno z jego ulubionych miejsc. Oczy Keeny bezwiednie spoczęły na jego wargach. Miał
takie ładne usta. Były zbyt pełne i zbyt ładnie wykrojone, żeby należeć do mężczyzny. Zastanawiała się, co
czuła, kiedy ją całował. Chciałaby wiedzieć, czy nauczył się być bardziej czuły i cierpliwy w obcowaniu z
kobietami. Nie wiadomo dlaczego, jej myśli znowu skupiły się na Nicholasie. Przypomniała sobie, jak
całował ją w samochodzie i zarumieniła się mimowolnie.
James pomyślał, że stało się tak na skutek jego propozycji i skrzywił usta w wyrażającym pewność siebie
uśmiechu.
-I co ty na to? - mruknął, przykładając do ust kieliszek wina.
- Hmm... - zaczęła.
- Przepraszam - przerwał im kelner - jest telefon do pana.
James wymamrotał coś pod nosem i wyraznie niezadowolony wstał od stolika.
- Przepraszam na moment, kochanie.
Kochanie! - Nie ma o czym mówić.
Odprowadziła go spojrzeniem do miejsca, gdzie stał aparat telefoniczny. Obserwowała jego szczupłą
sylwetkę, kiedy prowadził rozmowę, a potem gwałtownie odłożył słuchawkę. Po chwili był już z powrotem
przy stoliku, a jego twarz wyrażała ogromne zakłopotanie.
- Musimy, niestety, opuścić lokal. - Zamilkł na chwilę, dopijając wino. - Nie jestem w stanie wyrazić,
jak bardzo mi przykro. Odwiozę cię do domu.
- Czy stało się coś złego? - Mają pewne problemy w fabryce. - Westchnął. - Dziwne, nie pamiętam,
żeby strażnik był przeziębiony. Być może jego głos został zniekształcony na skutek zakłóceń na linii.
Keenie natychmiast przyszła do głowy pewna mysi. - Czy chodzi ci o to, że mówił niskim,
zachrypniętym głosem? - zapytała z udaną ciekawością.
- Dużo niższym niż zazwyczaj - powiedział, regulując rachunek. - Zawsze chciałem zarządzać fabryką.
Ale gdy po śmierci ojca moje marzenie ziściło się, doszedłem do wniosku, że nie jest to takie proste, jak
przypuszczałem, Czasami żałuję... - Wzruszył ramionami. - Nieważne. Może to właśnie było mi
sądzone. - Uśmiechnął się do niej. - Mam nadzieję, że piękna czarodziejka rozwieje zły urok, który
ktoś na mnie rzucił.
Odwzajemniła uśmiech i ruszyła za mężczyzną w stronę wyjścia.
Przez całą drogę rozmyślała o tajemniczym telefonie. Nie podzieliła się swoimi podejrzeniami z
Jamesem, ale była niemal pewna, że w fabryce zupełnie nic się nie wydarzyło.
James zatrzymał samochód tuż za eleganckim rolls-royce'em.
- Może spotkamy się jutro wieczorem? O cholera! Nic, nie mogę. Muszę spotkać się w interesach z
facetem z Atlanty. Ale zapraszam cię w czwartek na obiad. - W jego głosie słychać było prośbę.
- Bardzo chętnie zjem z tobą obiad.
-Przepraszam, że musiałem przerwać spotkanie -mruknął, pochylając się nad nią. Zanim jednak zdążył ją
pocałować, zapaliła się latarnia oświetlająca ganek. James cofnął się gwałtownie. - W takim razie, dobranoc -
dodał i chrząknął, by ukryć zmieszanie.
- Dobranoc - odparła Keena, z trudem ukrywając wściekłość, jąkają ogarnęła.
Jak tylko znajdzie się w domu, udusi Nicholasa Colemana gołymi rękami.
- Czy twój gość przyjechał na długo? - zapytał James, spoglądając z niechęcią na rollsa.
- Nie - odpowiedziała pewnie. Wysiadła z samochodu i pomachała mu ręką na pożegnanie.
Kiedy znalazła się w domu, jej ciało trzęsło się ze zdenerwowania. Wchodząc po schodach, przeskakiwała
po dwa stopnie naraz. Jej zielone oczy pałały złowrogim blaskiem.
Słysząc jej kroki, Mandy uchyliła drzwi swego pokoju.
- Tak wcześnie? - zapytała, podnosząc brwi. Keena spojrzała na nią.
- Czy Nicholas dzwonił gdzieś tego wieczora?
-Tak, przez cały czas nie odchodził od telefonu. Przepraszam, że zapaliłam światło na ganku, ale
usłyszałam samochód i chciałam zobaczyć, kto przyjechał. Nie przypuszczałam, że wrócisz do domu
tak szybko...
Keena w zniecierpliwieniu machnęła tylko ręką.
- Gdzie jest Nicholas?
- Przypuszczam, że na górze. Zdaje się, że napuszczał sobie wody do wanny.
- Bez wątpienia szykuje się do łóżka.
Nie mówiąc nic więcej, Keena podała Mandy swój płaszcz oraz torebkę i podjęła dalszą wspinaczkę po
schodach.
- Tym razem nie ujdzie mu to na sucho. Nie pozwolę, żeby ten tyran miał nade mną kontrolę - zdołała
jeszcze usłyszeć pokojówka.
Uśmiechnęła się wyrozumiale i zniknęła w swoim pokoju.
Keena, bez chwili zastanowienia, otworzyła drzwi do pokoju Nicholasa i pewnym krokiem wmaszerowała
do środka.
Zobaczyła stojącego naprzeciw niej Nicholas. Waśnie zajęty był rozczesywaniem mokrych po kąpieli
włosów. Dopiero po chwili uświadomiła sobie, że jego potężne, pokryte ciemnym włosem ciało, było
zupełnie nagie.
Rozdział czwarty
Keena stała jak skamieniała na progu pokoju i bezwiednie wpatrywała się w mężczyznę.
Uniósł brwi w geście zdziwienia, jakby był zupełnie nieświadomy swojej nagości.
- Proszę, wejdz - zaprosił ją, uśmiechając się nieznacznie. Odłożył grzebień i włączył elektryczną
maszynkę do golenia. - Muszę robić to dwa razy dziennie, bo inaczej mógłbym używać twarzy zamiast
papieru ściernego - skomentował swoje poczynania, przykładając golarkę do brody. - Siadaj i opowiedz mi o
swojej randce.
- Och... - usiłowała coś powiedzieć, ale głos uwiązł jej w gardle. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stargazer.xlx.pl