Palmer Diana Sercowe kłopoty 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ni i rozsyÅ‚anie zaproszeÅ„. Przygotowania zbliżyÅ‚y jÄ… do ciot­
ki. Ramon nalegał, by po zaręczynach zamieszkała w domu
wujostwa. Nie chciał, jak wyjaśnił, by zdarzyło się coś, co
wzbudziłoby sensację. I nie życzył sobie plotek. Zdziwiło to
wszystkich, którzy go znali, nawet Noreen.
Uważała, że przesadza, ale on nie chciał nawet dotykać
narzeczonej, dopóki nie złożą przysięgi małżeńskiej. Poglądy
miał bardziej tradycyjne, niż Noreen sobie to wyobrażała, ale
jego czułość zawsze była dla niej zródłem radości.
RozkwitÅ‚a pod wpÅ‚ywem szczęścia. I on także. PielÄ™gniar­
ki pokpiwały z niego, kiedy robił obchód. Zauważył też, że
odkÄ…d Donaldson dowiedziaÅ‚ siÄ™ o zarÄ™czynach Noreen, od­
nosił się do niego z rezerwą. Rozbawił tym Ramona. Może
to i lepiej, że przestaÅ‚ odwiedzać Noreen. Ramon byÅ‚ toleran­
cyjny, ale nie wtedy, gdy chodziło o ukochaną kobietę.
Kilka razy przed Å›lubem zaprosiÅ‚ Noreen na kolacjÄ™ i za­
wsze zachowywał się absolutnie poprawnie. Ale w jego
oczach płonęło pożądanie.
Wieczorem, w przeddzieÅ„ Å›lubu, odwiózÅ‚ Noreen do do­
mu. Na podjezdzie objÄ…Å‚ jÄ… ramieniem, zanim zdążyÅ‚a wy­
siąść.
- Robisz się przy mnie nerwowa - zauważył i ujął jej
dłoń. - Dlaczego?
Oparła się o jego ramię, a on przygarnął ją mocno.
- Niewiele wiem o mężczyznach - wyznała. - Czy
wszystko będzie dobrze? Patrzysz na mnie, jakbyś chciał
mnie zjeść żywcem, a ja nie jestem pewna, czy ci wystarczę.
- Na pewno. - Uśmiechnął się. - Ale muszę przyznać, że
też mam obawy w związku z tobą.
SERCOWE KAOPOTY 147
- NaprawdÄ™?
- Twoja niewinność trochę mnie przeraża - odparł, - A ty
myślisz na pewno, że w moim życiu było wiele kobiet.
- MiaÅ‚eÅ› prawie trzydzieÅ›ci lat, kiedy ożeniÅ‚eÅ› siÄ™ z Isa­
dorÄ….
Pogładził palcem policzek Noreen, a potem uniósł jej brodę.
- Byłem wierny żonie, a kiedy umarła, nie było już nikogo.
Objęła go za szyję i wtuliła policzek w jego marynarkę.
- A my będziemy żyli długo i szczęśliwie - szepnęła.
- To bajka. Lecz jeśli dwoje ludzi bardzo się stara, bajka
może stać się rzeczywistością.
Noreen ucałowała go czule i poczuła, że jest trochę spięty.
Po chwili odsunÄ…Å‚ jÄ… delikatnie.
- Już nie lubisz mnie całować? - spytała.
Zaśmiał się.
- Aż za bardzo. Jutro w nocy możesz już oczekiwać po­
całunków. I czegoś więcej.
- To  coś więcej" bardzo mnie fascynuje - szepnęła.
Parsknął śmiechem.
- Mnie też. A teraz dobranoc.
- Dobranoc. - SpojrzaÅ‚a na niego tÄ™sknie i wysiadÅ‚a z sa­
mochodu.
ROZDZIAA JEDENASTY
Ramon i Noreen zÅ‚ożyli przed ksiÄ™dzem przysiÄ™gÄ™ maÅ‚­
żeÅ„skÄ…. Na uroczystoÅ›ci w koÅ›ciele zjawili siÄ™ koledzy i ko­
leżanki ze szpitala. Potem odbyło się skromne, lecz miłe
przyjęcie w domu Kensingtonów.
Noreen weszła do swojej sypialni, żeby się odświeżyć
i włożyć kostium, w którym miała jechać z Ramonem do
PoÅ‚udniowej Karoliny na krótki miesiÄ…c miodowy. ZerknÄ™­
Å‚a w lustro, lecz w swoich rysach nie zobaczyÅ‚a nic szcze­
gólnego. Ale oczy, wielkie szare oczy byÅ‚y przepeÅ‚nione ra­
dością.
Pomyślała o Isadorze. Szkoda, że jej życie skończyło się
tak nagle i tragicznie. Noreen wiedziała, że zawsze będzie ją
drÄ™czyÅ‚o poczucie winy. Gdyby tylko zdoÅ‚aÅ‚a wtedy wytÅ‚u­
maczyć lekarzowi, jak chora jest jej kuzynka... Ale tego już
nie zmieni. Musi jakoś żyć z tym wspomnieniem i ułożyć
sobie życie z Ramonem.
Drzwi otworzyły się i weszła Mary Kensington, ubrana
w elegancki jasnobÅ‚Ä™kitny kostium. UÅ›miechnęła siÄ™ do bra­
tanicy męża.
- Mogę w czymś pomóc? - spytała.
Noreen pokręciła głową. Odwróciła się od lustra.
- Myślałam o Isadorze - powiedziała ze smutkiem.
Oczy Mary na moment spochmurniały.
SERCOWE KAOPOTY 149
- Noreen, nikt z nas nie może zmienić przeszÅ‚oÅ›ci - po­
wiedziała cicho. - Przybywa mi lat i coraz bardziej jestem
przekonana, że wszystko dzieje siÄ™ tak, jak zostaÅ‚o zaplano­
wane. Wszyscy zawiedliÅ›my IsadorÄ™. Hal i ja nie powinni­
śmy zostawiać cię samej, żebyś się nią opiekowała. Tak samo
jak Ramon. Na ciebie spada najmniejsza część winy, ponie­
waż próbowaÅ‚aÅ› jÄ… ratować. Nikt z nas nie wiedziaÅ‚, jak bar­
dzo byłaś wtedy chora. I mam nadzieję, że zdajesz sobie
sprawę, że nikt ciebie o nic już nie obwinia.
- Nie wiedzieliście - odparła Noreen.
Ciotka uśmiechnęła się smutno.
- Nie wiedziałam o wielu rzeczach. Wiem też, że nigdy
nie byÅ‚aÅ› w naszym domu naprawdÄ™ szczęśliwa. Mam na­
dzieję, że teraz będziesz. Ty i Ramon.
Pod wpÅ‚ywem impulsu Noreen podeszÅ‚a i ucaÅ‚owaÅ‚a ciot­
kÄ™ w policzek.
- Dziękuję - powiedziała.
Mary objęła ją.
- Teraz jesteś naszą jedyną córką - powiedziała nieco
skrępowana. - Chciałabym, żebyś czasem nas odwiedzała.
Zwłaszcza kiedy przyjdą na świat dzieci - dodała, wyraznie
ucieszona tą myślą.
- Bardzo bym chciaÅ‚a. - Noreen uÅ›miechnęła siÄ™ z zakÅ‚o­
potaniem.
- Wszyscy będziemy na to czekać - odparła Mary. -
A teraz wróć lepiej do męża. Wygląda na zniecierpliwionego.
Droga do Charleston była długa, ale pozwoliła na odrobinę
intymności, na jaką nie mogli liczyć w samolocie. Ramon
przystawał dość często, by Noreen mogła rozprostować nogi.
150 SERCOWE KAOPOTY
Zatrzymali się, by zjeść kawałek ciasta i wypić kawę.
Ramon przez cały czas trzymał ją za rękę, jakby nie potrafił
jej wypuścić. To, jak na nią patrzył, było dla niej kolejnym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stargazer.xlx.pl