[ Pobierz całość w formacie PDF ]

obie, i odejdę, gdyby Laura nie chciała ze mną rozmawiać.
- Naprawdę? Dzięki! Spotkajmy się za pięć minut - zdążysz? Może się
zdarzyć, że wyłączą telefony, żeby powstrzymać plotki. Najpierw zechcą się
czegoś więcej dowiedzieć i zawiadomić rodzinę Hugh. Nie zdziw się więc,
jeśli nam przerwą. To zwykła praktyka w wypadku śmierci w batalionie.
RS
107
Dziwię się, że nadal działają. Fergus każe je wyłączyć lada moment.
- Fergus?
- Tak, jest oficerem operacyjnym.
- Nie wiedziałam.
Oficer operacyjny, odpowiedzialny za bezpieczeństwo garnizonu. W
razie zamieszek ogłaszał stan gotowości bojowej. Funkcję tę pełnili na
zmianę dowódcy kompanii. Teraz wypadała kolej Fergusa. A więc to on
ponosi odpowiedzialność za śmierć Hugh. Kate zagryzła wargi.
- Dobrze, już wychodzę. Ach, jeszcze jedno. Czy ktoś wie... czy wiesz...
czy Bill ma alibi? - W słuchawce panowała cisza. Kate była ciekawa, jakie
myśli krążą po głowie Emmy. Czy się cieszy, że Hugh nie żyje? Czy to
wynagrodziło utratę dziecka? A może była zbulwersowana, jak inni?
- Nie wiem. Ale wiem, że Bill tego nie zrobił - oznajmiła.
Kate zwróciła uwagę, że mówiła pewnym, stanowczym głosem, jak
Alex. Byli o tym prawie przekonani. Prawie...
- Och, wiem o tym. Ale będzie musiał to udowodnić... - W słuchawce
zapanowała cisza. W pierwszej chwili nie rozumiała co się stało. Potem
uznała, że tak jest najlepiej. Jaki sens mają jakiekolwiek spekulacje, kiedy
nikt nic nie wie? Zdjęła sweter z wieszaka. Czas na nią.
Przed domem Laury parkowały trzy samochody. W oknach paliły się
światła. Emma zmarszczyła czoło:
- Może przyszłyśmy nie w porę?
- Zapytajmy. - Kate stanowczo zapukała do drzwi. - Najwyżej każą nam
odejść, jeśli uznają, że jesteśmy niepotrzebne, ale Laura będzie wiedziała, że
do niej przyszłyśmy.
Emma zgodziła się niechętnie. Po chwili drzwi się uchyliły i w progu
stanął ojciec Ralph, kapelan.
- Jak to dobrze, że przyszłyście! Laurze się przyda towarzystwo. Nie
dalej jak kilka minut temu mówiła, że chciałaby, żebyście z nią były. -
Zawahał się przez chwilę, zanim odezwał się ponownie: - Niestety, muszę
już iść, a pani Mailer-Howatt będzie spokojniejsza, zostawiając Laurę w
dobrych rękach. W takich chwilach nie powinna przebywać sama - mruknął
pod nosem.
Emma posłała mu szybki, nerwowy uśmiech i skinęła głową. Kate zaś
zastanawiała się, czy kapelan jest tak naiwny jakiego udaje. Coś w
spojrzeniu sprytnych szarych oczek kazało jej w to wątpić.
RS
108
W ślad za kapłanem przeszły do salonu, gdzie Suzy i Laura siedziały na
kanapie. Suzy odetchnęła z ulgą, gdy Emma podbiegła do przyjaciółki i
objęła ją serdecznie. Laura, nada! w szlafroku, z zaciekami tuszu na twarzy,
ściskała w dłoniach filiżankę herbaty. Widząc Kate i Emmę uśmiechnęła się
słabo. Z trudem przełknęła ślinę.
- Cześć. Miałam nadzieję, że tu zajrzycie. Nie jest mi łatwo się z tym
pogodzić. - Zachichotała, jakby zawstydzona własnymi słowami, i pochyliła
się nad filiżanką. Ognistorude włosy zasłaniały twarz, więc nie sposób było
ocenić, co czuje. Radość, ulgę, że los usunął Hugh z jej życia? Szok i żal,
tęsknotę za człowiekiem, którego kiedyś kochała? A może było jej to
obojętne? Laura nie dawała nic po sobie poznać, zachowywała swoje
tajemnice dla siebie.
Suzy odnalazła wzrok Kate i pytająco uniosła brwi. Kate w odpowiedzi
wzruszyła ramionami.
- No cóż - Suzy zaczęła radośnie i energicznie, dopiero po chwili
przypomniała sobie, że powinna okazywać nieco mniej entuzjazmu - jeśli
mogę coś dla ciebie zrobić, Lauro, daj mi znać. Wpadnę po południu. Teraz
pewnie wolałabyś zostać z Emmą i Kate, prawda?
Suzy już wstała, a Laura nadal nie odpowiadała. Wyglądała, jakby
szukała w pamięci uprzejmych słów, odpowiednich w tej sytuacji. W końcu
je znalazła.
- Tak, Suzy. Dam sobie radę. - Podniosła na nią wzrok, machinalnie
założyła za ucho niesforny kosmyk rudych loków. - Dzięki, że wpadłaś.
Porozmawiamy pózniej. Z ojcem również. - Odwróciła głowę, świadoma
badawczego spojrzenia szarych oczu. - Dziękuję, że przekazał mi ojciec tę...
nowinę. Był ojciec bardzo dobry. - Z niepewnym uśmiechem na ustach
zapadła w to samo odrętwienie co przed paroma minutami.
Kate odprowadziła Suzy i księdza do drzwi, zamknęła za nimi zasuwę.
To dziwne, pomyślała wracając do salonu. Oto Laura, która przez całe życie
nie zważała na konwenanse i dobre maniery, zachowywała się bez zarzutu
akurat teraz, po śmierci Hugh, kiedy wszyscy wybaczyliby jej załamanie i
rozpacz. Wbrew sobie obrzuciła przyjaciółkę podejrzliwym spojrzeniem.
Do jakiego stopnia udaje odrętwienie?
Emma delikatnie wyjęła jej z dłoni filiżankę, i spytała, czy chce więcej
herbaty. Laura pokręciła przecząco głową. Podniosła na przyjaciółki
zrozpaczony wzrok i wątpliwości Kate rozwiały się bez śladu.
RS
109
- Bill tego nie zrobił, wiem na pewno. Ale... wszyscy go podejrzewają,
prawda? Przecież powiedział, że już po Hugh. Wczoraj wieczorem,
pamiętacie? Pomyślą, że to on. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stargazer.xlx.pl