[ Pobierz całość w formacie PDF ]

będą pierwsze Zwięta od ponad ćwierć wieku bez widocznej obecności Jana Pawła II po tej naszej
stronie życia. Będzie to zarazem pierwsza Wielkanoc papieża Benedykta XVI, który wciąż przygo-
towuje się do odwiedzenia Polski, do tej wizyty duszpasterskiej, którą rozpocznie w Warszawie 25
V, czyli za ok. 11 miesiąca. My natomiast zatrzymujemy się w ramach naszego cyklu na refleksji
2
nad bohaterami wiary Nowego Testamentu, zatrzymujemy się nad kolejną postacią. Trzy tygodnie
temu, na naszym ostatnim spotkaniu, zatrzymaliśmy się nad postacią Piłata. Zwróciliśmy uwagę na
okoliczności, które towarzyszyły jego obecności w Jerozolimie, zwróciliśmy uwagę także na ewan-
geliczny opis tego, co dokonało się między Piłatem a Jezusem. I w sumie to wszystko doprowadziło
nas do lepszego zdania sobie sprawy z tego zadziwienia które towarzyszy przysłowiu, jakie istnieje
we wszystkich językach europejskich i także w języku polskim. Mianowicie takie przysłowie, które
zapewne państwo znają:  Znalazł się albo  Trafił ,  jak Piłat w Credo . Otóż proszę zwrócić
uwagę, że w naszym Wyznaniu Wiary, w tym Credo, które składamy, właśnie wzmiankujemy Piła-
ta:  Umęczony pod Poncjuszem Piłatem . Otóż to spotkanie Piłata z Jezusem zaowocowało tym,
że Piłat na stałe wszedł do historii chrześcijaństwa, a przez to samo także do człowieczej historii.
Mówiliśmy więc o Piłacie.
Dzisiaj, na progu Wielkiego Tygodnia, chciałbym wziąć z państwem tekst o bohaterze, o którym
mówi Ewangelia dość dużo. Natomiast który ma to do siebie, że nie wypowiedział ani jednego słowa.
W Ewangelii nie zachowało się nic z tego, co on mógłby powiedzieć do Jezusa, chociaż z Jezusem
się spotykał, ani żadne jego słowo, które moglibyśmy rozbudować w jakąś szerszą rozmowę choćby
po to, by poznać jego charakter. Znamy tego człowieka tylko z opisu, jak gdyby z trzeciej ręki.
Występuje on cały czas w Ewangeliach biernie. Mowa jest o nim przede wszystkim w Ewangelii
św. Jana, tam jest wspomniany. Znamy go bardzo dobrze i zapewne zwróciliśmy uwagę na to, że to
jest taki bohater, który nic nie powiedział, a mimo to go znamy. Otóż przedmiotem naszej refleksji
dzisiaj będzie więc Aazarz i wskrzeszenie Aazarza.
Myślę, że bardzo dobry to tekst na dzisiejszy dzień dlatego, że wskrzeszenie Aazarza nastą-
piło na krótko przed pojmaniem, przed męką i przed śmiercią Jezusa Chrystusa. Wskrzeszenie
Aazarza stanowiło jeden z najważniejszych cudów, jeden z najważniejszych znaków, jakich dokonał
Zbawiciel. I wskrzeszeniu Aazarza święty Jan Ewangelista poświęca większość jedenastego rozdzia-
łu swojej Ewangelii. Do tego stopnia, że kiedy słuchamy ewangelicznego epizodu, ewangelicznego
opisu wskrzeszenia Aazarza, to on czytany w kościele jest jednym z najdłuższych tekstów ewan-
gelicznych, które tak integralnie biorąc od początku do końca są czytane. I trwa to trochę czasu
zanim lektor, czytający kapłan dobrnie do końca tego tekstu i zanim usłyszymy o rozwiązaniu się
tej akcji, zapoczątkowanej na początku 11 rozdziału. Zatem przejdzmy do tego tekstu, jest bowiem
niezwykły tak, jak niezwykły wyłania się z niego obraz Aazarza, i dojdziemy do konkluzji, która
zawsze mi się nasuwa. A szczególnie wtedy, kiedy mając możliwość przebywania w Ziemi Zwiętej
udajemy się do Betanii. A w Betanii, na wschodnich przedmieściach Jerozolimy, jest sanktuarium
Wskrzeszenia Aazarza. I podczas każdej pielgrzymki właśnie w tym sanktuarium rozważamy ten
tekst i przychodzi mi do głowy refleksja, którą pod koniec chciałbym także z państwem się podzielić.
Ewangelista mówi tak:
Był pewien chory, Aazarz z Betanii, z miejscowości Marii i jej siostry Marty.
Otóż to jedno zdanie mówi bardzo wiele. Ono przede wszystkim wzmiankuje dwie siostry Aa-
zarza, Marię i Martę, o których przedtem w Ewangelii św. Jana nie było w ogóle ani słowa. Z
tego wniosek, że autor czwartej Ewangelii kanonicznej, św. Jan, zna pozostałe Ewangelie, które
powstały jako wcześniejsze. Na pewno zna Ewangelię św. Aukasza, w której wzmiankowana była
2005/2006  51
Maria i Marta. Daje zatem poznać swoim czytelnikom i słuchaczom, pisząc tę Ewangelię w ostat-
nich dziesięcioleciach I wieku, że całe orędzie o Jezusie Chrystusie czerpiemy, czy pochodzi ono,
ze wszystkich czterech Ewangelii kanonicznych. Zakłada, że czytelnicy czy słuchacze tego właśnie
fragmentu znają już Marię i Martę, a teraz dowiedzą się o ich bracie Aazarzu. Ta trójka to bardzo
interesująca rodzina. Zwróćmy uwagę na to, że wszyscy troje są bezżenni i nieżonaci. Ponieważ
mamy bardzo często taką pokusę, żeby pojmować starożytne rodziny żydowskie na nasz dzisiejszy
sposób, to być może przychodzi nam do głowy, że Maria, Marta i Aazarz to były osoby dorosłe. Nic
z tych rzeczy! Otóż w starożytności w rodzinach żydowskich był obowiązek zamążpójścia dziew-
cząt i żenienia się mężczyzn. Taką granicą, mówiliśmy o tym kilkakrotnie przy innych okazjach, dla
mężczyzn był 30-ty rok życia. Do 30-go roku życia mężczyzna musiał się ożenić. Jeżeli był oporny
albo nie chciał, to obowiązkiem najbliższej rodziny było zadbać, aby go do tego przymusić. Nawet
jeżeli specjalnie do kobiet pociągu nie czuł, to musiał być związany z jakąś kobietą i nie pytano
go o zdanie w tej materii. Można by się domyślać z rozmaitych tekstów starożytnych nawet tego,
że jeżeli sam  bo zdarzały się i takie sytuacje, życie jest bogate w rozmaite niespodzianki  nie
chciał mieć dzieci, to obowiązkiem najbliższej rodziny było zadbać, żeby je jednak miał. I wtedy,
kiedy one przychodziły na świat, nikt go nie pytał czy jest ich ojcem. Dlatego, że dziecko zrodzone
z jego żony było traktowane jako jego dziecko. Zatem pod tym względem w starożytności nie było
takich zwyczajów czy takiego nastawienia, jakie bywa w dzisiejszym świecie. Z tego wniosek, że
Aazarz był mężczyzną gdzieś dwudziestoparoletnim. Czy bliżej lat 20, czy bliżej lat 30, tego ni- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stargazer.xlx.pl