[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mnie mówił.
Wciąż czuję Jego palce w waginie i zęby na karku; za chwilę będę miała orgazm.
Kiedy doznaję rozkoszy i w dole brzucha pojawiają się skurcze, Mój Mężczyzna się ode mnie
odsuwa. Jego ciało oddala się i obojętnieje. Jak to? Jestem tym tak zaniepokojona, że mam ochotę
krzyknąć.
Próbuję Go dotknąć. Cofa się, ale udaje mi się wymacać penisa. Jest twardy! Spodnie są napięte do
granic możliwości.
 Pamiętaj, szpicruta okaże się niczym", powtarza.
Pożądam Go. Chciałabym Go w sobie poczuć. Chociaż
raz... niech choć raz się ze mną pokocha... Zdobywam się na odwagę i proszę Go o to po cichu:
54
 Proszę, wez mnie... błagam... Chcę się z tobą pieprzyć...".
Znów czuję Jego rękę i z radości uginają się pode mną kolana.
Nagle chwyta mnie przejmujący ból.
Mężczyzna mocno ściska moją waginę; nie wiem dokładnie, w którym miejscu, ale bardzo mnie
boli...
Po chwili uświadamiam sobie, że chociaż zabrał rękę, ból nie ustaje.
Popycha mnie w stronę schodów. Wiem, że muszę wdrapać się na górę, chociaż kłucie w kroczu
staje się nie do zniesienia.
W połowie drogi zatrzymuje mnie i łagodnie szepcze mi do ucha:  To kara za twoje dzisiejsze
zachowanie. Włożyłem ci coś do pochwy; przez cały wieczór nie wolno ci tego ruszyć. Jeśli
okażesz się nieposłuszna, więcej się nie zobaczymy. Możesz zrobić, co zechcesz, ale wiem, że mi się
nie sprzeciwisz. Teraz wejdę na górę. Sam. Dołączysz do mnie za kilka minut".
Patrzę, jak wchodzi po schodach, żeby znów znalezć się na przyjęciu.
Osuwam się na stopień i próbuję dojść do siebie.
Wciąż czuję ból, ale nawet nie myślę o tym, żeby sobie ulżyć. Ta tortura mi się podoba.
Za chwilę wejdę na piętro, znów zobaczę gości Leona i nawiążę z nimi rozmowę.
Tylko On będzie wiedział...
Słowa, które zdążył wyszeptać na odchodnym, dzwię-czą mi w głowie niczym krzyk w grocie;
pragnę do Niego należeć, chciałabym, żeby mnie zbił... Chcę, żeby naznaczył każdy kawałek mego
ciała.
55
Mógłby się nade mną znęcać, mógłby mnie poniżać. Pragnę, żeby mnie pieprzył na wszystkie
możliwe sposoby; wyobrażam sobie, jak we mnie wchodzi...
Wino, które piję, przywodzi mi na myśl krew. Zapewne chciałby zobaczyć moją krew. Tak, krew
perląca się na moim białym ciele na pewno by Go podnieciła, w szarych oczach zapłonąłby ogień...
Wyobrażam sobie Jego białą i gęstą spermę, która wypełniłaby karminowe pręgi pozostawione na
moim ciele.
Umieram z pożądania. Nie wiem tylko, dlaczego nie chce się ze mną pieprzyć. I nie rozumiem,
dlaczego aż tak na mnie działa. Naprawdę nie rozumiem. Boję się... A jeśli uzna, że na Niego nie
zasługuję? Albo Mu się znudzę? Może znajdzie sobie jakąś inną kobietę i wymyśli nową zabawę. A
przecież chciałabym być niezastąpiona.
Mam tylko jedno życzenie: pragnę do Niego należeć.
Przyglądam się otaczającym mnie kobietom. Z pewnością nic podobnego im się nie przydarzyło;
nigdy nie dostąpiły takiego zaszczytu, nie miały tyle szczęścia. Myślę też o tych, które znam, i które
były Jego kochankami. Czy obchodził się z nimi tak jak ze mną? To pytanie pozostanie bez
odpowiedzi, bo nigdy nie ośmielę się go zadać.
Dla niego czuję teraz piekący ból w kroczu.
Jestem mokra.
Patrzę na męża i jego obojętność mnie uspokaja. Kocham go. Zależy mi na nim. Jest jak ojciec, brat,
najlepszy przyjaciel. Potrzebuję domu i rodziny, którą stworzyłam; myślę o synku.
56
Wiem, że się pogrążam. Wpadłam do studni i tonę... A jednak stan, w jakim się znajduję, sprawia
mi przyjemność. Dopiero teraz czuję, że żyję.
Nagle widzę, jak odsuwa krzesło i się podnosi. Wracam z obłoków na ziemię i znów jestem na
bulwarze de Bethune.
Wstaje!
Wychylam się ku Niemu całym ciałem.
Mam nadzieję, że zaraz się ze mną pożegna; czekam na Jego usta, które musną mój policzek, na
rękę, która spocznie na moim ramieniu, na skinienie głowy i porozumiewawcze spojrzenie.
Ale On nawet na mnie nie patrzy.
Słyszę, jak się wymawia, tłumacząc, że nazajutrz ma sprawę sądową w Orleanie czy Chartres;
przeprasza, że tak szybko wychodzi, ale czeka już na Niego taksówka. Całuje panią domu, opuszcza
pokój i kieruje się w stronę drzwi. Zostaję sama, drżąc z podniecenia.
Ale co ze szpicrutą?
I czy będzie pamiętał o naszym jutrzejszym spotkaniu?
Słyszę, jak zamykają się drzwi. Czuję się taka samotna...
Rozkoszuję się bólem, którego doświadczam, i mam nadzieję, że moje cierpienie Jego również
napawałoby rozkoszą. Przypominam sobie cytat z Montherlanta: Sądzę, że kocham w niej ból, który jej
sprawiam. Zamykam oczy i przez chwilę marzę, że On także kocha ból, który mi zadaje.
Opróżniam kolejny kieliszek szampana i próbuję uśmiechnąć się do swojego sąsiada, żeby go [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stargazer.xlx.pl