682. Sharpe Alice Miedziaki na szczęście 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wszystko wydarzyło się tak dawno. Z trudem doszłam do siebie. Twój
tatuś zaoferował mi schronienie. Starałam się nie spoglądać wstecz, więc
nie bardzo mi się podoba, że próbujesz zmusić mnie do wspomnień.
Do diabła, o co w tym wszystkim chodzi? Zastanawiał się nad następnym
pytaniem, gdy do salonu wpadła Roxanne. Policzki miała zarumienione, a
jej ciemne oczy tryskały radością.
Sal, korzystając z okazji, podniosła się szybko i mrucząc coś o
nakrywaniu do stołu, wymknęła się do kuchni. Roxanne popatrzyła na nią
ze zdumieniem, po czym przeniosła wzrok na Jacka, któremu natychmiast
wyleciały z głowy wszystkie dziwactwa Sal.
- Obiad podano - oznajmiła, kłaniając się z gracją. I zmieniając ton,
spytała: - Co się stało Sal?
- Nic - odparł krótko.
- Mam nadzieję, że nie próbowałeś jej zastraszyć?
- Bardzo śmieszne.
- Tylko tak pytam. Wiesz, twoje ciocie nigdy nie słyszały o Dolly Aames.
- Niech diabli porwÄ… tÄ™ Dolly Aames - warknÄ…Å‚. - Mam tej kobiety
powyżej uszu.
George, szofer Weroniki i Sadie, uparł się, żeby zjeść w kuchni, Carl
zabrał swój obiad do pokoju żony, więc Jack był jedynym mężczyzną
przy stole. Pod czujnym spojrzeniem zgromadzonych pań wziął do ust
kęs kurczaka pokrytego gęstym, pomarańczowym sosem. Sal ze
wzrokiem utkwionym w talerz skubała swoją porcję.
- Pyszności - pochwalił danie Jack. Roxanne promieniała.
- Kurczak w sosie słodko-kwaśnym - wyjaśniła. - Weronika powiedziała
mi, że to przepis twojej mamy.
- Twoja mama była znakomitą gospodynią - odezwała się ciotka Sadie.
- Uwielbiałem jej tort czekoladowy - przypomniał sobie Jack.
- Tak, pamiętam. Rzeczywiście był wspaniały - zgodziła się Sadie.
- Moja babcia również piekła rewelacyjne ciasto czekoladowe - wtrąciła
Roxanne. - Poszczególne warstwy przekładała wiśniami. Od lat już nie
jadłam tak bajecznego ciasta.
- Czy twoja babcia nie żyje? - cicho spytała Weronika. Roxanne pokręciła
głową i z uśmiechem, który rozjaśnił
jej oczy, odparła:
- Nie. Niedawno była ciężko chora i nadal bardzo się o nią martwimy, ale
moja babcia jest silnÄ… kobietÄ….
Sal podniosła wzrok znad talerza. Przez dłuższą chwilę patrzyły sobie z
Roxanne w oczy. W końcu Sadie przerwała ciszę.
- Może upiekłybyśmy dla Roxanne tort czekoladowy według przepisu
mamy Jacka? - zwróciła się do siostry.
Nagle zrobiło się zamieszanie, gdyż prawie wszyscy mieli coś do
powiedzenia.
- Och, nie - zaprotestowała Roxanne.
- Ależ, moje kochane... - zaczął Jack.
- Piknik na koniach! Proszę, tatusiu, proszę! - pisnęła Ginny.
- Wspaniały pomysł - przytaknęła Weronika. - Co ty na to, Jack? Roxanne
ma wakacje, a ty zagoniłeś ją do pracy.
- Ty też za dużo pracujesz, młody człowieku - dorzuciła Sadie. - Kiedy
ostatnio pozwoliłeś sobie na odrobinę zabawy? Musisz odpocząć.
- W zeszłym tygodniu urządzaliśmy przyjęcie urodzinowe - prychnął
Jack.
- Och, nie o to mi chodzi. Jesteś za poważny, jak na swój wiek. Zgodzisz
siÄ™ ze mnÄ…, Sal?
Sal przerwała przesuwanie ziarenek ryżu po talerzu.
- Nie mam pojęcia - odparła, wzruszając ramionami.
- Za to ja mam - oświadczyła zdecydowanym tonem Weronika. - Jack,
zabierzesz Roxanne i Ginny na Sandy Butte. Razem z Sadie
przygotujemy wam prowiant na piknik. No jak?
- Zwietnie! - Sadie poparła siostrę. - Co powiecie na sobotę?
- No to jak, Jack? - spytały, tym razem chórem.
- Zdaje się, że wszyscy o czymś zapomnieli - przerwała im nagle
Roxanne. - Ja nie umiem jezdzić konno.
Ciotka Weronika szybko przerwała ciszę, która zapadła po tym wyznaniu.
- Och, też mi coś. Jack cię nauczy. Poza tym to łatwa trasa, a konie Jacka
są dobrze ułożone, prawda, Jack?
- Niby tak, ale jeśli Roxanne boi się jezdzić...
- Bardzo chciałabym się nauczyć - przyznała Roxanne, patrząc mu prosto
w oczy. - Oczywiście, jeśli się zgodzisz.
- Zrobi to z przyjemnością - wyrwała się Sadie.
W tym samym momencie Roxanne uśmiechnęła się do Jacka. Teraz już
na pewno nie potrafiłby jej odmówić.
- Zaczniemy jutro wieczorem - postanowił.
ROZDZIAA ÓSMY
Rojo, gniadosz, o którego istnieniu nie miała dotąd pojęcia, kończył
objeżdżać koral. Roxanne kątem oka widziała siedzącą na ogrodzeniu
Ginny i Jacka, który od dłuższego czasu stał ze wzrokiem wbitym w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stargazer.xlx.pl