[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Gdyby tylko dała mu szansę, zrobiłby dla chłop-
ca wszystko, co w jego mocy.
Dimitri miał tu masę znajomości. Załatwiłby
najlepszą szkołę i drużynę futbolową. Jego syn
szybko stałby się orłem.
Już zdecydował.
Mały pojedzie za mną.
Tak daleko? Jak możesz mu to robić? Zdajesz
sobie sprawę, jakie to będzie dla niego przeżycie?
SZCZZLIWE DNI NA KRECIE 107
Doskonale go do tego przygotowałaś. Gra
w futbol, nasz narodowy sport, i mówi po grecku.
Będzie się czuł jak w domu.
Jego dom jest tutaj!
Rozejrzał się, taksując wzrokiem skromne oto-
czenie.
Mogę mu dać więcej. Przede wszystkim na-
zwisko. Nie musi tak żyć.
Alex z całej siły zacisnęła pięści i starała się
opanować zimną wściekłość.
To znaczy jak?
Wzruszył ramionami.
Skromnie. Jason zasługuje na więcej i może to
mieć. A nawet powinien mieć dużo więcej i zamie-
rzam mu to dać.
To nie fair. Pieniądze nie są najważniejsze
wżyciu.
Nie ucz mnie, co jest fair! Przez osiem lat
trzymałaś istnienie mojego dziecka w sekrecie! Po-
zbawiłaś mnie tylu przeżyć! Akurat ty masz naj-
mniejsze prawo do wypowiadania się o tym, co jest
albo nie jest fair. Zabieram mojego syna do Grecji.
Bez dyskusji. Przygotuję wszystko.
Nie możesz go tak po prostu zabrać. On nawet
nie ma paszportu.
Zauważyła, że to go zaskoczyło. Takiej ewen-
tualności nie brał pod uwagę.
Jak długo trwa wyrobienie paszportu?
Tydzień, może dwa. Pod warunkiem, że ja
podpiszę zgodę.
108 TRISH MOREY
Przysunął się bliżej, ujął jej głowę w obie dłonie
i przytrzymał tak, że nie mogła uciec od przenik-
liwego spojrzenia ciemnych oczu.
Odpychała się dłońmi od jego piersi, wyczuwa-
jąc pod palcami twarde sutki.
Czuła powolne i mocne uderzenia jego serca.
Pomyślała, że chce ją pocałować i zupełnie straciła
jasność myślenia.
Zamiast pocałunku przesunął palcem po jej war-
gach i Alex zabrakło tchu.
Podpiszesz. Jestem tego pewien.
Z zewnątrz dobiegł dzwięk silnika. Przyjechała
Tilly z Jasonem.
Jest mój syn odezwał się Nick. Przypusz-
czam, że nic mu nie powiedziałaś?
Skinęła głową, wciąż jeszcze pod wrażeniem
jego dotyku.
Pora to zrobić.
Ruszył do drzwi, a Alex pospieszyła za nim.
W pięć minut pózniej Tilly odjechała, a Jason
usadowił się na sofie ze szklanką mleka. Wolną ręką
lekko odbijał piłkę.
Mamy ci coś do powiedzenia, Jasonie za-
częła Alex.
Uklękła koło niego na dywanie i zacisnęła dłonie,
starając się opanować pokusę zdjęcia trawki, przy-
czepionej do jego kolana.
Gdyby go teraz dotknęła, porwałaby go w ramio-
na, by uchronić przed wyjawieniem sekretu oraz
wszystkich tego konsekwencji. Spod oka zerknęła
SZCZZLIWE DNI NA KRECIE 109
na Nicka i zrozumiała natychmiast, że nie ma uciecz-
ki od tego, co miało nadejść.
Poruszył się, demonstrując zniecierpliwienie wo-
bec jej wahania. Alex starała się skupić na doborze
właściwych słów.
To może być dla ciebie zaskakujące...
Jason obserwował ich kolejno. Poważny wyraz
twarzy zupełnie nie pasował do białych, mlecznych
wąsów na buzi. Bez słowa pochylił się i odstawił
szklankę na stolik przed sobą. Sapnął.
Czy chodzi o to, że pan Santos, to znaczy Nick,
jest moim tatą?
Alex odchyliła się do tyłu, ale zdążyła jeszcze
uchwycić wyraz zaskoczenia na twarzy Nicka.
Tak, ale skąd wiedziałeś?
Pomyślałem życzenie, kiedy zdmuchiwałem
świeczki. A skoro to prawda, mogę o coś za-
pytać?
Zwichrzyła mu włosy.
Jasne.
Czy to on pisał te listy?
Ach! Alex oblizała wargi i opuściła wzrok.
Nick zmarszczył się.
Jakie listy?
Mama trzyma w szafie pudełko listów od
kogoś o imieniu Nick. Powiedziała mi, że to jej
chłopak, którego znała, zanim się urodziłem. To
byłeś ty, prawda?
Nick spojrzał na Jasona i skinął głową.
Tak, to ja.
110 TRISH MOREY
Popatrzył na Alex, a ona bezradnie wzruszyła
ramionami.
Sprzątałam. Nieumyślnie zostawiłam je na
wierzchu.
Twarz Nicka nie zdradzała żadnych uczuć. Po
chwili przeniósł wzrok na Jasona i uśmiechnął się
szeroko.
Słuchaj, synu, chciałbyś pojechać ze mną do
Grecji i poćwiczyć grecki na poważnie?
Do Grecji? Naprawdę? Fantastycznie! Pocze-
kaj tylko, aż powiem chłopakom w szkole!
Jeżeli tylko masz ochotę. To bardzo daleko,
więc mógłbyś tam zostać na dłużej. Powiedzmy, do
końca semestru?
Jasne! Kiedy jedziemy?
Alex spróbowała się uśmiechnąć, ale nic z tego
nie wyszło.
Nagle Jason rzucił jej się na szyję.
Dzięki, mamo! To najwspanialszy prezent
urodzinowy! Mogę zabrać moją nową piłkę?
Przełykając łzy, objęła go mocno.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]