[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Po tym wszystkim, co musieliśmy przejść, wydaje mi się to jeszcze
nierealne.
Ale jest prawdą! rzucił wesoło znad kierownicy Jason. Tej nocy
zamierzam ci to udowodnić.
O tak, proszę! Leila poło\yła rękę na jego udzie i lekko ścisnęła. Nie
mogę się ju\ doczekać!
Nie kochali się od tak dawna! Przez cały ubiegły tydzień Jason starał się
umilić jej ka\dą chwilę, ale co z tego? Tak naprawdę zadowolić ją mogło tylko
jedno...
Oparła głowę o zagłówek i wbiła wzrok w przystojny profil swojego mę\a.
Profil uśmiechnięty, bo uśmiech właściwie nie znikał z twarzy Jasona. Leila te\
była u szczytu szczęścia. Napięcie i stres minionych tygodni znikły bez śladu.
Wiedziała, \e sprawił to przede wszystkim toast wzniesiony przez ojca, za który
była mu nieskończenie wdzięczna. Tym wymownym toastem ojciec dał jasno do
zrozumienia, \e Leila i Jason rozpoczynają swoje mał\eńskie \ycie przy pełnej
aprobacie rodziców. Czyli pełnia szczęścia.
Cudownie, Jasonie, \e zdecydowałeś się na tę rozmowę.
Tak. To chyba nie był zły pomysł. Na pewno będą jeszcze problemy, ale
jeśli wszyscy wyka\emy dobrą wolę, damy radę. Przykrył dłonią jej dłoń
spoczywającą na jego udzie. W ka\dym razie nie czuję się ju\ wyrzutkiem.
W sercu Leili zakłuło. Gdyby było inaczej... Och, tylko nie to! Wiedziała
przecie\, jak wiele znaczyła dla Jasona akceptacja ze strony teściów.
Jesteś jednym z nas, Jasonie. Sam słyszałeś. Po raz kolejny błysnął białymi
zębami.
Słyszałem! I bardzo mi z tym dobrze! Nagle zahamował przed jakimś
zupełnie nieznanym domem.
Wysiadamy, Leilo.
Tutaj?! Ale dlaczego?
Powiem ci za chwilę.
Zgasił silnik, wyskoczył z auta i obszedł maskę, \eby pomóc \onie przy
wysiadaniu, co wcale nie było takie proste, jeśli miało się na sobie długą satynową
suknię ślubną. Leili udało się to jednak uczynić w miarę zgrabnie. Kiedy ju\
stanęła na ziemi, Jason wziął ją za rękę, poprowadził do frontowych drzwi i zaczął
szperać w kieszeni.
Och, prawie zapomniałem... Mam przecie\ dla ciebie prezent ślubny.
Proszę! mruknął, podając jej malutkie pudełeczko, takie, w którym chowa się
bi\uterię.
Leila, płonąc z ciekawości, podniosła szybko wieczko. A w środku, na
aksamitnej wyściółce, le\ał... klucz.
Zało\ę się, \e pasuje do tych drzwi! rzucił \artobliwie Jason, choć Leila
wyczuwała, \e jest czymś bardzo przejęty. Spróbuj.
Posłusznie wło\yła klucz do zamka i przekręciła. Drzwi natychmiast
ustąpiły. Nadal płonąc z ciekawości, zajrzała do środka i oniemiała. Zobaczyła
mroczne wnętrze, oświetlone tylko migoczącymi płomykami świec w wysokich,
szklanych świecznikach, porozstawianych na gołej drewnianej podłodze. Powietrze
przesycone było słodkim zapachem wanilii.
Jasonie! Co to wszystko znaczy? Uśmiechnął się łobuzersko i chwycił ją
na ręce.
Pan młody przenosi pannę młodą przez próg ich domu. Jest taki zwyczaj,
prawda? Nie czekając na odpowiedz, przeniósł ją przez próg.
W tym czasie umysł Leili gorączkowo przetrawiał jego krótką wypowiedz.
Zaraz! Chwileczkę! Jak powiedziałeś? Ich domu? Ich?!
Zgadza się. Ich domu.
Postawił ją na podłodze. Wzrok Leili natychmiast zaczął penetrować
wnętrze. Dziwne wnętrze. Du\e, przestronne, o gołych ścianach i całkowicie
pozbawione mebli.
Niczego nie rozumiem! Przecie\ mamy jechać do Kalifornii. Jestem ju\
spakowana...
Urwała, kiedy ciepły palec Jasona spoczął na jej ustach.
I bardzo dobrze, kochanie, bo twoje rzeczy zostaną przewiezione tutaj. Ten
dom był wystawiony na sprzeda\, właściciel ju\ się z niego wyprowadził, więc
zło\yłem ofertę. Przyjął ją od razu, zgodził się nawet, \ebyśmy jeszcze przed
ostatecznym załatwieniem formalności spędzili tutaj noc. Naszą noc poślubną,
Leilo. W domu, który wkrótce będzie naszym domem. Taką podjąłem decyzję.
Doszedłem do wniosku, \e powinniśmy zamieszkać tutaj, na Maui, chocia\by ze
względu na dzieci, które potrzebują dziadków. Co o tym sądzisz? Ja?! Wcią\ w
szoku, potrzebowała chwili, \eby cokolwiek z siebie wykrztusić. Trudno mi w to
wszystko uwierzyć... I nie wiem jeszcze, czy mam się cieszyć. Bo jak to będzie z
twoją firmą?
Nie ma problemu. Obgadaliśmy wszystko z Nickiem. Otwieramy nowe
biuro, tu, na Maui. Mam nadzieję, \e zdobędziemy wielu nowych klientów. Leilo,
naprawdę chcę zamieszkać na tej przepięknej wyspie.
W takim razie... Jasonie, w takim razie to cudownie!
No to kamień spadł mi z serca. A teraz... chodz, kochanie. Jutro rano
obejrzysz cały dom, ale dzisiejszej nocy skoncentrujemy się tylko na jednym
pokoju.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]