[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chcę zostać lekarzem rodzinnym. W Stanach kształci się coraz
więcej specjalistów i interniści niewiele mają do roboty. Nie
zajmują się dziećmi, nie spotykają pacjentów z ciężkimi uraza-
mi, nie wiedzą, jak wygląda atak serca czy prosty nawet zabieg
chirurgiczny. A tutaj... będę mogła odbierać porody i ratować
ofiary wypadków, a także leczyć. W Stanach czekałaby mnie
praca za biurkiem.
Ale..
Tak sobie myślę, że jeśli zostanę, mama tu wkrótce zjedzie.
Ciekawe, jak to będzie, bo ona jest jeszcze bardziej despotyczna
niż ja. Chcę tu jednak koniecznie zostać, więc proszę cię,
przyjmij mnie do pracy.
Posłuchaj...
Od jutra rana uśmiechnęła się. Louise powiedziała, że w
sobotę rano przyjmujesz w przychodni. Może bym mogła tam
pójść zamiast ciebie? Nie zdążył zaprotestować, bo Tessa
56
podniosła ręce do góry, by go uciszyć. Proszę cię, nie odma-
wiaj! Wiem, że będę musiała nauczyć się mnóstwa rzeczy. Nie
mam poza tym pojęcia o australijskich przepisach, ale zoba-
czysz, że szybko mi to pójdzie.
Gdyby ktoś jeszcze niedawno zapytał go, czy nie pragnie
współpracownika, Mike oszalałby pewnie ze szczęścia. Był swą
harówką śmiertelnie zmęczony, a znalezienie drugiego lekarza
wydawało się niepodobieństwem. Nikt przy zdrowych zmysłach
nie podejmował praktyki na podobnym odludziu. Lekarz, który
tu pracował, gdy zmarła matka Mike a, by! alkoholikiem i tylko
dlatego tu trafił.
Pracując w Bellanor, człowiek stawał się lekarzem od wszyst-
kiego. Nie było tu żadnych specjalistów. Jeśli pozwalała na to
pogoda, lądował helikopter, aby zabrać chorego do Melbourne.
Lekarze zawsze wolą wysłać trudniejsze przypadki do specjali-
sty, nie chcą brać dyżurów w nocy, a także pragną mieć dostęp
do prywatnych szkół dla dzieci. Bellanor niewiele więc miało
im do zaofiarowania, dlatego też zdobycie lekarza graniczyło z
cudem.
A teraz cud się wydarzył w osobie szczupłej, despotycznej, po-
rywczej istoty o błękitnych paznokciach ze złocistymi gwiazd-
kami. Na co więc czekasz, stary? przemknęło mu przez myśl.
Aap ją i mocno trzymaj...
Tego właśnie pragnął najbardziej. Siedziała obok niego tak bli-
sko, że puszysta materia kąpielowego płaszcza dotykała jego
ręki. Odsunął się więc gwałtownie, a Tessa zareagowała na to
śmiechem.
Ależ panie doktorze, nie miałam najmniejszego zamiaru pana
uwodzić oznajmiła. Chcę tylko zostać pana współpracowni-
kiem. Czegoś tu jednak nie rozumiem... Założę się, że coś pró-
buje pan przede mną ukryć, może jakiś romans? No, czy nie
mam racji?
57
Co pani wygaduje! wykrzyknął, ale nie udało mu się po-
wstrzymać od śmiechu.
Odpowiedziała mu uśmiechem.
Wyglądasz znacznie milej, Mike, kiedy nie jesteś taki poważ-
ny oznajmiła, znów zwracając się do niego po imieniu.
Wstała i spojrzała mu w oczy. No to jak będzie, panie dokto-
rze? Czy mogę jutro zacząć okres próbny? Czy będę mogła zo-
stać na stałe, jeżeli okaże się, że jestem dobrym lekarzem?
Posłuchaj...
Powiedz tak , a potem idz spać, bo ci się to należy. Spojrzał
na nią zdumiony.
Zobaczysz, będziesz ze mnie zadowolony obiecała. I jak
chcesz, możesz mi oddać swoich najtrudniejszych pacjentów.
Posłuchaj...
Powiedz tak ...
Patrzył na nią przez dłuższą chwilę, ale był tak bardzo zmęczo-
ny, a przy tym zbity z tropu, że nie chciał już wdawać się w
żadne dyskusje. Podziwiał tylko jej wspaniałe, rude włosy i my-
ślał o tym, jak cudownie wyglądała. Marzył też, aby...
Tak rzucił krótko, bojąc się tego, co by mogło nastąpić.
Zgoda. Jutro zaczyna pani doktor okres próbny.
58
ROZDZIAA PITY
Rozpoczęła okres próbny w piętnaście minut pózniej. Gdy tylko
Mike przyłożył głowę do poduszki, odezwał się telefon.
Panie doktorze wołała Louise w hotelu wybuchł pożar.
Jest pan tam natychmiast potrzebny.
Duży pożar? Mike szybko zbierał myśli.
Podobno w hotelu są ludzie. Louise była bardzo zdenerwo-
wana. Zaraz zawiadomię cały personel i zorganizuję pomoc.
Karetka już na pana czeka.
Mike narzucił na siebie pospiesznie ubranie i po chwili znalazł
się przed szpitalem. Po drodze minął go jadący na sygnale wóz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]