[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przeje ali my przez park Golden Gate. Zapomnia em o gniewie i przypomnia em sobie czasy, gdy teren ten tyle znaczy dla ca ej rodziny. Bracia
równie umilkli. Chyba wszyscy poczuli, e park straci du cz dawnego blasku i e wszystko si nieodwo alnie zmieni o. Bracia chyba pomy leli, e
dla nich te sko czy y si ju dobre czasy.
Stosunek Matki do Ojca uleg zmianie, ale na krótko. Której niedzieli wsiedli my wszyscy do auta i je dzili my po sklepach w poszukiwaniu pewnej
niemieckiej p yty. Matka chcia a stworzy w domu szczególn atmosfer na powrót Ojca. Ca e popo udnie po wi ci a na przygotowanie uczty, w któr
a ca y swój niegdysiejszy zapa . Godzinami uk ada a fryzur i robi a makija . Za a nawet sukienk , która przypomnia a nam dobre stare czasy.
My la em, e Bóg musia w ko cu wys ucha moich pró b. Gdy chodzi a po domu i ustawia a wszystko w nale ytym jej zdaniem porz dku, moje my li
obraca y si wy cznie wokó jedzenia. Przypuszcza em, e z yczliwo ci pozwoli mi je razem ze wszystkimi. Pró ne nadzieje.
Czas wlók si w niesko czono . Ojciec mia wróci o pierwszej i na d wi k ka dego nadje aj cego samochodu Matka bieg a do drzwi, by móc
powita go z otwartymi ramionami. Ju dobrze po czwartej Ojciec wszed zataczaj c si , a z nim jaki kolega z pracy. Zaskoczy go od wi tny nastrój i
wygl d domu. S ysza em pe en napi cia g os Matki, która zdobywa a si na wiele cierpliwo ci. Po chwili Ojciec wtoczy si do sypialni. Unios em
zadziwiony g ow . Jeszcze nigdy nie widzia em go a tak pijanego. Od razu wyczu em fetor alkoholu. Oczy mia wi cej ni przekrwione i ogranicza
swoje wysi ki do tego, by nie straci przytomno ci i utrzyma si na nogach. Jesz-
cze nim doszed do szafy, wiedzia em, po co w ogóle przyszed . Gdy pakowa niebiesk torb , zacz em w duchu p aka . Chcia em skurczy si na
tyle, by wskoczy do tej torby i odej daleko st d.
Po spakowaniu si Ojciec przykl i co do mnie wybe kota . Im d ej na niego patrza em, tym bardziej ugina y si pode mn nogi. Dr czy y mnie
pytania: Gdzie podzia si mój Bohater? Co si z nim sta o? Gdy otworzy drzwi sypialni, pijany kolega wpad na niego i prawie obali na ziemi . Ojciec
potrz sn g ow i powiedzia ze smutkiem w g osie:
- D ej tego nie znios . Wszystkiego. Matki, tego domu, ciebie. Po prostu nie znios . - Zza zamykanych drzwi dosz y mnie jeszcze mamrotane
owa przeprosin.
Kolacja w wi to Dzi kczynienia by a tego roku jedn wielk klap . W ge cie dobrej woli Matka pozwoli a mi je przy stole z ca rodzin .
Zasiad em na krze le i uwa em, eby nie powiedzie i nie zrobi niczego, co by j rozdra ni o. Czu em narastaj ce mi dzy rodzicami napi cie. Prawie
si do siebie nie odzywali, a bracia te prze uwali w milczeniu. Ledwie sko czy si posi ek, gdy pad y pierwsze ostre s owa. Po k ótni Ojciec wyszed z
domu. Matka wyj a z szafki swoj butelkowan rozkosz i usadowi a si na wersalce. Siedzia a tak sama i nalewa a sobie kolejne kieliszki. Sprz taj c
ze sto u i zmywaj c naczynia orientowa em si , e tym razem jej post powanie ma pewne konsekwencje nie tylko dla mnie. Bracia odczuwali zapewne
k, którego ja sam doznawa em ju od tylu lat.
Rodzice przez jaki czas przestrzegali pewnych form grzeczno ci. Do Bo ego Narodzenia zd yli si ju chyba znu t maskarad . Nie byli w
stanie d ej znosi prób bycia dla siebie mi ymi. Siedz c na szczycie schodów, gdy bracia otwierali swoje gwiazdkowe prezenty, s ysza em pe ne z ci
owa. Modli em si , eby jakim cudem pogodzili si , przynajmniej w tym szczególnym dniu. Siedz c tego ranka na schodach do piwnicy by em
przekonany, e je li Bóg chcia , eby rodzice byli szcz liwi, ja musia bym umrze .
Kilka dni potem Matka spakowa a rzeczy Ojca do pude i pojechali my gdzie w pobli e stra y po arnej. Przed jakim obskurnym motelem czeka na
nas Ojciec. Na jego twarzy widnia a ulga. Ogarn o mnie przygn bienie. Po wielu latach bezskutecznych modlitw wiedzia em, e w ko cu do tego
dosz o - rodzice si rozchodz . Tak mocno zacisn em pi ci, e palce prawie wbi y si w d onie. Gdy Matka z bra mi posz a do pokoju, ja siedzia em w
wozie i przeklina em imi Ojca. Tak strasznie nienawidzi em go za to, e ucieka od w asnej rodziny. By mo e jeszcze mocniej mu zazdro ci em, bo je-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]