[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Tak mi przykro, Sam  powtórzyła, a na jej twarzy pojawiły się
nowe łzy.
 Nie pozwolę ci odejść  powiedział namiętnie, po czym mocno
przywarł ustami do jej ust.
Pocałunek był zbyt gwałtowny, ale Austin nie dbała o to. Zciskał jej
ramiona zbyt mocno, ale i o to nie dbała. Szlochanie zatykało jej gardło
 nieważne. Ponieważ był to Sam.
I nagle pocałunek złagodniał. Języki spotkały się i zmierzyły. Sam
przygarnął Austin w gorący krąg swoich ramion, dając jej uczucie bycia
kimś niezmiernie drogocennym. Kimś specjalnym i pięknym, i
pożądanym.
Pomyślała nagle, że nie chce od niego odejść. Nie od Sama. Nie od jej
Wspaniałego Sama. Chciała spędzić resztę swego życia widząc jego
uśmiech, słysząc jego głos, wyciągając się do niego i mówiąc:  Pocałuj
mnie jeszcze raz, Sam".
Czy zakochała się w Samie Carterze? Nie miała pojęcia. Było to
jednak znaczenia, bo i tak musiała odejść. Nie chciała patrzeć na
nadchodzące zmiany, widzieć, jak przygląda się jej i zastanawia, co
powiedzieć, jak się zachować. A to z pewnością nastąpi, bo już takie
reakcje obserwowała. Kiedyś paplała, że jest geniuszem, jeszcze przed
pójściem do instytutu, i ludzie doznawali szoku. Nie zniosłaby podobnej
reakcji jeszcze raz, i to z Samem.
Po policzkach Austin spływały łzy. Samuel uniósł jej głowę.
 Czy skrzywdziłem cię, Austin? Przepraszam. W pierwszej chwili
byłem zbyt gwałtowny, ale nie mogłem znieść myśli, iż miałbym cię
stracić.
RS
64
 Nie, nic mi się nie stało.
 Nie pozwolę ci odejść, Austin  powiedział zapalczywie.  Nie
pojmujesz? Nie sądzisz, że mamy szanse?
Czyżby go nie kochała? Choćby trochę? Wiedział, że między nimi
było coś niepowtarzalnego. Wiedział.
 Austin, czy ty mnie w ogóle słuchasz? Wysunęła się powoli z jego
objęć. Popatrzyła na niego
 co z łomocącym sercem zauważył  najszczęśliwszymi oczami,
jakie kiedykolwiek widział. Wielkie, brązowe i lśniące od łez. Widok
oczu Austin szarpał nim do żywego.
 Słucham, Sam  odpowiedziała miękko  ale to nie ma sensu.
Nie chcę zepsuć wspomnieli o tobie. Pragnę chociaż tyle zachować z
naszej znajomości.
 Austin, proszę cię.
 Nie  przerwała  teraz moja kolej, wysłuchaj mnie. Wiem, że
według ciebie mój geniusz niczego nie zmieni między nami, ale to
niestety nieprawda. Przeżyłam zbyt wiele rozczarowań, jeszcze zanim
trafiłam do instytutu.
 Zanim tam trafiłaś? Byłaś jeszcze dzieckiem. Już tyle lat minęło.
Czy to sprawiedliwe osądzać mnie na podstawie ludzi z twojej
przeszłości? Z jakiej racji zaliczasz mnie do grona, do którego nie
należę? Ja akceptuje cię w całej pełni taką, jaka jesteś. Geniusza czy
głuptasa. Jest mi to zupełnie obojętne. Najważniejsze, że istniejesz.
Austin zamrugała, otworzyła usta, zamknęła je. I znowu je otworzyła.
 Zadziwiasz mnie. Wiem, co mówię, Sam, ponieważ przez to
przeszłam, przeżyłam to już.
.Pokochaj mnie!" chciał krzyknąć Sam. Ale powiedział tylko:
 To bardzo proste. Powinnaś zaryzykować, zobaczyć, co naprawdę
między nami istnieje. Proszę cię! Zacznij żyć terazniejszością zamiast
kazać mi płacić za nie popełnione grzechy. Proszę cię, Austin! Jeśli mi
się nie uda, będę mógł winić tylko siebie, nie zaś jakieś zmory
przeszłości. To nie byłoby fair.   Kocham cię, Austin Tyler".  Więc?
 zapytał, przenosząc na nią wzrok.
 Nie wiem, co ci odpowiedzieć.
  Tak" byłoby mile widziane. Mówiąc  tak", dałabyś nam szansę.
Moglibyśmy być razem, rozmawiać, mieć coś wspólnego.
Przytrzymywał ją, całował, udawał, że nigdy jej nie zostawi. Udawał,
też coś! Nie chciał, żeby odeszła. Ożeni się z tą kobietą. Bez pośpiechu i
RS
65
przymusu.  Naprawdę?"  pytał w myśli. Palił się, by pójść z nią do
łóżka. Pochylił się nad nią, zbliżając swoje usta do jej ust.
 Zgódz się, Austin  zamruczał. Polizał jej dolną wargę i poczuł,
jak zadrżała.  Powiedz to. Powiedz:  tak, Sam".
 Tak, Sam  wyrzekła.  Pocałuj mnie jeszcze raz, Sam.
 Z przyjemnością, najdroższa.
Położył swe wielkie dłonie na jej biodrach i przeniósł ją do siebie,
prawie jednocześnie zamykając jej usta. Austin zarzuciła ręce na jego
szyję i odszukała językiem jego język. Dłoń Sama powędrowała po
krawędzi jej koszulki, następnie ześliznęła się na jej gładką skórę,
natrafiając na jedną z piersi. Ujął ją całą dłonią, kciukiem muskając
koniec sutka. Krew jak oszalała popłynęła mu w żyłach, ciało bolało od
słodkiej tortury pożądania.
Fale żaru przechodzące przez Austin rozpaliły w jej wnętrzu ogień
pragnienia. Czuła drżenie Sama i jego narastające pożądanie. Czuła, że
potrzebował nacisku jej ciała. Sam. Jak pewnie, jak bezpiecznie było w
jego ramionach.
 Chcę cię mieć, Austin  przemówił z ustami przy jej ustach.
 Tak, Sam  wymamrotała, ale zaraz otworzyła oczy.  Nie, Sam.
Nie wypada tak w środku dnia, na tyłach domu, pod jabłonią.
 Och  oprzytomniał, rozglądając się wokół.  Masz rację.
Faktycznie  odchrząknął dosyć szorstko, zabierając przy tym dłoń z jej
piersi.  Myślę, że lepiej by było, żebyś wróciła do domu, wypięła
słodką pupcię i dokończyła malować listwy.
 Ty nie idziesz?
 Daj mi parę minut. Jako że mam tylko jeden nos, lepiej, bym nieco [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stargazer.xlx.pl