[ Pobierz całość w formacie PDF ]

powinnam coś dla siebie zrobić, i posłuchałam twojej rady. Przykro mi, jeśli to cię
zraniło, ale jesteśmy dorośli i mam wra\enie, \e obojgu sprawiło nam to
przyjemność.
Skłonił się ironicznie.
 Dziękuję ci za to.
Jaskrawy rumieniec okrył jej policzki.
 Wiesz równie dobrze jak ja, \e właśnie tak się umawialiśmy. Ostatnia noc
niczego nie zmienia.
 Tak jak powiedziałaś, jesteśmy dorośli. Ale chłopakowi z Teksasu niełatwo
tak szybko zmienić biegi, moja pani.
 Podszedł do niej i ujął ją pod brodę, zmuszając, by spojrzała mu w oczy. 
Zwłaszcza kiedy siedzisz tu nago. Odetchnęła gwałtownie.
 Nie zachowuj się teraz jak obra\ona dama, Sarah. Jęczałaś pode mną,
pamiętasz? Oczywiście niezale\nie od tego, czy będę tutaj, czy w Angel s Landing
i czy jesteśmy ze sobą formalnie związani, czy nie, teraz, kiedy posmakowałem
twoich wdzięków, trudno mi będzie o tym zapomnieć. Ale, do diabła, zawsze mogę
wpaść na kolację z nadzieją na powtórkę.
Rozwścieczona, odepchnęła jego rękę.
 Dlaczego tak to utrudniasz?
Wykrzywił wargi w ponurym uśmiechu. Sarah Ann natychmiast po\ałowała
swego wybuchu. Oczywiście nie wierzyła, \e naprawdę zraniła Gabe a, ale \aden
mę\czyzna nie lubi być odrzucany. Có\, niech zaatakuje. Nie byłoby dobrze, gdyby
się zorientował, \e na samą myśl o tym, i\ nie zobaczy go ju\ więcej, ma ochotę
wyć z rozpaczy. Powinna się z nim rozstać, nie ura\ając jego męskiej dumy.
Wzięła głęboki oddech i spojrzała mu prosto w oczy, próbując nie zwracać
uwagi na to, \e serce zamiera jej w piersi.
 Przepraszam, jeśli cię obraziłam, Gabrielu. Być mo\e byłam zbyt otwarta, ale
proszę cię, \ebyś uszanował moje \yczenie. Rozstanie będzie najlepszym wyjściem
dla nas obojga.
Zacisnął szczęki.
 Jeśli tego chcesz, moja pani.
 Nie innego nie mo\emy zrobić.
Chłodna uprzejmość tych słów po tym, co razem prze\yli, wbijała lodowe
igiełki rozpaczy w serce Sarah Ann. Wargi jej dr\ały. Przygryzła je tak mocno, \e
poczuła na języku smak krwi.
Twarz Gabe a przypominała kamienną maskę, a jego oczy były pozbawione
wyrazu.
 W porządku. Wyprowadzę się dziś po południu.
 Dziękuję ci.
Otworzył usta, \eby coś powiedzieć, ale zrezygnował. Wszystko zostało ju\
powiedziane.
Nagle z szybkością atakującego orła pochylił się i przylgnął wargami do ust
Sarah Ann, badając słodkie wnętrze językiem w stanowczym, zapierającym dech
geście posiadacza. Odsunął się od niej równie gwałtownie.
 Niech cię diabli  powiedział cicho. A potem wyszedł z pokoju, zamykając za
sobą drzwi. .
Sarah Ann upadła na łó\ko noszące ślady ich miłości i cicho zapłakała.
Rozdział 9
 Ale pobojowisko  zauwa\ył Mike. Wspólnicy Gabea ostro\nie badali
pogorzelisko. Na zgliszczach przypominających księ\ycowy krajobraz czerniały
poskręcane szkielet) trudnych do zidentyfikowania urządzeń.
Odór dymu dra\nił nozdrza Gabe a, a gorzki smak popiołu kojarzył mu się z
odrzuceniem go przez Sarah Ann Trącił butem roztopiony kawałek blachy,
przeklinając swoją naiwność.
Do diabła, czuł się jak ostatni frajer, a to przecie\ jego wina. Czy\ nie wiedział,
\e kobietom nie mo\na ufać? Na wet tej, której pieszczoty koiły duszę i uciszały
prześladujące go demony. Czemu myślał, \e Sarah Ann jest inna? Zwłaszcza \e
właśnie ta kobieta uknuła intrygę i prowadziła ją z takim wyrachowaniem.
Beulah miała rację. Rzeczywiście jest głupcem.
Tak, tylko głupiec mógłby myśleć, \e przyzwoita kobieta związałaby się z kimś
podobnym do ciebie, Thornton.
Przynajmniej Sarah Ann miała dość rozsądku, by zdać sobie sprawę, \e to
szaleństwo. Wiedział, \e go przejrzała na wskroś, a\ do dna zepsutej, godnej
pogardy duszy. Nic dziwnego, \e go odrzuciła.
A właściwie o co mu chodzi? Ich tak zwane mał\eństwo nigdy nie miało szansy
przetrwania. To, \e czuli do siebie pociąg seksualny, nie oznaczało zmiany
pierwotnego planu. Gabe był wściekły, bo to Sarah Ann pierwsza oznajmiła to, co
było oczywiste. Czy nie zamierzał zrobić tego samego? Po prostu go wyprzedziła.
 Dorośnij, Gabe  mruknął.
Wbił wzrok w odległe pola pomidorowe. Czasami cholernie trudno wiedzieć,
jak postępować, kiedy poczucie pustki zjada człowieka \ywcem. Idąc skrajem
spalonego terenu, podszedł do Harlana, który wyglądał, jakby stracił ostatniego
przyjaciela. Poło\ył rękę na ramieniu staruszka. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stargazer.xlx.pl