[ Pobierz całość w formacie PDF ]

-Czego szukasz?
-Nie wiem. Szukam, bo wiem, ze istnieje juz cos, co mozna by wykorzystac do okreslania
pozycji Czerwonej Planety... cos tak prostego, ze az wstyd o tym nie pamietac. Wiem, ze
gdzies to widzialem... - zdenerwowany, odsunal od siebie ksiazke. - Szkoda, ze ludzie,
ktorzy to wszystko kopiowali, pisali tak niewyraznie. Trace duzo czasu, zeby to rozczytac -
gwaltownie wyciagnal reke nad zagraconym stolem roboczym, siegnal na parapet okienny i
z trzaskiem postawil przed soba dziwaczny przedmiot. - To nowy komputer dla ciebie -
usmiechnal sie do Clissera, ktory zdziwiony, przygladal sie kolorowym paciorkom
umocowanym na dziesieciu waskich drucikach, podzielonych na dwie nierowne czesci.
-Co to jest? - Clisser wzial przedmiot do reki. Okazalo sie, ze mozna z pewnym trudem
przesuwac paciorki po drutach.
-Kiedys nazywano to liczydlami. Starozytna, lecz jakze pozyteczna zabawka. - Jemmy wyjal
mu z reki przyrzad i pokazal jego dzialanie. - Zastapi kalkulatory, zreszta wiekszosc juz sie
popsula. Aha, znalazlem tez rysunki czegos innego - chwile pogrzebal w papierach i
wyciagnal linijke z ruchoma nakladka. Na obu czesciach narysowano podzialke
logarytmiczna. - Na tym suwaku logarytmicznym mozna wykonywac calkiem skomplikowane
dzialania matematyczne, prawie z taka sama szybkoscia, z jaka wpisuje sie dane do
urzadzen cyfrowych.
Clisser przenosil wzrok z jednego przyrzadu na drugi.
-Ach, wiec tak wyglada suwak. Kiedys czytalem o nim wzmianke w traktacie o
prymitywnych kalkulatorach, ale nigdy nie pomyslalem, ze bedziemy zmuszeni uciekac sie
do starozytnych rozwiazan. O liczydlach tez tam napisano. Rzeczywiscie ciezko pracujesz,
szukajac alternatywnych metod.
-I te trzecia rzecz tez znajde, jesli wreszcie dasz mi swiety spokoj i przestaniesz zawalac
mnie pilnymi sprawami niezwyklej wagi.
-Mam nadzieje - stwierdzil Clisser dyplomatycznie - ze dostarczysz mi cos przed zimowym
przesileniem i Koncem Obrotu, zebym mogl to pokazac na Zgromadzeniu.
Jemmy gwaltownie wyprostowal sie na krzesle, przechylil glowe i wpatrzyl sie w Clissera
tak, ze rektor, pelen nadziei, pochylil sie w przod, wstrzymujac oddech, by nie zburzyc jego
koncentracji.
-Ach, do diabla - rozluznil sie wreszcie i huknal piesciami w stol. - To musi miec cos
wspolnego z przesileniem.
-No coz, jesli wracasz do liczydel i suwakow logarytmicznych, to moze chodzilo ci o zegar
sloneczny? - zazartowal Clisser.
Jemmy znow usiadl prosto, jeszcze bardziej napiety. - Nie sloneczny... - powiedzial powoli...
- ale kosmiczny... zegar kosmiczny... jak... kamienny... kamienny...
-Kamienny krag? Stonehenge?
-A co to takiego?
-Prehistoryczna budowla na Ziemi. Sallisha bedzie potrafila podac ci wiecej szczegolow,
jesli zechcesz ja zapytac - powiedzial chytrze Clisser. Zgodnie z jego oczekiwaniem, Jemmy
tylko machnal grubiansko reka. - Okazalo sie, ze to zdumiewajacy kalendarz, dokladnie
przewiduje zacmienia, a takze o swicie wskazuje dni przesilenia.
Clisser przerwal, wpatrujac sie szeroko rozwartymi oczyma w Jemmy'ego, ktory otworzyl
usta, jakby chcial powiedziec O, ale mu zabraklo glosu. Obaj byli z lekka oszolomieni.
-Tylko ze to byl kamienny krag... na rowninie... - wyjakal Clisset; szkicujac w powietrzu
ksztalt dolmenow i wspartych na nich kamiennych plyt. Mruczac cos pod nosem, podszedl
do polki po odpowiedni tekst. - Na pewno to skopiowalismy. To musi byc przepisane.
-Niekoniecznie, bo interesowaly cie tylko hasla historyczne majace zwiazek z Pernem -
odpowiedzial Jemmy. - Pamietam, jak raz otworzylem ten zbior. Wystarczy tylko
zaprojektowac konstrukcje odpowiednia do naszych potrzeb, tak, zeby ukazywala sie w niej
Czerwona Planeta w okresie, kiedy jej tor oznacza Opady - goraczkowo przerzucal papiery
na biurku, w poszukiwaniu czystej kartki i olowka. Znalazl trzy, ale albo za krotkie, albo
polamane. - No wlasnie, trzeba na nowo wynalezc jeszcze jedna rzecz... wieczne piora.
-Wieczne piora? - powtorzyl Clisser. - Nigdy o czyms takim nie slyszalem.
-Zrobie je jutro. Pozwol mi teraz popracowac samemu... - przerwal i usmiechnal sie
diabolicznie na widok zmieszanej miny rektora. - Bede cos mial dla ciebie przed Koncem
Obrotu. Moze nawet model... pod warunkiem ze dasz mi teraz spokoj.
Clisser wyszedl, zamknal za soba cicho drzwi i zatrzymal sie na moment.
-Zdaje sie, ze wyrzucil mnie z mojego wlasnego gabinetu - powiedzial na glos i popatrzyl na
drzwi. Rzeczywiscie, na swiezo wymalowanej plakietce widnialo jego wlasne nazwisko. -
Mhm. - Odwrocil wiszaca na drzwiach tabliczke tak, by na wierzchu znalazl sie napis NIE
PRZESZKADZAC, i poszedl, nucac pod nosem refren z Piesni o Powinnosciach.
Wyjdzie Sallishy na spotkanie, zanim ta wiedzma wejdzie po schodach. Bedzie jej milo. W
kazdym razie, powinno jej byc milo. Pospiesznie zszedl na dol i spotkal ja w drzwiach.
-Nie spoznilam sie - powiedziala nieprzyjemnym tonem, sciskajac konwulsyjnie pod reka
opasly notatnik.
Czekal go koszmar.
-Wcale tego nie powiedzialem. Chodzmy do pokoju profesorskiego, bedzie nam wygodniej.
-Wnioski, ktore wyciagnelam, nie powinny byc dyskutowane publicznie - powiedziala, z
miejsca rozpoczynajac atak. Moze i byla jedna z najlepszych nauczycielek - choc
powiadano, ze dzieci sie ucza tylko i wylacznie po to, by sie wyrwac z jej pazurow - ale jej
stosunek do niego i proponowanej reformy byl nieodmiennie wrogi.
-Nie ma tam nikogo i bedzie pusto przez co najmniej dwie godziny. - Clisser usmiechnal sie
tak lagodnie, jak tylko potrafil.
Prychnela pogardliwie, ale gdy uprzejmie przepuscil ja przodem, ruszyla do sali z
nieprzejednana mina. Jak Morinst do... Clisser zadrzal i pospieszyl za nia.
Rzeczywiscie, w sali nie bylo nikogo. Na kominku huczal ogien, na przypiecku grzal sie
kociolek z klanem, i o dziwo staly tu nawet czyste kubki. Ciekawe, czy to Bethany o
wszystko zadbala. Nawet pojemnik ze slodzikiem byl pelen. Tak, to na pewno ona. Na swoj
sposob starala sie mu pomoc w tej ciezkiej przeprawie.
Zamykajac drzwi, rowniez i tu przekrecil wywieszke z napisem NIE PRZESZKADZAC.
Sallisha usadowila sie w najmniej wygodnym fotelu - ta kobieta zdecydowanie lubila sie
umartwiac. W dalszym ciagu przyciskala do piersi notes, jak swoj jedyny skarb.
-Nie mozesz wyrzucic z programu historii Grecji - zaczela gwaltownie. Wyraznie wyglaszala [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stargazer.xlx.pl