[ Pobierz całość w formacie PDF ]
łatwo rozłaziła się pod palcami. Rozumiałem już, dlaczego byle zaczepienie o gwózdz czy jakiś inny ostry
przedmiot musiało wydzierać całe kawałki materiału.
Kątem oka zauważyłem, że sąsiadka zerka na zegarek.
Czy będę jeszcze potrzebna? zapytała. Idę dzisiaj do pracy na drugą zmianę i muszę się po-
spieszyć... widać było, że ciekawość walczy w niej z obowiązkowością.
Ułatwiłem jej wybór. Lecz kiedy już zniknęła i zamykałem piwnicę, usłyszałem zgrzyt klucza. Ktoś
wchodził do zespołu,
Przebyłem szybko kilka schodów i w tym momencie przeważył głos rozsądku. Postanowiłem jeszcze
trochę zaczekać. Jeżeli nawet tam, na górze, był w tej chwili morderca, który przyszedł po miniaturę, musia-
łem mu dać trochę czasu.
Zaplanowałem, że zatrzymam tego człowieka tuż po opuszczeniu zespołu i sprawdzę, czy ją wziął z
miejsca, w którym ją dla niego ukryłem.
Zachowując środki ostrożności wyszedłem na podwórko. Na jego krańcu, pod murem ograniczającym
tę posesję od sąsiedniej, stał biały fiat, którego, jak pamiętałem, nie było tam wcześniej. Z ciekawości po-
szedłem sprawdzić rejestrację.
Pochylałem się właśnie nad zabłoconą tablicą, kiedy rozległ się warkot silnika i tuż przed oknami za-
trzymał się granatowy fiat uno", z którego wysiadła Lidia Fabisiak.
Miałem obecnie dwa wyjścia. Albo pozostać tutaj, trzymając się poprzedniego schematu działania, albo
próbować zorientować się, co się będzie działo w zespole.
Nie pozostawiono mi zbyt wiele czasu do namysłu. Zaledwie wspiąłem się na palce, usiłując zajrzeć
przez zakratowane okna do zespołu, kiedy zelektryzował mnie przenikliwy krzyk. Zeskoczyłem, by w chwi-
lę pózniej zderzyć się w wejściu z kobietą o brązowych loczkach, tą z mieszkania naprzeciw zespołu. Ktoś
pchnął ją z tyłu na mnie tak, że przewróciliśmy się oboje. Zanim stanąłem na nogi, człowiek, na którego
czekałem, był już przy samochodzie.
Stój! zawołałem. Zatrzymaj się! Milicja!
Nawet się nic odwrócił. Błyskawicznie zniknął w fiacie, którego skierował prosto na mnie.
Warkot silnika świdrował w uszach, maska wozu była coraz bliżej... bliżej... bliżej!
Odskoczyłem. Samochód przejechał obok, znikając za bramą.
Ktoś chwycił mnie za rękaw. Odwróciłem się. Trzymając się zbolałym ruchem za głowę stała za mną
Lidia Fabisiak.
To on! krzyknęła. To ten człowiek był wtedy w kasynie!
Mógłbym jej powiedzieć kilka cierpkich słów. Nie było jednak czasu na dłuższe wyjaśnienia. Przeklina-
łem nierozwagę, która sprawiła, że znalazłem się bez samochodu.
W tym momencie wzrok mój padł na fiata uno".
Kluczyki od wozu! zażądałem. Podała mi je bez oporu.
Niech pani wsiada! W drodze mi pani wszystko opowie!
Wyjechaliśmy z bramy. Ulica Zwierczewskiego była w tym miejscu dwupasmowa i każdy samochód,
który znalazł się po jednej stronie, musiał się jej trzymać. Dopiero za tunelem Trasy W-Z znajdował się
pierwszy zjazd. W tunelu zaś, a także już poza nim, w miejscu, gdzie znajdują się przystanki tramwajowe,
tworzyły się nieustannie zatory. Na tym właśnie oparłem swoje rachuby na dogonienie białego fiata.
Niech pani teraz wszystko opowie zażądałem.
Kiedy spojrzałam w wizjer powiedziała poznałam tego człowieka. Nie byłam jednak pewna,
czy się nie mylę. Pamiętałam, że kiedyś mi mignął w zespole pani Godlewskiej. Postanowiłam tam poje-
chać. Zastałam go. Akurat wychodził. Powiedział, że się spieszy i żebym przyszła kiedy indziej. Poprosiłam
jednak o chwilę rozmowy, wspomniałam, z czym przychodzę. Roześmiał się. Teraz to już nie ma znacze-
nia" oznajmił. Zdenerwowałam się. Zagroziłam, że w każdej chwili mogę zadzwonić na milicję. Zmienił
ton, poprosił, żebym usiadła, to omówimy sprawę spokojnie. W ostatnim momencie coś mnie tknęło. Obró-
ciłam się i zobaczyłam, że chce mi zarzucić szalik na szyję. Szarpnęłam się, zaczęłam krzyczeć. Zamachnął
się, uderzył mnie w głowę i wybiegł... Ja za nim! Resztę już pan wie.
W sznurze samochodów, który właśnie wpełzał powoli do tunelu, dostrzegłem jakiegoś białego fiata.
Czy był to jednak ten poszukiwany? Przycisnąłem równocześnie klakson i pedał gazu, i całym pędem wje-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]