[ Pobierz całość w formacie PDF ]

drzwi. Potrzeba na to lat, prowadzonego z wyczuciem treningu i gruntownych przemyśleń.
Dopiero wtedy będziemy mogli zaufać pierwotnej mądrości swojego umysłu. Uświadomimy
sobie, że mądrość i dobroć są czymś fundamentalnym [171] i znacznie potężniejszym niż
gniewne zaślepienie. W miarę praktyki odkrywamy zatem mądrość. Ze zdziwieniem
stwierdzamy, że istniała ona w nas zawsze, podobnie jak zakryte chmurami niebo i słońce,
tylko jej nie widzieliśmy. Teraz, w pełnym świetle, dochodzimy do wniosku, że wcale nie
mamy ochoty uciekać.
Do najwybitniejszych uczniów wielkiego Naropy należał Marpa Tłumacz. Wybierając się w
jedną ze swych podróży z Tybetu do Indii, wziął ze sobą złoto jako dar dla swego
nauczyciela. Marpa był człowiekiem bardzo odważnym i obdarzonym silnym charakterem.
Gdy rodzina i przyjaciele w trosce o niego, jako że był już niemłody i schorowany,
proponowali, by wziął ze sobą towarzysza, nie chciał nawet o tym słyszeć. Po długiej
wędrówce dotarł do Naropy i ofiarował mu złoto, zatrzymując jednak niewielką część dla
siebie. Miał na to rozsądne wytłumaczenie: czekała go wszak długa droga do domu, więc
musiał mieć przy sobie trochę grosza. Naropa zapytał: "Czy wydaje ci się, że potrafisz mnie
oszukać?". Wtedy Marpa oddał mu wszystko, co miał. Nauczyciel cisnął złoto w powietrze i
rzekł: "Cały świat jest dla mnie złotem". I w tym momencie Marpa wejrzał w naturę
rzeczywistości głębiej niż kiedykolwiek wcześniej.
Dopóki nie zrodzi się w nas gotowość, by wyrzec się wszystkiego, nie doświadczymy świata
w pełni. _Samaja_ oznacza, że niczego już nie zatrzymujemy, nie zapewniamy sobie drogi
odwrotu, nie szukamy innych rozwiązań ani też nie odkładamy spraw na później.
Związek samaja, czy to ze światem zjawiskowym traktowanym jako nauczyciel, czy z jakąś
konkretną osobą, jest oparty na łagodności. Stopniowo, w miarę [172] jak łagodniejemy i
odprężamy się, rezygnujemy również z postawy obronnej i łatwiej jest nam prawidłowo
odbierać płynące zewsząd sygnały. Związek _samaja_ z nauczycielem _wadżrajany_ pomaga
nam uzmysłowić sobie fakt, że jeśli byliśmy w stanie nawiązać go z jedną osobą, jest to
możliwe również wobec całego świata. Szczególną cechą tej więzi jest jej bezwarunkowość i
nieodwracalność; klamka już zapadła i cokolwiek się stanie, nie możemy się wycofać.
Najzdolniejszym uczniem Marpy był Milarepa. Aczkolwiek ich wzajemne relacje były bardzo
trudne, Milarepa nie miał najmniejszych wątpliwości, że ten właśnie nauczyciel jest w stanie
pomóc mu w osiągnięciu oświecenia. Zwrócił się zatem z prośbą: "Pomóż mi urzeczywistnić
prawdziwą naturę umysłu. Moje ciało, mowa i umysł należą do ciebie".
I wtedy się zaczęło... Milarepa nagromadził mnóstwo złej karmy, zabijając i raniąc wielu
ludzi. Aby się jej pozbyć i oczyścić, musiał przejść ciężkie próby i wiele wycierpieć. Marpa
kazał mu budować wieże, a gdy te były już na ukończeniu - burzyć i zaczynać od początku. Z
czasem ręce Milarepy przypominały jedną wielką ranę. Mimo czynionych wysiłków był stale
obrażany i krytykowany. Nie mógł się też doprosić o nauki. Nic jednak nie mogło zachwiać
jego wiary w nauczyciela. I rzeczywiście, Marpa, choć rzadko to okazywał, kochał swego
ucznia całym sercem, a sposób, w jaki go traktował, miał pomóc mu się przebudzić. Za
każdym razem, gdy Milarepie udawało się przezwyciężyć swoje nawyki, zniechęcenie i dumę
i dostosować się do okoliczności, ciężar, który go przytłaczał, stawał się nieco mniejszy. Aż
nadszedł moment, [173] gdy wyzbył się wszystkiego. Wówczas Marpa udzielił mu nauk, a i
ich związek był od tej pory przesycony jawnym ciepłem i czułością.
Lecz każdy proces wymaga czasu. Na początku mamy tak silnie zakorzeniony odruch
ucieczki, że jedyne, na co nas stać, to eksperymentowanie z tego rodzaju związkiem. Robimy
to w trakcie medytacji, mając do pomocy jedynie garść instrukcji. Lata mijają, a my
cierpliwie praktykujemy powracanie wciąż od nowa do teraźniejszości.
Formalne złożenie ślubowań _samaja_ i wejście w bezwarunkowy związek z nauczycielem
jest jak włożenie głowy w paszczę lwa. Musimy dobrze się zastanowić, zanim jakiemuś lwu
zaufamy na tyle, by powierzyć mu swą głowę.
Ja dochodziłam do tego stopniowo. Gdy po raz pierwszy spotkałam Trungpę Rinpocze,
pomyślałam: "Nie przekonuje mnie ten człowiek". Dlatego też przeprowadziłam się do
Kolorado, aby móc częściej go widywać. Zbliżyliśmy się do siebie, jednak ciągle miałam
wątpliwości.
Były ku temu powody. Zachowanie Rinpocze często wzbudzało we mnie strach i oburzenie.
Nie mogłam mu zaufać, a co więcej, nie byłam pewna, czy darzę go uczuciem. Pamiętam, jak
w czasie pewnego odosobnienia płakałam godzinami wpatrując się w jego zdjęcie,
zrozpaczona, że nie potrafię wykrzesać z siebie dostatecznego oddania.
Jednak mimo wszystko nie rezygnowałam, starałam się go lepiej poznać. Był jedyną osobą,
której mogłam zwierzyć się ze swych słabości, jedyną, która była w stanie przejrzeć mnie na
wylot. Od czasu do czasu, [174] w chwilach gdy najmniej się tego spodziewałam, mówił coś
do mnie. Jego pytania czy komentarze były tak celne, że wprawiały mnie w osłupienie.
Dużo czasu musiało upłynąć, dużo więcej niż w wypadku innych praktykujących, zanim
upewniłam się, że mogę mu powierzyć swoje życie, że niezależnie od tego, co powie lub
uczyni, pozostanie ogniwem łączącym mnie z sacrum. Mój stosunek do Rinpocze zmieniał się
w miarę otrzymywania nauk i stopniowo zaczęłam zdawać sobie sprawę, jak bezgraniczna
jest jego dobroć i jak bezmierny jego umysł. Nadszedł wtedy moment, gdy jedynym
miejscem, w jakim chciałam przebywać, była paszcza lwa.
Twierdząc, że _samaja_ to podstęp, chcę powiedzieć, że ten rodzaj związku zmusza nas do
przyjęcia do wiadomości, iż w kwestii naszej relacji ze światem nie mamy wyboru. To ego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stargazer.xlx.pl