[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niezadowolony, zimny i odpychający. To jeden z tych przystojnych mężczyzn, którzy nie zdają
sobie sprawy, że kobiety ich nie cierpią. Wez to proste krzesło, wujku. Wolisz takie. Muszę z
tobą porozmawiać.
Sammler podciągnął pod siebie krzesło, usuwając je ze światła  nie mógł znieść
patrzenia w okna, przez które nie było widać niczego poza błękitnym niebem. Przeczuwał
kłopoty. Sam będąc pobudzony, był wrażliwy na wszelkie znaki. Inna kobieta miałaby wypieki
na twarzy; Angela była blada jak wosk. Zabawny chrypiący głos, być może naśladujący
Tallulhę Bunkhead, tym razem nie bawił. Miała wydatne gardło, które wydawało się obrzmiałe,
a jasnobrązowe brwi, zakreślone ołówkiem jak skrzydła, wciąż się unosiły. Czasami usiłowała
posyłać mu błagalne spojrzenie. Ona też była zła. To była ciężka przeprawa. Nawet
marszczenie czoła zdawało się jej sprawiać trudność. Coś było zablokowane. Do głęboko
wyciętej jedwabnej bluzki włożyła spódniczkę mini. Nie, Sammler uściślił to, była to
spódniczka mikro, zielona przepaska na udach. Farbowane włosy miała gładko zaczesane do
tyłu; skóra pełna była kobiecych właściwości (hormony). Na policzkach spoczywały wielkie
złote kolczyki. Duża, zgrabna kobieta, po dziewczęcemu ubrana, erotycznie odgrywająca
dziecko; było mało prawdopodobne, by wzięto ją za chłopca. Sammler, siedzący obok niej, nie
czuł tego co zwykle zapachu arabskiego piżma. Natomiast bardzo wyrazne były jej kobiece
emanacje, woń soli, podobna do zapachu łez albo morskiej wody, coś z wnętrza kobiety. Słowa
Elyi mocno podziałały  jego  Za dużo seksu . Nawet biała pomadka wskazywała na
perwersję. Lecz w osobliwy sposób było to wolne od przesądu. Sammler nie żywił uprzedzeń
wobec perwersji, wobec spraw seksu. Nic. Było już na to za pózno. Odczuwało się zbyt wielką
presję. Działały o wiele potężniejsze siły deformacji. Sammler wciąż miał w oczach
grzmotnięcie medalionów Eisena o twarz kieszonkowca. Jego własne nerwy  w elementarny,
właściwy nerwom sposób  połączyły to ze zmiażdżeniem jego oka pod kolbą karabinu
trzydzieści lat wcześniej. Uczucia duszenia się i spadania  można to było znowu przeżyć.
Czekał na wytłumione gumą stuknięcie wózka Elyi o drzwi.
 Czy Wallace się pokazał? Miał wylądować w Newark.
 Nie. Muszę ci coś powiedzieć o braciszku. Kiedy go widziałeś? Słyszałam od Margotte
o rurach.
 W cielesnej postaci? Widziałem go zeszłej nocy. I dziś rano na niebie.
 Och, więc widziałeś, jak kręci pętle w powietrzu, ten idiota.
 Czy miał wypadek?
 Och, nie martw się, nie jest ranny. Chciała bym, żeby porządnie się potłukł, ale on jest
jak hollywoodzki kaskader.
 Nie rozbił się chyba?
 A jak ci się zdaje? Podawali to już przez radio. Urwał koła na jakimś domu.
 Dobry Boże! Czy musiał skakać ze spadochronem? Czy to był wasz dom?
 Lądował awaryjnie. To była jakaś wielka chałupa w Westchester. Bóg jeden wie,
dlaczego ten pomyleniec fruwa nad domami, kiedy jesteśmy w takim położeniu. To
doprowadza mnie do szału.
 Nie chcesz chyba powiedzieć, że Elya słyszał o tym w radiu!
 Nie, nie słyszał. Zjeżdżał wtedy windą.
 Mówisz, że Wallace nie jest ranny?
 Wallace jest w siódmym niebie. Rozradowany. Musieli mu założyć szwy na policzku.
 Rozumiem. Będzie miał bliznę. Wszystko to jest straszne!
 Masz dla niego zbyt wiele współczucia.
 Przyznaję, że całe to użalanie się nad ludzmi może być męczące. Jestem również zły na
niego.
 I słusznie. Naprawdę należałoby zamknąć mojego braciszka. Wysłać do szpitala dla
wariatów. Trzeba ci było słyszeć, jak ględził.
 Więc z nim rozmawiałaś?
 Poprosił jakiegoś faceta, żeby opisał jego cudowne lądowanie. Potem sam wziął
słuchawkę. Coś wspaniałego. Jakby dotarł rowerem na biegun północny. Wiesz, będą nas
skarżyć za uszkodzenie domu. Samolot jest rozbity. Aeroklub odbierze mu licencję.
Chciałabym, żeby jego także zabrali. Ale on jest w świetnym humorze. Zapytał:  Czy nie
powinniśmy powiedzieć ojcu?
 Nie!
 Tak  powiedziała Angela. Była wściekła. Na doktora Cosbiego, na Wallace a, na
Widicka, Horrickera. I była też rozżalona na Sammlera. A on sam był w stanie dalekim od
normalnego. Dalekim! Zraniony Murzyn. Krew. A teraz, w obliczu całej tej superkobiecości,
zmysłowości, widział wszystko ze wzmożoną ostrością. Tak jak widział Riverside Drive,
ohydnie oświetloną, po tym jak był świadkiem okradzenia torebki w autobusie. W taki właśnie
sposób widział teraz. Widzieć było rozkosznie. Ach, oczywiście! Najwyższa przyjemność!
Słońce może świecić i być błogosławieństwem, ale czasem ukazuje furię świata. Taka ostrość,
wyrazistość wszystkiego również go zatrważała. Miękka przejrzystość twarzy Angeli, wysiłek
jej brwi  pełna mieszanka wyrafinowania i wulgarności, jaką tam widział. A słońce wypełniało
całe okno. %7łłobkowane szkło spływało światłem jak miodem. Położona została zapora słodyczy
i nieznośnej jasności. Sammler nie chciał tak naprawdę tego doświadczać. Wszystko to
podnosiło się przeciwko niemu, nazbyt mącące w głowie, zbyt burzliwe.
 Widzę, że ty i Elya rozmawialiście jeszcze o tej sprawie.
 Nie chce zostawić tego w spokoju. To okrutne. Zarówno dla niego samego, jak i dla
mnie. Nie potrafię go powstrzymać.
 Co ty w ogóle możesz zrobić, jeśli nie ustąpić? To on ma coś do zrobienia. Nie
powinno być żadnych sporów. Może młody pan Horricker powinien tu przyjść. Czemu nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stargazer.xlx.pl