[ Pobierz całość w formacie PDF ]
oględzinach.
Będzie lepiej próbuję go pocieszyć, ale nie wygląda, jakby to działało.
Robię sobie długą przerwę na lunch, podczas której idę do parku, gdzie zjadam kanapkę.
Ponieważ z pomocą Jaya udało mi się kupić nową maszynę do szycia, nie muszę już dłużej
oszczędzać, mogę więc pozwolić sobie na porządną bułkę z delikatesów i nie muszę
przygotowywać sobie kanapek w domu. Chociaż przy takim braku klientów prawdopodobnie
szybko wrócę do oszczędzania.
Muszę wymyślić jakiś sposób, by rozkręcić interes, myślę.
Wracam do kancelarii i przeszukuję Internet w temacie doradztwa on-line i tego, jak tata
mógłby rozszerzyć swoją działalność. Dodaję kilka stron do ulubionych, po czym wyłączam
komputer.
Idąc na przystanek autobusowy, zauważam na chodniku coś dziwnego. Wygląda, jakby ktoś
pomalował go kredą. Jest to rysunek wielkiego, czerwonego serca, w środku którego znajduje się
cyfra sześć. W środku szóstki umieszczony został kwadratowy kod. Natychmiast przypominam
sobie zdjęcie Jaya w gazecie, na którym trzymał szóstkę kier. Tę samą kartę zostawił również na
moim telefonie, który za jego sprawą magicznie zniknął, po czym się pojawił.
Wyciągam komórkę z torebki, skanuję kod i czekam na wynik. Pojawia się strona
internetowa w kolorze czarnym i intensywnie niebieskim. W tle znajduje się zdjęcie mężczyzny
stojącego na scenie. Jest zwrócony tyłem do publiczności, ręce ma rozłożone na boki niczym orzeł.
Chwilę zajmuje mi uświadomienie sobie, że to Jay na zdjęciu jest bez koszuli, a nigdy nie
widziałam go topless, dlatego go nie poznałam. Na skórze ma tatuaże, które wyglądają jak żywe.
Pod wizerunkiem widnieje zaledwie kilka linijek tekstu.
26 lipca
Godzina 20:00
The Paint Cellar
Temple Bar
Dublin 2
I to wszystko zaledwie jedna strona, żadnych innych informacji. Spieszę na przystanek,
ponieważ chcę wrócić jak najszybciej do domu i zapytać Jaya o tajemniczą stronę. Co się tam
wtedy odbędzie?
Mam ciarki z ekscytacji.
ROZDZIAA DZIESITY
Wchodzę do kuchni, gdzie spotykam Jaya i Jessie. On pisze coś szybko w starym notatniku,
podczas gdy Jessie słucha muzyki na słuchawkach, kołysząc głową do rytmu. To, co szczególnie
zwraca moją uwagę, to ustawiona przy oknie klatka z dwoma białymi gołębiami.
O Boże, jakie ładne mówię, podchodząc, by się przyjrzeć.
Jay odkłada długopis, wstaje i zbliża się do mnie.
Podobają ci się moje dziewczynki? mruczy, opierając dłoń na moim biodrze.
Tak. Są twoje?
Tak. Jessie trzyma je u siebie.
Jak mają na imię?
To Ellen mówi, wskazując ptaka po lewej. A ta to Portia. Jeśli jeszcze się nie
domyśliłaś, pozwoliłem Jessie je nazwać. Uważa, że to bardzo zabawne.
Ach. Ale w jaki sposób je rozróżniasz? Dla mnie wyglądają identycznie.
Mają różne osobowości. Ellen jest żywsza, Portia spokojniejsza.
Rozumiem mówię zachwycona. Masz zamiar teraz trzymać je tutaj?
Pewnie. Uśmiecha się dobrotliwie, jego twarz znajduje się blisko mojej.
Tak bardzo się cieszę! Od śmierci kotki nie miałam żadnego pupila.
Jay pociera moje ramię przyjacielski gest, choć odczuwam to dużo intensywniej.
Chciałabym, by wsunął ręce pod materiał i dotknął mojej skóry. Przez chwilę przyglądamy się
ptakom, aż w końcu przypominam sobie, o co chciałam zapytać, więc wyciągam z torebki telefon.
Wyświetlam na jego ekranie znalezioną wcześniej stronę i pokazuję mu.
O co z tym chodzi?
Jay odsuwa się i uśmiechając się, pociera zarośnięty policzek.
O, widziałaś. Powinienem był wiedzieć, że mój mały Watson będzie chciał rozwiązać
zagadkę.
Mój mały Watson . Tak, podoba mi się brzmienie tych słów.
No to dawaj, nie trzymaj mnie w niepewności proszę.
Jessie zdejmuje słuchawki.
Cześć Matildo mówi, kiwając mi głową. Pospiesznie jej odpowiadam i z powrotem
skupiam się na Jayu.
W piątek daję występ. Widziałaś jego reklamę. Razem z Jessie cały ranek malowaliśmy je
na mieście przy pomocy szablonów.
Idę do lodówki, by zobaczyć, z czego będę mogła przygotować obiad. Co zaskakujące, jest
pełna jedzenia. Jay musiał zrobić zakupy. Miło z jego strony.
Zwietny pomysł, ale myślisz, że skuteczny? Większość ludzi może pomyśleć, że to tylko
graffiti.
Och, zadziała mówi Jay. Ludzie uwielbiają wszystko, co niejasne i tajemnicze.
Przyjdą, choćby tylko po to, by sprawdzić, o co chodzi. Chociaż moi fani będą wiedzieć, że to ja,
już w chwili, w której zobaczą symbol.
Jeśli to nagłośnisz, przyjdą mówi Jessie, siedząca po turecku niczym Budda. Brzmi,
jakby była na lekkim haju, ale myślę, że taki po prostu ma sposób mówienia.
Dobra. Zmieje się Jay.
A tak w ogóle, co oznacza ten symbol? pytam.
Och, to by była dopiero opowieść.
Tak wiele sekretów droczę się, wyciągając z lodówki kurczaka i jakieś warzywa.
Jesteś jak niegrzeczny mąż, który ma romans.
Wyrywa mi z ręki marchewkę, po czym odgryza znaczny kawałek. Patrzy mi w oczy, kiedy
przeżuwa i przełyka. Puszcza do mnie oko i mówi:
Zdrada nie jest w moim stylu, ale z pewnością mogę być niegrzeczny.
Jakoś w to nie wątpię. Obracam się i zaczynam przyrządzać kurczaka z ryżem i warzywami
w takiej ilości, by wystarczyło dla wszystkich, wliczając w to tatę, który zaraz powinien wrócić.
Jestem zaproszona na występ? Czy może jest zbyt ekskluzywny dla kogoś takiego jak ja?
Oczywiście, że jesteś, Watsonie! Będziesz moim gościem honorowym mówi bardzo
podekscytowany Jay.
Zmieję się i kręcę głową, po czym odpowiadam żartobliwie:
Słuchaj, Jay, wiem, że jestem podobna do Emmy Watson i w ogóle, ale nie musisz tego
ciągnąć.
Przykrywam kurczaka, by dusił się na wolnym ogniu. Kiedy się obracam, Jay stoi tuż
przede mną. Przygląda się mojej twarzy przez czas, który wydaje się wiecznością.
Nie, jesteś bardziej podobna do Scarlett Johansson, gdyby była brunetką mruczy pod
nosem, nadal mi się przyglądając.
Prycham.
Jasne, gdyby była oszpecona.
Jego dłonie lądują na mojej twarzy i fragmencie szyi, gdzie blizna znaczy moją skórę.
Oddech więznie mi w gardle pod wpływem tego dotyku. Boże, ile to już czasu minęło, gdy byłam
dotykana w taki sposób? Patrzy na mnie z powagą, przesuwając kciukiem tam i z powrotem,
i mruczy:
Ponieważ to sprawia, że jesteś tak odpychająca.
Nie trzeba być geniuszem, by wiedzieć, że mówi z sarkazmem. Wow. Już drugi raz w ciągu
ostatnich dwudziestu czterech godzin wspomniał o moim wyglądzie. Czy powinnam mieć nadzieję?
Jessie szybko psuje tę magiczną chwilę, wydając z siebie odgłosy wymiotów.
Ugh, znajdzcie sobie pokój mówi, po czym znów zakłada słuchawki.
Jay bierze mnie za rękę i prowadzi do słonecznego ogrodu na tyłach domu.
Stworzyłem magiczny trik specjalnie dla ciebie. Myślę, że dopracowałem go do perfekcji.
Dla mnie? Poważnie? pytam zachwycona. Na mojej otwartej dłoni kładzie coś, co
wygląda jak małe, beżowe kurze jajo.
To jajko mówię, stwierdzając oczywiste.
Jay kiwa głową.
Po prostu patrz. Układa nad nim dłoń, a skorupka zaczyna pękać, jakby w środku był
kurczaczek. Ponownie macha nad nim dłonią i jajko pęka całkowicie. Wciągam gwałtownie
powietrze, gdy ze środka wylatuje pięć wspaniałych czerwono-czarnych motyli z białymi
plamkami, trzepocząc skrzydełkami na wietrze. Latają wokół mnie, a moje serce rośnie, gdy jeden
z nich siada mi na ramieniu.
O, wow szepczę, uśmiechając się szeroko, starając się nie poruszyć. Kolejny przylatuje
i siada mi na ręce, łaskocząc mnie, co sprawia, że zaczynam chichotać.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]