[ Pobierz całość w formacie PDF ]

chude, brunatne ramię i nakreślił jakiś tajemniczy znak na nagiej piersi le\ącego na wznak
Antillianiua. Wtedy&
Oczy Sigurda załzawiły nagle od słońca i musiał zni\yć głowę, aby je otrzeć. Kiedy znów
spojrzał przed siebie, zobaczył ramię kapłana unoszące w zaciśniętej pięści obsydianowy sztylet.
Ostrze opadło kreśląc krótki łuk. Człowiek na kamieniu szarpnął się konwulsyjnie. Przez chwilę
arcykapłan pochylał się nad ofiarą, r\nąc no\em i pomagając sobie wolną ręką. Potem ociekające
krwią ramię uniosło do góry szkarłatną drgającą bryłę. Było to serce wycięte z ciała \ywej
jeszcze ofiary.
Tysiące zebranych ludzi wydało radosny pomruk. Kapłan zaintonował gardłową litanię,
kołysząc się w rytm jej melodii, przypominającej szum morza. Ze świętego ognia płonącego
obok ołtarza buchnął czarny słup dymu, gdy serce ofiarowanego rzucono na rozpalone węgle.
Zwłoki odciągnięto za ołtarz, po czym czterej kapłani ruszyli po następną ofiarę.
Stra\nicy popędzili szereg w górę o jeden stopień. Piraci postępujący za Sigurdem milczeli
pora\eni grozą. Stary korsarz nie czuł nic oprócz zimnej pustki. Czas się dla niego zatrzymał, a
wszechświat skurczył do objętości jego ciała. Jeszcze kilka chwil i wszystko będzie ju\ za nim.
Jego długa podró\ dobiegnie kresu. I có\ znaczą wszelkie ludzkie sprawy? Czy\ ka\de ludzkie
\ycie jest tak bez sensu, jak okazało się jego? I jeszcze&
Wewnątrz owłosionej piersi Sigurda dzielne stare serce zadr\ało z odrazy. Jego męstwo
zbuntowało się przeciw pokornemu poddaniu się losowi. Czy\ nie był lepszy ni\ ci karzełkowaci
wyspiarze? Na młot Thora, był! Nie obawiał się śmierci. Ona i on byli starymi towarzyszami.
Czy naprawdę ju\ nic mu nie pozostało? A duma? Aye, na Badb i Morrigana, została mu jeszcze
duma!
Sigurd zaśmiał się warkliwie, ściągając na siebie uwagę stojących w pobli\u piratów i
antillianskich \ołnierzy. Aye! Piekło czekało na śmierć starego Vanira!
Usłyszał skrobanie łusek po kamieniach
I Amra wiedział, \e ju\ nie jest sam&
Strona 38
Carter Lin - Conan z wysp
 Podró\e Amry
16
W SMOCZYM LEGOWISKU
Wpierw pomyślał, \e nie \yje, a morze \ycia wyrzuciło jego wypełnione wodą zwłoki na
mroczne wybrze\e tamtego świata. Przez chwilę le\ał nieruchomo, z niedowierzaniem mrugając
oczami. Potem, stopniowo, budziły się inne zmysły i Conan zrozumiał, \e prze\ył. To było
niewiarygodne, ale prawdziwe!
Uniósł się na łokciu i rozejrzał wokoło. Le\ał w pustej jaskini, w której, rzecz dziwna, nie
było zupełnie ciemno. Na ścianach i stropie błyszczały tysiące małych punktów, rozjaśniając
mrok łagodnym światłem. Przez chwilę wydawało się Conanowi, \e jest pod gołym niebem, a
zielone ogniki są gwiazdami.
W rzeczywistości le\ał na mokrym, gruboziarnistym piasku na brzegu podziemnej rzeki.
Wpływała ona do jaskini niskim, łukowatym zwę\eniem, które rysowało się mgliście pod
powierzchnią pędzącej wody. Kilka kroków dalej potok zakręcał ostro, znikając w innym
otworze. Nagła zmiana kierunku musiała wyrzucić nieprzytomnego Conana na zewnątrz łuku
zakrętu, a jakaś tląca się w nim jeszcze iskierka instynktu zmusiła go, by wyczołgał się z wody na
brzeg.
Cymmerianin usiadł i zaczął badać swe obra\enia tak dokładnie, jak było to mo\liwe w
łagodnej, zielonkawej jasności wypełniającej jaskinię. Kości wydawały się nie połamane, ale całe
ciało pokryte było małymi skaleczeniami i stłuczeniami. Zęby ogromnych szczurów i kamienie
na dnie rzeki gęsto poznaczyły jego skórę. Szczęśliwie, zimna woda podziemnej rzeki wymyła
rany do czysta.
Lekki nalot rdzy pokrył ju\ ogniwa kolczugi, tak \e przy ka\dym ruchu rozlegało się łagodne
skrzypienie. Ciągle miał sztylet, ale miecz zgubił spadając do wody.
Stanął chwiejnie na nogach, zatoczył się i wyprostował. Bolał go ka\dy mięsień. Bitwa ze
szczurami nadwerę\yła jego \elazne siły do granic wytrzymałości. Nie było wątpliwości, \e po
wydostaniu się z rzeki spał cały dzień i noc, a nawet dłu\ej.
Poruszając delikatnie zesztywniałymi członkami poczuł kłujący ból powracającego krą\enia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stargazer.xlx.pl