58. Conan i skarb Tranicosa (The Treasure of Tranicos) 1988 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

A Piktowie w ogóle nie noszÄ… butów. To musiaÅ‚ być Zingarczyk. 
   Tak wiÄ™c, macie mapÄ™, ale nie macie skarbu. GdybyÅ›cie go mieli, nie 
wpuÅ›cilibyÅ›cie mnie za bramÄ™. Mam was tu przygwożdżonych w forcie. Nie możecie 
wyjść, Å¼eby szukać skarbu, a nawet jeÅ›li byÅ›cie go w jakiÅ› sposób odnalezli, nie zdoÅ‚acie 
go wywiezć, bo nie macie statku. 
   A oto moja propozycja: Zarono, dasz mi mapÄ™, a ty, Valenso, dostarczysz mi 
Å›wieżego miÄ™sa i innego zaopatrzenia. Moi ludzie sÄ… bliscy szkorbutu, po dÅ‚ugiej 
podróży. W rewanżu wezmÄ™ was trzech, lady BelesÄ™ i jej dziewczynkÄ™ i wysadzÄ™ w 
pobliżu jakiegoÅ› zingarskiego portu. MogÄ™ też zostawić Zarono w okolicy jakiegoÅ› 
punktu spotkaÅ„ bukanierów, jeÅ›li tak woli, gdyż niewÄ…tpliwie w Zingarze czeka go 
stryczek. I, by dobić targu, dam wam wszystkim porzÄ…dny udziaÅ‚ w skarbie. 
 Bukanier gÅ‚adziÅ‚ w zamyÅ›leniu swe wÄ…sy. WiedziaÅ‚, Å¼e Strombanni nie dotrzyma 
ani sÅ‚owa z paktu, jeżeli dojdzie on do skutku. Zarono nawet nie braÅ‚ po uwagÄ™ zgody na 
takÄ… umowÄ™. Jednakże brutalna odmowa skoÅ„czyÅ‚aby siÄ™ zapewne zbrojnym starciem. 
GimnastykowaÅ‚ teraz swój zrÄ™czny umysÅ‚ w poszukiwaniu planu przechytrzenia pirata. 
MiaÅ‚ na okrÄ™t Strombanniego nie mniejszÄ… ochotÄ™, niż na zaginiony skarb. 
   A cóż przeszkodzi nam we wziÄ™ciu ciÄ™ do niewoli i zmuszeniu twoich ludzi, by 
oddali nam statek w zamian za ciebie?   spytaÅ‚ wreszcie. 
 Strombanni zaÅ›miaÅ‚ siÄ™. 
  Czy myÅ›lisz, Å¼e jestem gÅ‚upcem? Moi ludzie dostali rozkazy, by podnieść kotwicÄ™ i 
odpÅ‚ynąć, jeÅ›li nie wrócÄ™ w ciÄ…gu godziny lub, jeÅ›li bÄ™dÄ… podejrzewać zdradÄ™. Nie 
46
Conan i Skarb Tranicosa
oddadzÄ… wam statku, choćbyÅ›cie mnie na plaży obdarli Å¼ywcem ze skóry. Poza tym, mam 
sÅ‚owo hrabiego. 
   Moja przysiÄ™ga to nie siano.   rzekÅ‚ Valenso ponuro.   Dajże spokój z grozbami, 
Zarono. 
 Zarono nic nie odpowiedziaÅ‚. Jego umysÅ‚ byÅ‚ caÅ‚kowicie pochÅ‚oniÄ™ty w 
obmyÅ›laniem planu przejÄ™cia okrÄ™tu Strombanniego i kontynuowania negocjacji bez 
zdradzania faktu, iż nie miaÅ‚ mapy. ZastanawiaÅ‚ siÄ™ tylko, kto, na MitrÄ™, jÄ… miaÅ‚. 
   Pozwól mi zabrać moich ludzi z tego niegoÅ›cinnego wybrzeża.   zaczÄ…Å‚ potulnie. 
  Nie wolno mi opuÅ›cić moich wiernych towarzyszy &  
 Strombanni parsknÄ…Å‚. 
  Czemu nie poprosisz mnie o mÄ… szablÄ™, by rozpruć mi bebechy? OpuÅ›cić twoich 
wiernych &  ha! Ty byÅ› opuÅ›ciÅ‚ swojego wÅ‚asnego brata w spotkaniu z DiabÅ‚em, jeÅ›li coÅ› 
mógÅ‚byÅ› na tym zyskać. Nie! Nie wprowadzisz na mój pokÅ‚ad ludzi, Å¼eby mieć możliwość 
buntu i przejÄ™cia statku. 
   Daj nam chociaż dzieÅ„, Å¼eby to przemyÅ›leć.   domagaÅ‚ siÄ™ Zarono, walczÄ…c o czas. 
 Ciężka pięść Strombanniego grzmotnęła o stół, sprawiajÄ…c, Å¼e wino zakoÅ‚ysaÅ‚o siÄ™ 
w kielichach. 
  Nie, na MitrÄ™! Dajcie mi odpowiedz natychmiast! 
 Zarono stanÄ…Å‚ na równe nogi, a jego czarna wÅ›ciekÅ‚ość wyzwoliÅ‚a siÄ™ spod 
skrywanej przebiegÅ‚oÅ›ci. 
  Ty barachaÅ„ski psie! Dam ci twÄ… odpowiedz   prosto w bebech! 
 OdrzuciÅ‚ pÅ‚aszcz i zacisnÄ…Å‚ dÅ‚oÅ„ na rÄ™kojeÅ›ci swego miecza. Strombanni poderwaÅ‚ 
siÄ™ z rykiem, odrzucajÄ…c krzesÅ‚o za siebie. Valenso podskoczyÅ‚, rozkÅ‚adajÄ…c miÄ™dzy nimi 
rÄ™ce, gdy stanÄ™li naprzeciw siebie po obu stronach stoÅ‚u, z zaciÅ›niÄ™tymi zÄ™bami, na wpół 
obnażonymi mieczami i twarzami skrzywionymi we wÅ›ciekÅ‚ych grymasach. 
   Panowie, zaprzestaÅ„cie! Zarono ma mojÄ… przysiÄ™gÄ™&  
   CuchnÄ…ce demony niech Å¼rÄ… twojÄ… przysiÄ™gÄ™!   warknÄ…Å‚ Zarono. 
   Nie stawaj miÄ™dzy nami, panie.   ryknÄ…Å‚ pirat, gÅ‚osem ciężkim od Å¼Ä…dzy 
zabijania. 
   DaÅ‚eÅ› sÅ‚owo, Å¼e nie zostanÄ™ zdradziecko pochwycony. Nie bÄ™dzie pogwaÅ‚ceniem 
twej gwarancji, jeÅ›li ten pies i ja skrzyżujemy miecze w równej walce. 
47
Conan i Skarb Tranicosa
  Niezle powiedziane, Strom!   odezwaÅ‚ siÄ™ gÅ‚Ä™boki, silny gÅ‚os za nimi, wibrujÄ…c z 
zadowolenia. Wszyscy obrócili siÄ™ i otworzyli usta ze zdziwienia. Wyżej, na schodach, 
Belesa wydaÅ‚a mimo woli okrzyk zaskoczenia. 
 Zza kotary maskujÄ…cej wejÅ›cie do komnaty wyszedÅ‚ mężczyzna i podszedÅ‚ do stoÅ‚u 
bez poÅ›piechu i wahania. Natychmiast zdominowaÅ‚ zebranych tak, Å¼e wszyscy poczuli, 
jak sytuacja zmierza ku nowym i nieznanym rozwiÄ…zaniom. 
 Nieznajomy byÅ‚ wyższy i potężniej zbudowany, niż pozostali awanturnicy. Jednak  [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stargazer.xlx.pl