[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zaproponował Sienar. Wątpię, żeby gdzieś uciekli.
Tarkin nie odpowiedział. Przez szerokie panoramiczne okno stanowiska dowódcy
obserwował pokrytą chmurami półkulę południową. Powyżej równika wciąż wrzała bitwa
między siłami obronnymi planety a robotami-myśliwcami. Rozbłyski i smugi wystrzałów
laserowych i płonącej dżungli rozjaśniały nocne niebo planety ponad szaro-pomarańczowym
pasmem równika.
Nie wydawał się ucieszony tym widokiem.
Wciąż się trzyma mruknął.
Przecież systematycznie niszczysz ich obronę odparł spokojnie Sienar. W ciemności
zabłysły nagle dziwne światła i Sienar, mniej arogancki i pewny siebie od Tarkina, przyjrzał
im się z uwagą. Pionowe prostopadłościany długości wielu kilometrów otoczone były
świetlistą mgiełką błyskawic. W atmosferze zachodziła jakaś znacząca zmiana. Wątpliwe,
żeby jej autorstwo można było przypisać myśliwcom.
Ile jeszcze potrwa, zanim wylądujemy na Einemie ? zapytał Tarkin kapitana, który
wciąż ukrywał się w cieniu.
Piętnaście minut wychrypiał kapitan.
Co za antyk mruknął Tarkin z odrazą. Czas na nowe i czas na młodość. Chodzmy
przepytać chłopca, zanim dolecimy.
ROZDZIAA 61
Nie wiem, w jakim jest stanie szepnął Obi-Wan do Charzy Kwinna, gdy Kwiat
Morza Gwiazd wzniósł się ponad atmosferę. Niebo pociemniało i szum powietrza na
zewnątrz wyraznie przycichł.
Wydaje mi się, że skurczył się w sobie, ukrył wszelkie ślady życia głęboko w środku.
Ale wciąż żyje, prawda? Jesteś tego pewien?
Został pojmany wraz ze statkiem. Muszą pozostawić go przy życiu, jeśli chcą
utrzymać przy życiu również statek.
Nie chce mi się wierzyć, by Republika mogła uczynić coś takiego zaszeleścił
Charza Kwinn. Jadalni krewni usadowili się rządkiem na tablicy rozdzielczej, z oczkami
wysuniętymi na całą długość, czujni i gotowi do działania.
Podejrzewam, że przy okazji wcielania do armii nastąpiło pewne zamieszanie rzekł
Obi-Wan. Jakieś ambitne i pozbawione skrupułów jednostki prawdopodobnie próbują to
wykorzystać.
Przysięgałeś chronić Republikę rzekł Charza. Możesz walczyć przeciwko nim?
Przysięgałem chronić mojego padawana odparł Obi-Wan. To prawo było starsze,
sięgało głębszych korzeni, ale pytanie Charzy było trafne. Co on, Obi-Wan, właściwie wie na
temat decyzji, jakie zostały podjęte na Coruscant?
Charza jakby czytał w jego myślach.
Nigdy nie pozwoliliby zniszczyć niewinnego, bezbronnego świata powiedział.
Bardziej przypomina mi to ostatnie zachowanie Federacji Handlowej. A skoro wiedzą, że
chłopak jest Jedi...
To nie ma znaczenia zaoponował Obi-Wan Zostaliśmy nielegalnie zaatakowani.
Musimy ratować chłopca. A senat niech to sobie sam rozstrzyga po naszym powrocie.
Już wykreśliłem kurs Charza wyświetlił holograficzny obraz planety pokazując
wytyczony kurs i punkt spotkania. Ten statek będzie najbardziej odsłonięty tuż przed
wejściem do doku. Wielkie, stare statki flagowe mają kiepskie możliwości obserwacji z góry i
z dołu. Wsunę się w dolny ślepy klin, walnę w statek minowy w miejscu, gdzie jego kadłub
jest najcieńszy, a potem wypróbuję swoją nową zabawkę. Na znak rozbawienia Charza
wydał z siebie wysoki dzwięk, coś pośredniego między chlupotem a szelestem.
Co to za zabawka? zainteresował się Obi-Wan.
Doskonała na piratów, szczerze mówiąc odparł Charza. Muszę coś sobie
zaplanować na przyszłość, na wypadek, gdyby Jedi chcieli zrezygnować z moich usług.
Obi-Wan skrzyżował ramiona na piersi. Wciąż jeszcze czuł chłód, jaki przeniknął go na
widok ciała Krwawego Rzezbiarza i sposobu, w jaki zginął. Anakin po raz pierwszy zabił
żywą istotę w bezpośredniej walce, pomyślał. Wiem, że to była samoobrona. Nie użył nawet
miecza świetlnego w walce przeciwko znacznie silniejszemu wrogowi. Dlaczego więc mam
wrażenie, że stało się coś strasznego?
ROZDZIAA 62
Jestem naprawdę pod wrażeniem powiedział Tarkin do Anakina Skywalkera, gdy
sekotański statek przeniesiono wciągnikiem nad drzwi doku, w tej chwili służące jako
podłoga. Regały z pustymi uchwytami na miny brzęczały cicho w rytm wibracji starego
statku. Sam to zrobiłeś?
Anakin stał ze spuszczoną głową, bez ruchu i bez słowa. Wyczuwał umysł statku:
spokojny, wyczekujący, cichy. Jak jego własny.
Raith Sienar wspiął się na uprząż podtrzymującą statek i przykląkł, aby zbadać kadłub
za pomocą specjalnego przyrządu.
Bardzo mocny zawyrokował.
Ten wyższy, Sienar, jest inteligentniejszy, myślał Anakin. Niższy jest za to bardziej
pomysłowy i silniejszy. I bezwzględny jak mało kto. Znów przemawiał ten starszy głos.
Anakin zdawał sobie sprawę, że w obecnej sytuacji, bez szans na pomoc z zewnątrz, będzie
musiał uważnie słuchać tego głosu, aby w ogóle przetrwać. A przetrwać musi za wszelką
cenę. W jego życiu pozostało jeszcze tyle niedokończonych spraw, nawet jeśli jego kariera
jako Jedi dobiegła końca.
Nie wierzył, że wróci do świątyni.
Nie wierz w nic, co mówią. Dla nich jesteś tylko częścią statku.
Czy te statki są tak szczególne, jak słyszałem? zapytał Tarkin konwersacyjnym
tonem.
Nie miałem wiele czasu, żeby go wypróbować odparł Anakin. Zaatakowaliście
planetę, a nas o mało nie pozabijaliście.
Przykro mi, że musiałeś przez to przejść gładko odparł Tar-kin, wpatrując się w
chłopca. Strategia jest nieraz trudnym partnerem, każdy Jedi powinien to zrozumieć.
Chronimy ważniejsze interesy, czasem kosztem mniej ważnych.
Zonama Sekot nie zrobiła wam krzywdy odparł chłopiec, zdając sobie nagle sprawę,
że ignoruje ten starszy, mądrzejszy głos.
Lekceważy nasz autorytet, a czasy są niespokojne rzekł Tarkin. Chłopiec wydał mu
się interesujący. Bardzo silny charakter, ponad wiek Czy to ty zabiłeś Krwawego
Rzezbiarza?
On się nazywał Ke Daiv odpowiedział chłopiec. Zabiłem go, kiedy zaczął grozić
Jabicie.
Rozumiem. Co za niezręczna interpretacja naszych rozkazów. Cóż, wiemy już, że
temu gatunkowi nie można ufać. Wolę pracować z ludzmi, a ty?
Anakin nie odpowiedział.
Opowiedz mi o statku. Pozwolimy ci nim latać i oczywiście dowodzić kiedy
wrócimy na Coruscant.
Gdybyście im zapłacili, mogli dla was zrobić więcej takich i...
Dość przerwał zniecierpliwiony Tarkin.
Sienar z rękami na biodrach stał na szczycie sekotańskiego statku i przysłuchiwał się
rozmowie. Anakin spojrzał na niego. Raith skinął głową i uśmiechnął się, jakby całkowicie
się z nim zgadzał.
Wpuścisz mnie na pokład? zapytał Tarkin, odzyskując spokój. Pogładził krawędz
prawej burty i obszedł statek dookoła.
Anakin nie ruszył się z miejsca, tylko spuścił głowę.
Tarkin obejrzał się przez ramię i zmarszczył brwi, widząc spokojne skupienie chłopca.
Przypomniał sobie stan ciała Krwawego Rzezbiarza i rzucił szybkie, rozkazujące
spojrzenie własnej straży przybocznej. Rozstawieni wokół doku żołnierze położyli ręce na
broni.
Pytam jeszcze raz, czy... zaczął Tarkin.
Anakin nagle podniósł głowę i spojrzał mu prosto w oczy.
Niech pan robi, co chce rzekł dobitnie. Nie pomogę panu.
Znów ten upór, ten gniew, który wydawał się kompletnie nielogiczny. Starsze,
mądrzejsze ja w jego wnętrzu kipiało wściekłością Czuł, że zbliża się następna część próby.
Daleko jeszcze do końca. Brak nadziei był słabością której należało się pozbyć. Jeśli jednak
zacznie współpracować z tymi ludzmi, jeśli okaże im choćby cień pokory, jeśli się podda,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]