[ Pobierz całość w formacie PDF ]
akceptował ten stan rzeczy i Raszid wiedział, że będzie szanował żonę, którą wybierze dla niego
rodzina. Wierzył też, że będzie z nią szczęśliwy, a ich dzieci będą dla niego nieustającym zródłem
radości. Dla Hanifa ojczyzna zawsze była najważniejsza i jeśli dziadek wyznaczy go na swojego
następcę, odda się Amrah bez reszty. Droga życiowa Ra-szida była natomiast mniej wyrazista, miał
szerszy wybór niż jego brat. Obawiał się, że Bahiya miała rację, że nie usatysfakcjonuje go związek
oparty na zobowiązaniach i przyjazni. Powiedział Polly, że sam wybierze sobie żonę, i tak zamierzał
uczynić. On i tylko on miał o tym zadecydować. Najlepszym wyborem wydawała się kobieta, która by
rozumiała, że w głębi duszy jest Arabem. Tu, w Amrah, czuł wewnętrzny spokój i to miało mu być
drogowskazem. Nie będzie to więc kobieta pokroju Polly, pomyślał. Uniósł głowę, słysząc pukanie do
drzwi.
- Wszystko, o co Jego Wysokość prosił, jest tutaj - powiedział Karim, podając mu dokumenty.
- Połóż to na moim biurku - powiedział Raszid i wyszedł na dziedziniec, by zaczerpnąć porannego
powietrza. Trudno mu było zrozumieć uczucie, które żywił dla Polly. Bahiya, mimo doświadczeń,
była romantyczką, a jednak doradziła mu, by kochał mądrze. To zdecydowanie wykluczało miłość do
kobiety połączonej więzami rodzinnymi z mężczyzną, którego, w imię sprawiedliwości, zamierzał
106
Natasha Oakley
zrujnować. Bahiya nie mogła tego pojąć, ale nie chodziło o zemstę, lecz o sprawiedliwość.
Jednocześnie chciał zminimalizować konsekwencje, które miały ponieść z tego tytułu Polly i jej
matka. Chciał postąpić jak mężczyzna honorowy.
Podszedł do biurka, by prześledzić ostatnie wydarzenia, potwierdzenie informacji, które wcześniej
przekazał mu agent. Chodziło o przyjęcie łapówki od księcia z Missenden. Zdrada ze strony
mężczyzny, którego postrzegał dotąd jako swego przyjaciela, głęboko go zraniła. Jego plan działania
był jasny. Z ciężkim sercem zamierzał poinstruować Karima, jakie ma podjąć kroki. Zamierzał podać
do publicznej wiadomości, że Farid sfałszował dokumentację. Już nigdy więcej nie będzie miał okazji
do przyjęcia łapówki. Bardzo go to wszystko przygnębiało, podobnie jak wiadomości na temat
sposobu zarządzania zamkiem Shel-ton. Jedno jest pewne, pomyślał, żądanie Karima, by zwrócono
im pieniądze za Golden Mile, musiało doprowadzić do sprzedaży zamku, któremu Polly oddała swoje
serce
i pewnie nie będzie dla niej szczególnym pocieszeniem, że stało się tak na skutek nieuczciwych
posunięć jej przyrodniego brata. Pozbierał wszystkie dokumenty i na wierzchu zostawił następującą
notkę:
Przystępujemy do akcji zgodnie z ustaleniami.
Mimo że nie miał wyboru, czuł się bardzo niekomfor-towo. Wreszcie miał w ręku dowody, na które
tak długo czekał. Wydał już odpowiednie instrukcje, ale nie przyniosło mu to oczekiwanej ulgi ani
satysfakcji. Powodem tego była Polly. Nie znaleziono niczego, co by ją obciążało, i co więcej,
nazywano ją wybawieniem Shelton. Wszystko
Kopciuszek na pustyni
107
wskazywało na to, że bez jej determinacji Anthony straciłby Shelton już półtora roku temu.
Praktycznie zarządzała zamkiem i tylko dzięki sile jej charakteru i zaangażowaniu mogły się tam
odbywać takie wieczory jak tamto przyjęcie, na którym zobaczył ją po raz pierwszy.
W tym momencie wszedł Sulaiman, jeden z jego najbardziej zaufanych ludzi, i nisko się skłonił.
- Goście Waszej Wysokości są gotowi do wyjazdu. Raszid wstał raptownie. Może Polly potrafi
zrozumieć,
że chce zadośćuczynienia za wielomilionowe oszustwo popełnione na jego szkodę. Nie zmieniało to
jednak postaci rzeczy, i Bahiya trafiła tu w dziesiątkę, że zwodził Polly. Miał jej odebrać coś, czemu
poświęciła długie lata swego życia. Kiedy wróci do Anglii, dowie się, że z dnia na dzień zmieniło się
ono nie do poznania.
Wyszedł na zewnątrz i od razu ją zobaczył. Stała, przysłaniając dłonią oczy, wpatrzona w olbrzymie
drzwi prowadzące do pałacu.
- Karim twierdzi, że nie wolno nam fotografować pałacu - powiedziała, gdy podszedł bliżej.
- Owszem, to mój prywatny dom.
- Zamek Shelton to też prywatny dom, a jednak pozwalamy go ludziom fotografować.
Raszid poczuł dyskomfort. Musiał jej wszystko wyjaśnić, ale nie chciał tego robić w biegu. Naprawdę
lubił ją i cenił, i mimo tego że postanowił trzymać się na dystans, wciąż jej pragnął. Gdyby tylko mógł,
uchroniłby ją własnym ciałem przed wszelkimi niebezpieczeństwami. Teraz z bliska sprawiała
całkiem inne wrażenie niż wtedy, w różanym ogrodzie. Twarz miała nieumalowaną, włosy spięte
108
Natasha Oakley
w kucyk, zachodnie ubrania. Zdecydowanie bardziej przypominała tamtą Polly z Shelton.
Niezmiennie jednak czuł w sobie pożądanie, pragnął ją pieścić i całować.
- Pojedziemy główną drogą wzdłuż wybrzeża?
Nie odpowiedział od razu i był wdzięczny, kiedy podszedł do nich Steve.
- Jak długo będziemy jechać?
- Większość dnia - odparł Raszid i pomyślał, że to kłamstwo miało im zapewnić bezpieczeństwo.
- Przepraszam, Wasza Wysokość - podszedł do nich Karim - ważny telefon od księcia Hanifa.
Raszidem wstrząsnął zimny dreszcz.
- Przepraszam na chwilę.
Szybkim krokiem ruszył przez dziedziniec.
- Hanif? - powiedział do słuchawki.
- Jestem po rozmowie z lekarzem, to już kwestia dni, przestała pracować nerka...
Spodziewał się takich wieści, ale niełatwo było je usłyszeć. Kwestia dni... Spojrzał na Bahiyę, która
stała w drzwiach.
- Może mówić?
- Są takie momenty, ale przyjmuje duże dawki morfiny i przez większość czasu śpi.
- Pytał o Bahiyę? -Nie.
A więc wciąż nie chciał jej widzieć. Spojrzał na siostrę i pokręcił głową. Nie miała już czym płakać i
to łamało mu serce.
- Może przyjedziesz? - zapytał Hanif. - Myślę, że dałby się namówić. A może gdy straci świadomość...
Kopciuszek na pustyni
109
Raszid zacisnął palce na słuchawce, aż pobielały mu opuszki.
- Nie - odparł i na chwilę zapadła cisza. - Przynajmniej dopilnuję, żeby tu wszystko poszło jak trzeba.
Zbliżają się ważne dla ciebie dni, trzymajmy się planu.
- Raszid...
- Wszystko ustaliliśmy.
- Bahiya nie powinna zostawać sama.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]