[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przeszkoda.
- Hannah! - zawołał, ale nikt nie odpowiedział. Zaczął
nasłuchiwać - wydawało mu się, że słyszy szum wody z kranu,
dochodzący z góry.
Wspiął się po schodach i zobaczył w sypialni rzuconą niedbale
na łóżko niebieską letnią sukienkę. Zza zamkniętych drzwi łazienki
doszedł go cichy śpiew - Hannah nuciła stary przebój Elvisa Presleya.
- Czujesz się osamotniony dzisiejszego wieczoru? - zachichotał i
opadł na łóżko. - Nie ma najmniejszego powodu.
Ogarnęło go ogromne podniecenie, ale mimo to z zadziwiającą
trzezwością stwierdził, że Hannah ma przyjemny głos -czysty i
wysoki, zupełnie inny, niż sobie wyobrażał.
W czasie ich kilkudniowej odysei w poszukiwaniu Jolie Hannah
nie zanuciła nigdy żadnej piosenki, bo jej serce przepełniał smutek. W
gruncie rzeczy wiedzieli o sobie tak mało. Quinn zamierzał
rozkoszować się każdą nadchodzącą chwilą.
Gdy Hannah wyłoniła się z łazienki owinięta w skąpy ręcznik,
zastała Quinna w łóżku. Leżał przykryty do pasa - świeżo zagojona
blizna na torsie odcinała się na tle opalonej skóry; drugą, na biodrze,
skrywało prześcieradło.
Spojrzał na Hannah łakomie.
- A więc dzisiejszej nocy nie grozi mi samotność.
Uśmiechnęła się do niego wyzywająco. Przeszła zadziwiającą
metamorfozę, stając się nagle kobietą świadomą swojej wartości.
278
RS
- Czyżbyś cierpiał na samotność?
- Owszem. Ale nie ze względu na seks. Brakuje mi bliskości
drugiego człowieka.
- Mnie z kolei brakuje przestrzeni do życia. Chciałabym mieć
większe biuro, może nawet założyć szkołę ogrodniczą. Dom, w
którym mieszkamy, nadaje się do tego idealnie, ale oznaczałoby to, że
musimy się z Jolie stamtąd wynieść. - Hannah wzruszyła ramionami.
Ręcznik, którym zakrywała piersi, zsunął się niżej, co nie umknęło
uwagi Quinna. Próbował jednak skupić chwilowo myśli na czym
innym.
- Zdecydowałem się posadzić w ogrodzie byliny - powiedział. -
Wbrew temu, co sądzisz, jestem wytrwałym człowiekiem.
- Dobrze się składa, bo zasadziłam już kilka, podczas twojej
nieobecności. Niektóre z nich wymagają fachowej pielęgnacji, tak że
będziesz potrzebował mojej pomocy.
- Nie ma sprawy. Jak już się w coś angażuję, to na sto procent.
Wszystko jedno, czy w grę wchodzi praca, czy też przyjemność.
Hannah zmarszczyła brwi.
- A propos przyjemności. Zupełnie o niej zapomnieliśmy -
oznajmiła z kokieteryjnym uśmiechem i upuściła ręcznik na podłogę.
Ukazała mu się naga - boskie, długonogie zjawisko ze sznurem pereł
na szyi.
Quinnowi zabrakło z wrażenia tchu.
- Będziemy musieli trochę nad tym popracować. Uważam, że to
szalenie ważne, aby nam obojgu było dobrze.
279
RS
Hannah uśmiechnęła się zalotnie.
- Zapewniam cię, że nie przyjdzie mi to z trudem.
Quinn aż jęknął z rozkoszy i rozchylił ramiona. Hannah zbliżyła
się do łóżka bez cienia wahania. Znalazła ostatnią cząstkę łamigłówki,
jaką do niedawna był dla niej Quinn McDermott -jego poczucie
egzystencjalnej samotności.
- Jest jeszcze jedna rzecz. - Położyła się obok niego i pocałowała
czułe bliznę na torsie. - Zdaje się, że nie masz nic przeciwko temu,
żebyśmy się tu do ciebie sprowadziły z Jolie. Ale czy nie zapomniałeś
przypadkiem, że mam dwa psy?
Quinn objął Hannah w talii i mocno przytulił.
- Będę zmuszony wpadać codziennie do supermarketu po tłustą
kiełbasę.
- Mam nadzieję, że Fagan i Oliver zaprzyjaznią się z tobą po
jakimś czasie. - Pocałowała go w ramię, potem przesunęła ustami
wzdłuż obojczyka oraz po zagłębieniu szyi. - W końcu mnie też się
udało.
Quinn oplótł Hannah ramionami i wciągnął ją na siebie. Uczucie
szczęścia napełniło jego serce. Nie wiedział, co powiedzieć, ale nie
miało to najmniejszego znaczenia.
Słowa nie były im już potrzebne.
280
RS
[ Pobierz całość w formacie PDF ]