[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kostiumu.
Zaczął głaskać ją po plecach, a potem dotknął dłonią jej
piersi. Równocześnie zaczął ją zaborczo całować, pragnąc, by
udzielił się jej trawiący go ból pożądania. Wydała cichy okrzyk i
na chwilę zesztywniała. Potem poczuł jej palce na policzku,
ramionach i plecach. Chwycił jej rękę i powiódł nią w dół
swego brzucha.
- Nie powinniśmy tego robić - wyszeptała, odrywając się
na chwilę od jego warg.
- Wiem.
233
Nie powinni tego robić, ale już było za pózno, żeby się
wycofać. Spencer pieściła go, a on rozpiął górną część jej
kostiumu, pochylił się i wziął do ust różowy, nabrzmiały czubek
jej piersi.
- David... to szaleństwo... - wyjąkała bez tchu.
- Tak. To jedna z form obłędu. Potrząsnęła głową, a jej
oczy wyrażały wahanie.
- To jest jeszcze większe szaleństwo niż myślisz -
powiedział z uśmiechem. - Robię wciąż to samo i spodziewam
się innego rezultatu. Będziemy się kochali, potem ty zaczniesz
płakać, a ja odejdę, wściekły na samego siebie. Zgadza się?
- A więc nie...
- Nic nie mów. - Przycisnął palec do jej ust. - Po prostu
uznaj mnie za wariata.
Uniósł ją gwałtownie i posadził na krawędzi basenu, potem
rozchylił jej uda i ukrył między nimi twarz. Krzyknęła cicho i
zaczęła drżeć. W kilka sekund pózniej chwycił ją za biodra i
wciągnął do wody. Czuł się tak, jakby na całym świecie nie było
nic innego, jakby umierał z miłości. W końcu jego siły
wyczerpały się i nastąpiła kulminacja. Spencer obejmowała go
oburącz, omdlała z rozkoszy.
Znieruchomiał. Przez długą chwilę nie był w stanie zrobić
najmniejszego ruchu.
Mężczyzna nie wierzył własnym oczom. Przyciskał twarz do
wąskiej szpary w płocie i obserwował w napięciu rozgrywającą
się przed jego oczami scenę. Był zadowolony, że udało mu się
przemknąć pod dom za plecami siedzącego w samochodzie
policjanta.
Pochylił się, żeby lepiej widzieć. Czując drżenie kolan i
przyspieszone bicie serca, zrobił pół kroku do tyk.
David w końcu drgnął. Powietrze było chłodne, a woda tylko
odrobinę cieplejsza. Upał minął i nastał chłodny wieczór.
Spencer zadrżała, a może znowu zaczęła łkać.
- Nie płacz - powiedział.- Błagam!
- Ja nie płaczę.
234
Pochylił się, żeby spojrzeć w jej oczy.
W tym momencie oboje usłyszeli dobiegający zza płotu
trzask gałązki.
David zaklął, w mgnieniu oka wyszedł z wody i włożył
dżinsy. Nie próbując szukać butów ani koszuli, przeskoczył
przez płot.
Kiedy spadał z drugiej strony, na ulicy rozległ się warkot
silnika.
Potknął się o zraszacz do trawy, ustawiony na sąsiedniej
parceli. Potem zaczął przedzierać się przez krzaki.
Rozległo się szczekanie jakiegoś psa.
Gdy wybiegł na ulicę, z wyciem silnika przemknął obok
niego jakiś samochód.
Niebieski samochód.
235
15
Spencer, nie szukając swego kostiumu, wyskoczyła z
basenu, podniosła szlafrok i zasłoniła się nim. Było jej
niedobrze. Czuła się upokorzona.
Ktoś tam był. Ktoś ich obserwował.
Niemal krzyknęła, kiedy David niespodziewanie przeskoczył
przez płot i znalazł się w ogrodzie. Spojrzała na niego z
przerażeniem, ale on, ignorując ją, podszedł do oszklonych
drzwi.
- Wejdz do domu i pozamykaj się na wszystkie spusty.
- Czy mam włączyć alarm?
- Sam to zrobię. Co, do diabła, stało się z Harrisem?
Zdała sobie sprawę, że mówi nie tyle do niej, ile do samego
siebie.
Zamknęła na klucz drzwi od ogrodu i poszła za nim. Stał w
wejściu, patrząc ze złością na ulicę.
- Zniknął. Miał zadzwonić, gdyby go gdzieś wezwano.
Niech go diabli wezmą! Mogliśmy złapać tego człowieka!
- Czy widziałeś...
- Widziałem niebieski samochód, który szybko odjechał.
Nie ma żadnych szans dogonienia go. Muszę zadzwonić na
policję, zameldować o tym, że ktoś nas podglądał i spytać, co
się stało z Harrisem. Ty możesz iść spać, jeśli masz ochotę.
Mówił tak rzeczowym, beznamiętnym tonem, jakby nic
między nimi nie zaszło. Spencer poczuła, że czerwieni się od [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stargazer.xlx.pl