[ Pobierz całość w formacie PDF ]

" Poza mną i naszym Baptystą nikt tego nie pamięta - dodał z naciskiem
Sven. - Lecz ten Ranulf jest człowiekiem srogim i zazdrosnym. Jeśli się
dowie...
" Jeśli się dowie o czym? - przerwał mu Bjorn. - Nie ma o czym się
dowiadywać. Albo niech przyjdzie do mnie. Ty też niewiele wiesz! Nie
wystarczy pamiętać, by wiedzieć to, co ja wiem! Tylko brat Baptysta to
rozumie i jakoś nie widzi potrzeby wyjawiania czegokolwiek. Moje
życie jest tu. Jej już tam. Bóg widać tak chciał.
Zadziwiony tym potokiem słów starzec uniósł ramiona ku niebu. Bjorn
nigdy wcześniej nie miał mu aż tyle do powiedzenia.
-Nie chciałem cię rozgniewać. W imię Najświętszej Pa
nienki, nigdy już o tym nie wspomnę. Obiecuję. To nie
moja sprawa.
Bjorn już go nie słuchał. Zasklepił się w swoim milczeniu i utkwił
nieruchome spojrzenie w trumnie, której masywny kształt górował nad
głowami idących z przodu wieśniaków. Miał ochotę wyć jak wilk, lecz
bezbrzeżny smutek ścisnął mu gardło.
Dachy i dzwonnica opactwa jaśniały w słońcu. W oddali rozbrzmiewało
bicie dzwonów wzywających na prymę, pierwsze nabożeństwo o świcie.
109
Kondukt mijał wozy stojące jeden za drugim na wrzosowisku. Ogień na
paleniskach nie zgasł jeszcze i w powietrzu unosił się zapach pieczonej
kiełbasy i placków. Prosięta i psy rozgrzebywały stosy śmieci, wznoszące
się wzdłuż naprędce zrobionej zagrody.
Rzemieślnicy w pośpiechu poprawiali słomiane dachy drewnianych
budek i naciągali liny obszernych namiotów. Roześmiani młodzieńcy
zaczęli nawoływać dziewczęta siedzące na wozach, lecz gdy dostrzegli
trumnę, przeżegnali się.
Sigrid na swojej klaczy zbliżyła się do rumaka Tankreda. Nadal miała na
sobie strój jezdziecki, szeroką białą opończę i miecz.
Widok dziewczyny wywołał w Tankredzie wspomnienie poprzedniego
wieczoru.
Po kolacji Tankred wybrał się na spacer po dziedzińcu. Wydarzenia
całego dnia poruszyły go głębiej, niż się spodziewał.
Gdy przechodził obok sali rycerskiej, dobiegły go odgłosy zawziętej
walki. Zaciekawiony zajrzał do środka, lecz z początku nie potrafił
zidentyfikować przeciwników poruszających się w słabym świetle
pochodni. Po czerwonej tunice rozpoznał fechmistrza Jehana. Twarz
drugiej postaci skrywał czarny kaptur. Jehan był wyraznie w tarapatach,
jego ruchy stawały się coraz powolniejsze i przeciwnik zdołał w kilku
miejscach rozedrzeć mieczem jego koszulę. Zdyszany, z coraz większym
trudem odpierał zaciekłe ataki. Naraz zachwiał się, upuścił miecz i
zatoczył się pod ścianę, z ostrzem przeciwnika na gardle. Na stali zalśniło
kilka kropel krwi. W tym momencie zwycięzca w czerni cofnął się
no
i wytarł miecz w wywinięty rękaw, następnie wsunął go za pas i zsunął
kaptur.
Spod kaptura kaskadami spłynęły gęste, sięgające pasa platynowe włosy.
Tankred rozpoznał Sigrid. Sigrid z zaciśniętymi wargami, o czole
zroszonym potem i twardym spojrzeniu. Po raz pierwszy wydała mu się
piękna, lecz wraz z dogasającym ogniem jej gniewu piękno bladło.
Ukłoniła się fechmistrzowi, który przyciskał do szyi czerwony od krwi
kawałek płótna, po czym wyszła pośpiesznym krokiem, z początku nie
dostrzegając ukrytego w półcieniu Tankreda.
" Jest pan dziś milczący - zauważyła po chwili.
" Tak, pani. Wszak melancholia towarzyszy nam dziś od samego rana.
" To prawda.
Dziewczyna odrzuciła włosy do tyłu i skręciła je, po czym wsunęła gruby
splot za kołnierz tuniki.
-Wszyscy kochali Muriel. Moją ciotkę łączyły z tą zie
mią silne więzy. Była uosobieniem skromności, a jednak
teraz, kiedy odeszła, brakuje jej wszystkim, nawet mojemu
ojcu.
Pastuszek, który zszedł na pobocze ze swoimi kozami, ukłonił się
głęboko młodej kasztelance, która zmierzyła go wyniosłym spojrzeniem,
po czym dodała:
-Jemu, który ani razu jej nie odwiedził, chociaż codzien
nie wzywała go do swej komnaty.
Tankred obserwował jej surową twarz i linię warg wykrzywionych w
grymasie rozczarowania. Ponownie przed oczami stanął mu niepokojąco
kusicielski obraz Sigrid z poprzedniego wieczoru.
ni
- Och, ale ja ciągle wracam do rodzinnych historii, które
zapewne ciebie, panie, jako obcego, potwornie nudzą.
Po raz pierwszy wyraziła się o Tankredzie jak o obcym, co sprawiło
młodemu mężczyznie przykrość. Natychmiast zaprotestował:
" Mylisz się, pani.
" Zostawmy umarłych w spokoju - podjęła żwawiej. -Muriel jest teraz bez
wątpienia szczęśliwsza, niż była tu, na ziemi.
%7łal nie znikał z tonu Sigrid. Tankred postanowił oderwać ją od ponurych
myśli i wskazał na białego zakonnika.
" Czy znasz, pani, tego Aubre?
" Nie. - Przez chwilę nic nie mówiła, po czym dodała: - Natomiast mój
ojciec zdaje się go nienawidzić. Mam wrażenie, że człowiekowi
towarzyszy w życiu częściej nienawiść lub zazdrość niż miłość. Do
zobaczenia, panie.
Sigrid spięła klacz i dołączyła do swojego kuzyna, Mauge-ra, nie
zostawiwszy Tankredowi czasu na odpowiedz. Stała się nagle bardzo
daleka, a przecież jeszcze poprzedniego wieczoru zwierzała mu się na
skalistym wybrzeżu...
Mauger, Randi, Serlon, Klotylda, Ranulf, Bjorn, a teraz Sigrid! Jak to
możliwe, by śmierć jednej istoty odmieniła wszystkich wokół?
112
23
Więzy łączące opactwo Trójcy Zwiętej z panami Pirou były bardzo silne,
tak że na pogrzeb przybył sam opat w towarzystwie swych sług i mnichów.
Był to pochodzący z Bec Hellouin chudy człowiek o wysuszonym
wyglądzie, znany w opactwie Lessay ze sprawowania bezwzględnych
rządów.
Nieopodal żałobników, to w tę, to w tamtą stronę przechodzili
rzemieślnicy. Rusztowania, koła nastawne, obrobione kamienie gotowe do
wywindowania na wysokie mury, wszystko to wskazywało na dynamiczny
rozwój opactwa. Klasztor Trójcy Zwiętej, odkąd założyli go baroni de La
Haye du Puits, nie przestał się rozrastać. Mieszkało w nim pięćdziesięciu
mnichów i trzydzieścioro służby oraz tyluż cieśli i murarzy, którzy
niestrudzenie pracowali nad podwyższeniem budowli, zanim nadejdzie
zima.
Na cmentarzu położonym pośród drzew owocowych, orzechów i
leszczyn wznosiły się krzyże zakonne i kamienne płyty, zdobione herbami
kawalerów i panów normań-skich z sąsiednich okolic.
Trumnę położono na brzegu wykopanego rowu i wyjęto z niej ciało
owinięte w całun. Zahaczając o ściany grobowca, mnisi powoli opuścili je
na dno. Gdy opat pobłogosławił zmarłą, Serlon rzucił na szczątki siostry
garść gliny. Gest ten powtórzyli wszyscy zebrani, aż całun zniknął pod
warstwą ziemi.
Bjorn jako ostatni zbliżył się do grobu. Kołysał się przez dłuższą chwilę
na krawędzi rowu, jak gdyby chciał się rzucić w ślad za Muriel, potem
przeżegnał się i odszedł.
113
Tankred wrócił do koni. Jego serce wypełniały mieszane uczucia
melancholii i euforycznej radości życia.
Gdy zasypano grób, brat Baptysta wbił w ziemię na jego środku prosty
drewniany krzyż, który w pózniejszym czasie miała zastąpić płyta
nagrobna, wykańczana przez rzezbiarzy opactwa.
W pewnej chwili opat pociągnął pana Pirou na stronę. Ludzie szepcząc,
wracali do wozów. Spojrzenia żałobników rozjaśniały się powoli, słychać
też było pierwsze rozmowy. Powracało życie, będące siłą o wiele
potężniejszą niż śmierć. Oto dzieci śmiały się już, a dziewczęta wodziły
wzrokiem za rzemieślnikami pracującymi na rusztowaniach.
W klauzurze klasztornej, otwartej tego dnia dla członków rodziny zmarłej,
znajdowało się kilka grobowców należących do rodzin możnowładców z
okolicy: baronów de La Haye du Puits, fundatorów opactwa, rodu
d'Aubigny, Pirou... Po pogrzebie Aubre chwilę rozmawiał z Baptystą, po
czym udał się do sali modlitw. Ukląkł przed statuą nagrobną i pogrążył się
w długiej modlitwie. Potem wstał i wrócił do pozostałych. Nie zauważył [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stargazer.xlx.pl